MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W finale na Ferrera zabrakło już sił

Redakcja
TURNIEJ W PARYŻU. Dopiero w finale turnieju ATP Masters 1000 w hali Bercy (pula nagród 2,43 mln euro) Jerzy Janowicz znalazł pogromcę. Przegrał 4:6, 3:6 z piątym zawodnikiem świata - Hiszpanem Davidem Ferrerem.

Dla Polaka to był turniej życia. Zaczął w eliminacjach, a w turnieju głównym pokonał 5 zawodników z czołowej "20". W sobotnim półfinale poradził sobie z Francuzem Gillesem Simonem (6:4, 7:5). W ogóle nigdy wcześniej nie zaszedł równie daleko w imprezie takiej rangi. Jego największym sukcesem (seniorskim, bo ma w dorobku juniorskie finały US Open i Roland Garros) była do tej pory trzecia runda tegorocznego Wimbledonu oraz zwycięstwa w turniejach rangi Futures i Challengers.

W finale kolejnej niespodzianki już nie sprawił, ale trudno mieć o to do niego pretensje. Klasa rywala to jedno, kluczowe okazało się jednak zmęczenie. Trzeba pamiętać, że to był jego ósmy mecz. - Końska dawka. Jurek w dodatku sam przyznawał, że spał ostatnio raptem po kilka godzin każdej nocy, taki był rozemocjonowany po kolejnych zwycięstwach - mówi trener Paweł Ostrowski, dobry znajomy Janowicza. - Widać było, że w finale jechał na oparach. Stracił jakieś 30 procent swoich możliwości. Zwłaszcza przy serwisie, a to jak wiadomo kluczowy element w jego grze.

Początek meczu nie zapowiadał jeszcze porażki Polaka, bo obaj tenisiści sprawiali wrażenie lekko stremowanych. Im dłużej trwał jednak finał, tym wyraźniej rysowała się przewaga Ferrera, który jak doświadczony bokser spokojnie punktował rywala, czekając na okazję do zadania decydującego ciosu. Przy stanie 2:1 dla Janowicza w drugim secie można było jeszcze mieć nadzieję, bo przełamał w końcu rywala. Hiszpan odrobił jednak stratę i już nie wypuścił z rąk tej szansy.

- Chciałem podziękować Davidowi, bo zagrał wspaniały mecz. Mam nadzieję, że wkrótce będę w kolejnym finale i będę mógł się mu zrewanżować - podkreślił z uśmiechem Polak, wzbudzając aplauz na trybunach w hali Bercy. - Moje życie całkowicie się zmieniło. Wciąż śnię. Potrzebuję paru dni, żeby dotarło do mnie to, co się wydarzyło. Ten turniej dał mi wiele pewności siebie na nowy sezon. Marzę, żeby być w pierwszej dziesiątce na świecie. To mój cel.

- Jesteś niezwykłym graczem. Wierzę, że wiele osiągniesz. Mam 30 lat, ale przyjmuję twoje wyzwanie - odpowiedział, również z uśmiechem, Ferrer.

W rankingu ATP Polak awansuje z 69. na 26. miejsce. A ten sezon zaczynał na 221. pozycji.

Hubert Zdankiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski