Ostrożności nigdy za wiele... Fot. Ingimage
PRZESTROGA. Bezwzględni złodzieje czyhają na samotne starsze osoby
- Jesteśmy ze spółdzielni mieszkaniowej. Woda się leje... - nie dał się przekonać emerytce chudy "fachowiec". Mimo to seniorka zatrzasnęła drzwi. Wtedy usłyszała łomot po raz kolejny.
- Co pani wyprawia, to poważna awaria, a pani nas nie chce wpuścić! - krzyczała kobieta w okularach, wychylając się zza pleców chudego, bladego mężczyzny. Nie zachowywali się cicho, wręcz przeciwnie, "okularnica" w czapce nasuniętej na czoło była głośna i pyskata. Starsza pani wpuściła ich w końcu do mieszkania, proponując: - Skoro tak, to wejdźmy do łazienki.
Okularnica" zawinęła rękawy, odkręciła wodę, sprawdzała wycieki. - Proszę potrzymać prysznic - powiedziała do właścicielki mieszkania. Mężczyzna stał w drzwiach do łazienki i kartkował zeszyt. "Notował" przyczyny "awarii". Eksperyment z wycieraniem podłóg, puszczaniem wody, zakręcaniem kurków trwał kilkanaście minut. W końcu właścicielka, która "gości" nie spuszczała z oka, stwierdziła zdenerwowana: - Koniec tych oględzin, proszę wyjść.
Wyszli. Ale nie z pustymi rękami, lecz wraz z pieniędzmi, rodowym pierścionkiem i drobną biżuterią. Kiedy trwało "sprawdzanie awarii", trzeci bandzior wszedł do mieszkania i błyskawicznie je splądrował . Właścicielka tego nie widziała, bo przecież chudy stał w drzwiach.
Starsza pani początkowo nie miała pojęcia o kradzieży. Ale coś ją tknęło, jakby poczuła, że coś było nie tak. Po wyjściu "bandy trojga" zadzwoniła do spółdzielni z pytaniem, czy wysyłali ekipę do awarii. Nie wysyłali. Wtedy już wiedziała, że padła ofiarą kradzieży. Ona! Zawsze taka rozważna, nieraz przestrzegająca przyjaciółki przed wpuszczaniem obcych do domu! Zajrzała do szafki w pokoju. Trafili bez pudła. Pal sześć pieniądze. Ale ten pierścionek, pamiątka po mamie, miał ze 150 lat.
- Że też mogłam być tak nierozsądna- powtarzała zrozpaczona. - Każdy z nas dałby się nabrać takim fachowcom - mówił miły policjant, który wezwany przez poszkodowaną przyjechał wraz z kolegą spisać protokół. - Podeszli panią w klasyczny, książkowy wręcz sposób, "na awarię". I to trzymanie prysznica nad wanną - wszystko się zgadza.
Potem przyjechała kolejna policyjna ekipa, zbierali odciski palców, byli uprzejmi, współczujący, choć wciąż spotykają się z podobnymi przypadkami. - Takie bandziory mają adresy z różnych miejsc. Znają też rodzinną sytuację przyszłej ofiary. Wiedzą, że najłatwiej "upolować" starszą, samotną osobę.
I niech się nam nie wydaje, że jesteśmy wystarczająco czujni, przezorni. Nie jesteśmy. Bohaterka naszej smutnej opowieści nieraz była nagabywana telefonami "na wnuczka", domofonami typu: potrzebna pomoc. Do tej pory nie dała się nabrać...
Jolanta Ciosek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?