Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wekslowi oszuści na wolności

Zbigniew Bartuś
Archiwum
Wymiar sprawiedliwości. Skazani na wieloletnie więzienie przestępcy, którzy pozbawiali domów i pieniędzy mieszkańców południowej Polski, niespodziewanie wyszli zza krat i odgrażają się ofiarom. Powód? Sąd Apelacyjny popełnił błąd przy obliczaniu wymiaru kary

Chodzi o oszustów grasujących na terenie Małopolski, Śląska, Podkarpacia i Świętokrzyskiego w latach 1994 - 2007. Posługując się sfałszowanymi wekslami, rujnowali kolejne rodziny. Wiosną 2008 zostali zdemaskowani w wyniku naszego dziennikarskiego śledztwa. Kilka miesięcy później trafili za kratki.

Po dwóch procesach, w 2012 i 2014 roku, krakowski Sąd Okręgowy wymierzył im kary od kilku do kilkunastu lat bezwzględnego więzienia.

- Zaraz napisaliśmy do sądu wniosek i mieliśmy być informowani, gdyby którykolwiek z tych łobuzów wyszedł na przepustkę, albo z innych powodów zawitał na wolności. A tu znienacka spotykam jednego z nich w centrum Krakowa! Skamieniałam - opowiada jedna z ofiar.

- Rozpowiadają na mieście, że Sąd Najwyższy ich uniewinnił i teraz się na nas zemszczą - alarmuje inna pokrzywdzona, Danuta, która była w procesie tzw. oskarżycielem posiłkowym. Bandyci próbowali od niej wyłudzić 70 tys. zł. Powstrzymała ich dopiero seria tekstów w "Dzienniku Polskim", po których policjanci z komendy wojewódzkiej zgarnęli oszustów.

Ofiary autentycznie się boją. - Wraz z R. wraca koszmar - wyznaje Jan spod Nowego Sącza. Ma na myśli Tomasza R., z wykształcenia złotnika, w latach 90. właściciela lombardów w centrum Krakowa, od ćwierćwiecza "bezrobotnego". Według ustaleń prokuratury, dwie dekady temu R. z pomocą kilku osób zaczął przerabiać, a potem całkowicie fałszować weksle. Na tej podstawie bandyci domagali się od ofiar - lub ich niczego nieświadomych spadkobierców - spłaty gigantycznych "długów" z odsetkami.

Sądy wydawały nakazy zapłaty zgodne z żądaniem oszustów, bo na wekslach widniały autentyczne podpisy "dłużników". Przestępcy wcześniej je wyłudzali, np. w domu upatrzonej ofiary zjawiał się "elektryk", najczęściej odziany w odpowiedni uniform Jacek J. Badał "spadki napięcia" i prosił o podpis pod "protokołem kontroli". Natomiast R. dorabiał weksel do tegoż podpisu.

Ofiary przez lata były bezsilne. Kilka osób zmarło ze zgryzoty - do końca życia spłacając "dług". Koszmar pozostałych skończył się w 2012 roku, gdy Sąd Okręgowy skazał R. na 15 lat więzienia i J. na 10 (ich pomocnicy usłyszeli wyroki od 1,5 do 5 lat). W zeszłym roku Sąd Apelacyjny nieco obniżył kary (głównym oskarżonym do 12 i 8 lat). Na początku tego roku, w kolejnym procesie R. usłyszał wyrok 9 lat, a J. - 2. Dlaczego zatem chodzą wolni?

Jak wyjaśnia Krzysztof Michałowski z biura prasowego Sądu Najwyższego, 20 listopada Sąd Najwyższy, po rozpatrzeniu kasacji skazanych i prokuratury od pierwszego wyroku, częściowo uchylił werdykt - "w części dotyczącej wymiaru kary". Powodem był błąd techniczny (matematyczny) popełniony przez Sąd Apelacyjny. Dopóki SA go nie naprawi - a może to po-trwać kilka miesięcy - skazani pozostaną na wolności.

- To nieprawda, że Sąd Najwyższy ich uniewinnił. Przeciwnie: w żaden sposób nie zanegował ich winy - mówi nam jeden z krakowskich sędziów.

Wekslowi oszuści polowali na podpis
Na początku lat 90. właściciel krakowskich lombardów Tomasz R. dostrzegł potencjał w pochodzącym sprzed wojny prawie wekslowym. Najpierw wraz z kompanami "poprawiał" autentyczne weksle. Np. na papierze wystawionym przez Monikę P. przestępcy przerobili 3,5 tys. zł na 33,5 tys. zł i złożyli do sądu pozew z żądaniem tej kwoty. Komornik zajął kobiecie pensję.

Straciła ponad 62 tys. zł.
Na wekslu Władysława S., opiewającym na 300 zł, oszuści dopisali dwa zera - i wyłudzili w sądzie nakaz zapłaty 30 tys. zł z odsetkami. Nasłany przez "wierzycieli" komornik zajął nieszczęśnikowi nie tylko rentę, ale i hipotekę domu. W 2012 roku S. umarł ze zgryzoty. Do tego czasu zapłacił bandytom ponad 12 tys. zł, jego spadkobiercom groziła utrata nieruchomości.
W następnych latach przestępcy zaczęli fałszować weksle. Np. Antoni D. miał być im winny "34 tys. złotych z umownymi odsetkami licząc od stycznia 1999 r.".

Oszuści robili przy tym wszystko, by ofiary nie dowiedziały się o toczących się postępowaniach o zapłatę "długów" - i aby zapadły wyroki zaoczne. Np. czekali, aż ofiara umrze i atakowali spadkobierców. Podawali błędne adresy lub kradli sądowe awiza ze skrzynek pocztowych. Sądy wydawały nakazy, bandyci się bogacili, a niewinni ludzie tracili majątki.

Gdy wiosną 2008 opisaliśmy na łamach "Dziennika Polskiego" historię Danuty z Krakowa, od której sąsiadka z pomocą Tomasza R. próbowała wyłudzić na sfałszowany weksel 70 tys. zł, do redakcji zgłosiło się wiele ofiar. Opisaliśmy mechanizm przekrętu. Latem 2008 roku oszuści zostali zatrzymani podczas… preparowania kolejnego weksla. Kilka lat później usłyszeli surowe wyroki - jeden z zarzutów dotyczył fałszowania papierów wartościowych (identyczny stawia się fałszerzom pieniędzy).

Większość ofiar jest zaszokowana nagłym wypuszczeniem skazańców w wyniku częściowo skutecznej kasacji do Sądu
Najwyższego. Zdziwiony jest także sędzia Wojciech Dziuban, rzecznik Sądu Apelacyjnego. - SN rzadko cokolwiek nam uchyla - mówi. Nie zna motywów, jakimi kierował się SN. - Trzeba poczekać na uzasadnienie. Gdy Sąd Apelacyjny je otrzyma, ponownie określi wymiar kary, zgodnie z wytycznymi SN - tłumaczy.

Wcześniej sądy kilka razy odmawiały zwolnienia oskarżonych z aresztu w związku z poważnym charakterem czynów i w obawie przed matactwem. Sąd Apelacyjny zwracał uwagę, że R. został "prawomocnie skazany za podżeganie do składania fałszywych zeznań".

- R. to straszny kłamca. Nadal więc może mataczyć w kilku sprawach niezakończonych dotąd prawomocnym wyrokiem - twierdzą zgodnie pokrzywdzeni.

Jak działa weksel
Można Go wystawić każdemu, na dowolnej kartce papieru. Wystawca weksla zobowiązuje się do zapłaty jakiejś kwoty do takiego a takiego dnia. Jeśli tego nie zrobi, odbiorca (wierzyciel) ma prawo skierować sprawę do sądu, a ten wydaje nakaz zapłaty. Zgodnie z prawem wekslowym - sąd nie bada przyczyn wystawienia weksla; interesuje go jedynie, czy papier jest autentyczny, a ściślej - czy widniejący na nim podpis naprawdę należy do wystawcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski