Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu miłości między światami

Urszula Wolak
17 kwietnia do kin wchodzi "Onirica" w reżyserii Lecha Majewskiego.

Jeden z największych wizjonerów polskiej, ale i światowej kinematografii każdym swoim kolejnym filmem umacnia nas w przekonaniu, że jego nadrzędnym celem jest tworzenie poezji, do której żadne objaśnienia nie są konieczne. Jak wyjaśnić bowiem to, intuicyjne w sztuce, mające swoje źródła raczej na polu uczuć i zmysłów niż w materialnym, namacalnym świecie? "Film nie musi koniecznie być opowieścią kryminalną lub thrillerem, może być wierszem, odzwierciedlającym poezję wszystkimi możliwymi skojarzeniami" - powiedział w jednym z wywiadów Lech Majewski, twórca "Onirica". Dzieło wejdzie na ekrany polskich kin 17 kwietnia.

Film, jak mówi reżyser, jest pełen skojarzeń. "Nie wiem, ile z nich dotrze do innych i jak będą one funkcjonować w ich wyobraźni, ale dla mnie te obrazy, czasem tajemnicze, są przepełnione znaczeniami". Poetyckości świata inscenizowanego przez Lecha Majewskiego doświadcza bohater filmu - Adam (Michał Tatarek), który w wypadku samochodowym traci ukochaną żonę (Anna Mielczarek) i przyjaciela (Szymon Budzyk). Tragiczne wydarzenie kompletnie zmienia jego życie. Wewnętrznie złamany mężczyzna rzuca pracę wykładowcy akademickiego i zatrudnia się jako kasjer w supermarkecie. W poczuciu bezsensu egzystencji usuwa się na społeczny margines.

W powrocie do dawnego życia nie jest w stanie mu pomóc ani religia, ani otaczająca go opieką ciotka Xenia, która roztacza przed nim filozoficzne wizje o ludzkim istnieniu. Adam zostaje zupełnie sam. Ukojenie odnajduje jedynie w lekturze "Boskiej komedii" Dantego oraz wtedy, gdy udaje się do krainy snów. Podróż do onirycznego świata jest dla Adama jedyną szansą spotkania zmarłej żony Basi i przyjaciela Kamila, którego także stracił w wypadku. Zwieńczeniem ponownego zjednoczenia małżeństwa będzie dostąpienie przez nich wniebowstąpienia, tak jak to było w przypadku Dantego i jego wielkiej miłości Beatrycze.

"Zawsze chciałem sfilmować >Boską komedię<. Ale nie tak, jak jest opowiedziana przez Dantego, co jest filmowo niemożliwe, o ile się nie dysponuje budżetem 200 milionów dolarów i setkami godzin. Chciałem ją sfilmować na mój sposób. Jako odbicie we mnie" - tłumaczy reżyser.


Źródło: stopklatka.pl

Stąd w filmie znalazły się tak poetyckie wizje Adama: z ojcem bohatera orzącym wołami posadzkę supermarketu, z dziewczyną w bikini kuszącą mężczyznę na ośnieżonym stoku Matterhornu, z wodospadem Niagara spadający na ołtarz katedry, z lasem pełnym zmarłych. "Podoba mi się obraz osób stojących w lesie, przypominają mi drzewa. U Dantego też są potępieni zmieniający się w drzewa… Jest sieć powiązań" - powiedział Lech Majewski.

Najtrudniejsza i najbardziej wymagająca w realizacji okazała się sekwencja z udziałem wołów. Wysiłek, jaki ponieśli twórcy, okazał się jednak opłacalny, bo dwadzieścia sekund na ekranie wygląda imponująco. Trudności pojawiły się już na starcie i związane były z poszukiwaniem supermarketów, w których można by nakręcić scenę. Nikt jednak nie chciał zgodzić się na tak wywrotowe przedsięwzięcie.

W końcu, po pół roku poszukiwań, filmową ekipę przyjął "Real". W trakcie przygotowań okazało się jednak, że nie można orać podłogi ot, tak. Należy odtworzyć ją w studiu, ponieważ prawdziwa powierzchnia w supermarkecie jest zrobiona z betonu o grubości 20 centymetrów niemożliwym do zaorania. Twórca filmu zdecydował się więc na zrekonstruowanie podłogi w studiu z użyciem najnowszej technologii. Na tym jednak problemy ekipy nie dobiegły końca.

Sen z powiek zaczęło im teraz spędzać poszukiwanie wołów, co okazało się nie lada wyzwaniem. Do nakręcenia ujęcia konieczne były bowiem woły pociągowe, uczone orki od urodzenia. "Nie można tak po prostu zaprząc wołów do pługa i udawać, że orzesz. Poinformowano mnie, że najbliższe miejsce, gdzie znajdę woły, jest w Chinach. Proponowano mi w zastępstwie konie, ale ja chciałem woły.

Po następnych dwóch miesiącach poszukiwań odkryliśmy, że niedaleko granicy z Niemcami znajduje się skansen, który ma woły pociągowe w celach dydaktycznych. Przy ich pomocy dzieci mogły zobaczyć, jak orało się sto lat temu. Pojechaliśmy tam i zbudowaliśmy studio wokół wołów; na 20-sekundowe ujęcie wydaliśmy fortunę. Ale trzeba spełniać własne wizje!" - opowiada Lech Majewski.

W filmie, prócz onirycznych wizji, istotną rolę odgrywają wydarzenia społeczno-polityczne. Adam jest świadkiem dramatu zbiorowego, który rozgrywa się w 2010 roku. Dantejskie sceny tworzą powodzie, pożary, osuwająca się ziemia i katastrofa samolotu prezydenckiego. Tragedia narodowa jeszcze bardziej wzmacnia osobiste doświadczenie mężczyzny.

Magazyn Magnes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski