Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Beskidzie pozostali najwierniejsi

Redakcja
Kilka dni po rozpoczęciu przygotowań do wiosny w Beskidzie Andrychów doszło do personalnego krachu. Chęć odejścia zgłosiło kilku zawodników. Na niewiele ponad dwa miesiące przed inauguracją rundy rewanżowej trener i wiceprezes w jednej osobie Mirosław Kmieć musi zbudować nowy zespół.

Artur Czarnik (z prawej) przechodzi do Soły Oświęcim Fot. Grzegorz Sroka

III LIGA PIŁKARSKA. Odchodzący z Andrychowa zawodnicy uznali, że na samej atmosferze sukcesu się nie zbuduje

Po wznowieniu zajęć, 5 stycznia, trener wiedział tylko o odejściu Pawła Góry, który po skończonym wypożyczeniu do Beskidu dostał propozycję zajęcia miejsca między słupkami BKS Bielsko-Biała, śląskiego trzecioligowca, oraz o prywatnym wyjeździe do Niemiec Dariusza Frysia. Jednak ów duet uruchomił efekt domina kolejnych rezygnacji z występów w andrychowskim klubie.

Pochodzący z Mikołowa Mateusz Kruk zamierza się skupić na prowadzeniu własnego interesu, więc będzie szukał klubu na Śląsku. Obrońca Artur Czarnik wybrał ofertę Soły Oświęcim, wicelidera wadowickiej klasy okręgowej. Nie tylko dlatego, że ma tam bliżej, ale dostał atrakcyjną ofertę finansową oraz propozycję pracy w firmie wspierającej klub.

Paweł Zalewski rezygnuje z gry ze względów zawodowych. Na prowadzeniu rodzinnego interesu zamierza się skupić Rafał Strojek. Z kolei obrońca Michał Kliber dostał zgodę na podjęcie treningów z BKS Bielsko-Biała. Bramkarz Kamil Syty chce iść do niższej ligi, by móc grać przy mniejszym zaangażowaniu w trening, oczywiście przez pracę.

- Sytuacja tylko pozornie jest dramatyczna - uspokaja Mirosław Kmieć. - Podobny scenariusz przerobiliśmy kilka lat temu, kiedy awansowaliśmy do IV ligi. Wtedy też kadra nam się posypała i wszyscy wróżyli nam rychły powrót do klasy okręgowej. Mówili nam to także piłkarze odchodzący z Beskidu do okolicznych klubów. Tylko, że te kluby obecnie "kisną" w niższych ligach, a Beskid od tamtej pory awansował na wyższy szczebel, bo jest przecież w III lidze. Właśnie doświadczenie zdobyte w przeszłości pozwala mi zachować spokój. Chciałem tylko powiedzieć tym, którzy jesienią nie szczędzili przytyków Przemkowi Knapikowi, że nie strzelał goli, nie widząc jednak, jak wiele na boisku wykonał czarnej roboty, że zawsze, kiedy Beskid znajdzie się na organizacyjnym zakręcie, mogę liczyć na tych samych zawodników. Pomijam swoją osobę, ale oprócz Knapika zawsze mam do dyspozycji Darka Chowańca, Tomka Kaczmarczyka, Mariusza Sobalę. To właśnie ci ludzie tworzą Beskid i jego historię, dlatego należy im się najwyższy szacunek.

Andrychowscy kibice podkreślają, że na kłopoty Beskidu zawsze jest Mirosław Kmieć. - Koniec jednego okresu w historii klubu zawsze jest początkiem kolejnego - uważa trener. - Nie mam żalu do tych, co odeszli. Pewnie, że III liga nie jest sposobem na życie, ale jeśli nawet traktuje się ją jako formę dorobku, a pieniędzy nie otrzymuje się na czas, to w zawodników wkrada się zwątpienie. Znamienne słowa powiedział mi na odchodnym Paweł Góra, że na samej atmosferze w zespole sukcesu się nie zbuduje. Mogę się podpisać pod tymi słowami. Jednak tak łatwo się nie poddam. Prowadzę w klubie rocznik 2000, dostrzegając w nim 7-8 zawodników z papierami na granie. Choćby tylko dla nich warto utrzymać III ligę, żeby za kilka lat mieli gdzie szlifować piłkarski talent. Już poczyniłem pewne kroki odnośnie uzupełnienia powstałych luk kadrowych. Nie chodzi mi tylko o współpracę z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Szukam też pomocy w stolicy Małopolski. Liczę, że 15 stycznia, na turnieju halowym Beskid Cup, będą mógł przedstawić zespół na rundę wiosenną - kończy Mirosław Kmieć.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski