MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uważać na pachnących

Redakcja
Kilka dni byłem w Brukseli, zawadziłem o Paryż. To najlepszy czas, żeby tam podróżować. Jeszcze ciepło, już nie gorąco. Ciągle długie dni, w powietrzu zapach wczesnej jesieni, bajeczne kolory więdnących liści. Przyjemnie jest stwierdzić, że warszawskie wystawy sklepów są nie gorsze od tamtych, samochody na ulicach też, ludzie podobnie ubrani. Dołączyliśmy do Europy. Tylko afery mamy inne.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Po powrocie rzuciłem się na zaległe gazety. Wszędzie afera hazardowa, ale to materiał na marny film. Biznesmeni gadają jak menele, politycy jak dzieci opóźnione w rozwoju. Te konspiracyjne spotkania na cmentarzu, nieudolnie szyfrowane rozmowy (Zbysiu, Miro, Grzesiu), gęsto okraszone wiąchami. Gdyby ktoś przyniósł taki scenariusz do telewizji, nie przebrnąłby przez portiera. Afera ludzi marnej jakości. W jej cieniu niezasłużenie zginął proces byłej posłanki PO, omotanej przez agenta-Adonisa i aresztowanej w sprawie korupcyjnej. Relacje z niego tworzą obraz kryminalnego thrillera, na naszą miarę i możliwości. Taki James Bond disco polo. Posłanka zafascynowała się agentem udającym wielkiego biznesmena. Jak być rekinem biznesu? To proste. Trzeba mieć dobry samochód (najlepiej dwa), wyprasowane garnitury, jakieś markowe drobiazgi i przede wszystkim - ładnie pachnieć. Oskarżoną ta kombinacja powaliła z nóg. Uroda południowca i zapach. Uległa urokowi i propozycji. Teraz ma kłopoty. Obie afery wiele o nas mówią. Hazardowa o stanie państwa i chmyzowatej jakości polityków. Korupcyjna, obecnie roztrząsana przez sąd, o naszych nastrojach, marzeniach, poglądach ma świat i wyobrażeniu o nim. Przed wojną Wiech opisywał, jak naiwnym kmiotkom warszawscy cwaniacy sprzedawali tramwaje i kolumnę Zygmunta.

Współcześnie wykształconym matołom sprzedaje się legendę o wielkim świecie. W wyobraźni niektórych "high life" to samochód, wyczyszczone buty, świeża koszula i miły zapach. Nietrudno u nas być światowcem. Wyobrażam sobie rozczarowanie aspirantów do wyższych sfer, gdyby zobaczyli tych naprawdę wielkich. Ingvar Kamprad z IKEI (25 mld dolarów) nocuje w tanich hotelach, jeździ dwudziestoletnim volvo. Warren Buffet (50 mld dolarów) niedawno przesiadł się z dwudziestotrzyletniego chevroleta na nowy i jest bardzo niezadowolony, bo stary był dobry, a nowy się psuje. Podstawowa dieta Billa Gatesa (45 mld dolarów) to hamburgery. Nosi garnitury, które u nas sprzedają na wagę. Żaden z nich nie miałby szans nie tylko z posłanką. Pogoniłaby go nawet sejmowa sprzątaczka. U nas panie z towarzystwa lubią panów, którzy są męscy. Status ten łatwo osiągnąć, kupując droższy samochód i markowe ciuchy. To nam pozostało z PRL: bałwochwalcze uwielbienie wozu innego niż "maluch" i szacunek do zagranicznych metek na przyodziewku. Do niedawna niektórzy obnaszali się nawet z zewnętrznymi naszywkami na rękawach, używanymi do informowania w sklepie o producencie. Teraz nie wiedzą tego tylko zakute kmioty, ale szacunek dla zagranicznego przyodziewku pozostał. Polski Wielki Gatsby pracujący w tajnej służbie musi więc spełniać obiegowe wyobrażenia o bogatym i pięknym. Nasze służby uważają, że łatwiej wyprowadzić na manowce damy niż panów. Panie są delikatne, łagodne, wrażliwe na zapach. Można złowić nawet kobietę tak doświadczoną jak celebrytka dwojga nazwisk. Znawcy twierdzą, że zaczynała karierę tańcząc w nocnym klubie (niektórzy wspominają o rurze), więc powinna o życiu wiedzieć wszystko. A jednak dała się złapać. Z facetami gorzej, może taki się napić i np. wybić ząb człowiekowi wykonującemu obowiązki służbowe. Intrygujące są kryteria oceny męskiej powabności.

Gwiazda naszych służb ma urodę południowca, co niezawodnie działa na oblegane przezeń panie. Na zachodzie Europy, gdzie takich ciemnowłosych i oliwkowych jest zatrzęsienie, preferują blondynów. Oliwkowi prowadzą taksówki, noszą bagaże i generalnie wykonują zajęcia niewymagające doktoratu. Martwię się, jako wyleniały szatyn, że piękne panie faworyzują kędzierzawych brunetów. Gnębi mnie zawstydzające uczucie zazdrości i nie mogę powściągnąć satysfakcji. Blondynki chciały południowca, to mają. Dobrze im tak. Ludzie uczeni w prawie i ogólnym porządku państwa demokratycznego rozszczepiają teraz włos na czworo. Debatują, co jest w wykonaniu tajnej służby ściganiem przestępców, a co jest ich tworzeniem. To jałowe dyskusje. Wiadomo, że jak są paragrafy, to trzeba znaleźć ludzi, którym zostaną przypisane. Ważniejsze są praktyczne wskazówki, jak żyć bezpiecznie. Trzeba po prostu wystrzegać się przystojnych brunetów roztaczających powabne wonie. Chyba, że przyjeżdżają na spotkanie rowerem. Wówczas nie ma problemu. Zarówno środek transportu, jak i aromat wskazują, że można z nimi szczerze pogadać o interesach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski