W miasteczkach kupisz więcej

Zarobki Polaków rosną, ale zdolność kredytowa spada. W największych miastach przeciętna pensja może nie wystarczyć, by dostać kredyt.

Choć zarobki Polaków statystycznie wyglądają coraz lepiej - według danych GUS, w lipcu średnie wynagrodzenie wynosiło 4291 zł - to rzeczywistość jest trochę mniej kolorowa.

Średnie wynagrodzenie jest tak wysokie, gdyż zawyżają je wysokie pensje prezesów czy dyrektorów. Lepszym wskaźnikiem wydaje się być mediana, która dzieli wszystkie wartości na pół -w lipcu wynosiła ona ok. 3433 zł brutto, a więc prawie 2,5 tys. zł „na rękę”.

Większa suma zasila co miesiąc konta mniej więcej połowy Polaków, natomiast druga część społeczeństwa zarabia wyraźnie mniej.

Dla porównania, według danych NBP, średnia cena transakcyjna metra kwadratowego mieszkania w I kwartale br. na siedmiu największych rynkach mieszkaniowych (m.in. Gdańsk, Kraków, Warszawa, Wrocław) wynosiła 5649 zł. To suma ponad dwa razy większa niż mediana wynagrodzeń. - Cena ta jest tak wysoka, że osoby o pensji równej medianie nie stać na zakup mieszkania o __powierzchni 40 mkw. sfinansowany kredytem - mówi Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera. - Biorąc pod uwagę, że można go uzyskać na maksymalnie 90 proc. wartości nieruchomości i __że średnie oprocentowanie takich kredytów wynosi 4 procent, okazuje się, że rata wyniosłaby 1073 zł, czyli aż 44 proc. takiego przeciętnego dochodu.

Tymczasem w większości banków ten stosunek musi być niższy niż 30 proc., a tylko nieliczne instytucje pozwalają nieco przekroczyć ten poziom -dodaje ekspert.

Bardziej optymistyczne są już wyliczenia dla mieszkańców mniejszych stolic wojewódzkich, takich jak Szczecin, Lublin czy Białystok, gdzie średni koszt metra kwadratowego (liczony wspólnie dla dziesięciu mniejszych miast) wynosi według NBP 3870 zł. - Wystarczy to, choć z trudem, na zaciągnięcie kredytu. Rata na mieszkanie o powierzchni 40 mkw. wyniosłaby wtedy 735 zł, czyli 30 proc. dochodu - mówi Jarosław Sadowski.