MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W PRL-u był "nieprawomyślny", teraz lepiej znają go we Lwowie

Redakcja
LWÓW * Wielka wystawa Antoniego i Kajetana Stefanowiczów * Symbol lwowskiej secesji i legionista Beliny-Prażmowskiego * Niemal sto lat po śmierci z Polaka przemieniony w "ukraińskiego" Ormianina

Antoni Stefanowicz, "Autoportret", 1927 FOT. AP PHOTO

Polski malarz Kajetan Stefanowicz jest od niedawna patronem krakowskiej ulicy, w Prądniku Białym, lecz mało o nim wiemy. Między innymi dlatego że w PRL-u był dla władzy niewygodny.

Jakże bowiem promować artystę o tak nieprawomyślnym życiorysie - ułana Beliny-Prażmowskiego, oficera I Pułku Szwoleżerów, który we wrześniu 1920 r. zginął na Wołyniu w wojnie z bolszewikami, a pochowany został na Cmentarzu Obrońców Lwowa.

Dzisiejsi mieszkańcy byłej stolicy Galicji wiedzą o nim więcej niż my, lecz znają go wyłącznie jako "lwowskiego, ormiańskiego artystę"; nikt tam nie wspomina, że był Polakiem z krwi i kości, istotnie, pochodzącym z rodziny dawno spolonizowanych Ormian.

Niemniej wnuk Kajetana Krzysztof Stefanowicz wrócił właśnie ze Lwowa szczęśliwy. Uczestniczył w uroczystym otwarciu w Lwowskiej Galerii Sztuki wystawy "Antoni i Kajetan Stefano-wicz - dwa oblicza Lwowa epoki modernizmu".

- W prasie ukraińskiej i na portalach internetowych zrobiło się głośno o wystawie. - mówi Krzysztof Stefanowicz. - Ale prawdę mówiąc, irytujące jest całkowite przemilczanie polskości mojego dziadka i pradziadka. To zresztą wcale nie wynika z antypolskiego nastawienia. Więc skąd to zjawisko? Myślę, że wynika z ich kompleksu. Przecież przedwojenny Lwów był na wskroś polski, promieniował naszą kulturą, nauką, sztuką. Toteż teraz Ukraińcy "odkrywają" malarzy Stefanowiczów jako "swoich" Ormian - ukraińskich! - bo takich potrzebują...

- Nowa szefowa galerii pani Larisa Razinkowa jest otwarta na świat, chętnie zaangażowała się w organizację wystawy - podkreśla mój rozmówca. - A młoda pracownica naukowa galerii , kuratorka wystawy pani Anastasya Simferovska poświęciła się jej bez reszty.

***

Kajetan Stefanowicz urodził się 12 lipca 1886 roku w Drohobyczu (dziś Ukraina), w inteligenckiej rodzinie polskiej obrządku ormiań-skokatolickiego. Podstaw rysunku i malarstwa uczył go ojciec Antoni, malarz i pedagog. Po ukończeniu gimnazjum i po roku studiów na Wydziale Architektonicznym Politechniki Lwowskiej przeniósł się w 1906 r. do Krakowa i studiował na ASP, najpierw u Józefa Mehoffera, później u Józefa Pankiewicza. Uzupełniał naukę także m.in. w Paryżu, w École Nationale des Arts Décoratifs, dzięki stypendium Fundacji Leona księcia Sapiehy.

Malował portrety i pejzaże, z czasem wyspecjalizował się w sztuce ilustratorskiej; rysował m.in. ilustracje do książek znanego wydawnictwa "Książnica Polska". Tworzył też plakaty, litografie, projekty ubiorów damskich i wyposażenia wnętrz; zaprojektował m.in. polichromie zbudowanego w latach 1912-1914 gmachu Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego we Lwowie (obecnie Bank Narodowy Ukrainy).

Na swej pierwszej wystawie autorskiej w 1913 r. we Lwowie zaprezentował m.in. obrazy olejne "Perły", "Kobieta z ptakiem", "Panna wodna", "Królowa i niewolnik". Wystawa została powtórzona w Krakowie i Poznaniu, prasa potraktowała ją jako wydarzenie artystyczne. Wpływowy "Tygodnik Ilustrowany" donosił: "Stefanowicz daje rzeczy, w których widać dążenie do monumentalności, którą przyjdzie mu łatwo kiedyś osiągnąć. Poza tematem roślinnym, geometrycznym i figuralnym, artysta w kompozycyach swoich sięga po treść do bajek i życia Wschodu i tu porusza się z taką maestryą i swobodą, tak odczuł i zrozumiał ten egzotyczny teren, że podziwiać należy intuicyę jego. Czuje się w tem pewność ręki i oka i szczerość zamysłów twórczych - świetne zadatki na przyszłość".
Twórczość Kajetana to szczególny rodzaj dojrzałej secesji, z wszystkimi jej atrybutami w postaci falistej, wyrafinowanej linii, wyrazistego rysunku, ornamentyki, pastelowej kolorystyki itp. Wyróżnia się głównie ze względu na inspirację kulturą Wschodu, na co zwrócił uwagę recenzent "Tygodnika Ilustrowanego". Kryła się za tym głębsza myśl, nie tylko dążenie do oryginalności: przekonanie o naturalnej bliskości pomiędzy sztuką polską a Wschodem, czego najlepszym przykładem była przez stulecia sarmacka fascynacja Orientem. Przypomnijmy, że to Ormianie sprowadzili do Rzeczypospolitej nieodłączny atrybut sarmaty - kon- tusz, a także popularną wśród szlachty szablę ormiańską, o egzotycznych ozdobach i przyprawach nie wspominając.

***

Kajetan marzył o podróży do Indii, zgromadził już niezbędne środki, ale wszelkie plany pokrzyżował wybuch I wojny światowej.

W sierpniu 1914 r. wstępuje do Legionu Wschodniego we Lwowie. Od lutego 1915 r. służy w dywizji kawalerii Władysława Beliny-Prażmowskiego. Przyjmuje przydomek Soplica. W stopniu kaprala, następnie wachmistrza, przechodzi całą kampanię legionową. Po tzw. kryzysie przysięgowym w 1917 r. zostaje wcielony do armii austro-węgierskiej. Wkrótce, jako nauczyciel, uzyskuje zwolnienie ze służby wojskowej. Mimo to w sierpniu 1918 r. zgłasza się do Polskiej Siły Zbrojnej, wracając w stopniu podchorążego pod komendę Beliny, do formowanej przez niego brygady kawalerii I Pułku Szwoleżerów. W listopadzie 1918 r. uczestniczy w walkach z Ukraińcami w obronie Lwowa. Awansuje na stopień podporucznika. W 1919 r. bierze udział w ofensywie wileńskiej, jednej z pierwszych polskich operacji podczas wojny z bolszewikami.

W maju 1920 r., w czasie wyprawy na Kijów, w walkach z kawalerią bolszewicką pod Mikołaje-wem prowadzi dwa plutony do szarży, ratując okrążoną przez wroga polską artylerię. Otrzymuje za to Virtuti Militari.

Ginie 20 września 1920 pod Ro-haczewem nad Słuczem, podczas zwiadu. Pośmiertnie został awansowany na rotmistrza.

Do jakich osiągnięć doprowadziłyby młodego artystę "świetne zadatki na przyszłość" - niestety się nie dowiemy. Ze szkicownikiem i ołówkiem nie rozstawał się zresztą w czasie niemal sześciu lat nieustannych walk. Dziś jego twórczość jest rozproszona: w Lwowskiej Galerii Sztuki, w krakowskim Muzeum Narodowym, w Muzeum Historycznym we Wrocławiu, w Nowym Sączu, w zbiorach prywatnych.

***

Zdań parę poświęćmy ojcu Kajetana - Antoniemu (1858-1929), którego obrazy również można oglądać na lwowskiej wystawie. Studiował w wiedeńskiej ASP, jako malarz zadebiutował w krakowskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w roku 1883. Malował głównie portrety, obrazy religijne i rodzajowe, współtworzył wielkie malowidła zdobiące lwowski teatr. Był realistą (zatem - zgodnie z tytułem wystawy - reprezentował "drugie oblicze modernistycznego Lwowa"), z doskonałym warsztatem. Wielokrotnie wyróżniany (m.in. w 1929 r. otrzymał złoty medal na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu), pedagog, autor dwóch podręczników do nauki rysunku, dziś w Polsce zapomniany, spoczywa na Cmentarzu Łyczakowskim.
Lwowska galeria prezentuje 58 obrazów Antoniego i Kajetana. - Muszę podkreślić, że gdy przed paru laty widziałem we Lwowie kilka dzieł Stefa-nowiczów, w czeluściach magazynów, byłem przerażony ich stanem technicznym, zaniedbaniem - wspomina Krzysztof Stefano-wicz. - Ale znalazł się sponsor. To Wardekas Arzumananian, właściciel trzech restauracji we Lwowie i miłośnik sztuki. Chwała mu za to!

Czy możliwe jest sprowadzenie lwowskiej wystawy do Krakowa? Uzupełnienie jej o polskie zbiory? Jednym słowem: zorganizowanie pierwszej po II wojnie światowej możliwie pełnej ekspozycji dzieł Stefanowiczów?

- To moje marzenie! - zapala się Krzysztof Stefanowicz. - Tylko... potrzebny jest tym razem polski sponsor...

MAREK LOVELL, dziennikarz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski