MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wiedza i sposób jej przekazywania ważniejsze od światopoglądu

MACIEJ PIETRZYK
KONTROWERSJE. Słowa księdza profesora Franciszka Longchamps de Bérier o dzieciach poczętych metodą in vitro wywołały burzę. Część polityków chce jego zwolnienia z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Bronią go za to studenci.

Przypomnijmy: w rozmowie opublikowanej w "Uważam Rze" ks. Longchamps de Bérier, kierownik Katedry Prawa Rzymskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego i członek zespołu ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski, powiedział: "Są tacy lekarze, którzy po pierwszym spojrzeniu na twarz dziecka, wiedzą już, że zostało poczęte z in vitro. Bo ma dodatkową bruzdę, która jest charakterystyczna właśnie dla pewnego zespołu wad genetycznych" .

Dwa zdania z obszernego wywiadu wywołały olbrzymie kontrowersje i lawinę komentarzy. Znana genetyk prof. Ewa Bartnik na antenie TVN24 stwierdziła, że ks. Longchamps de Bérier stygmatyzuje dzieci i dodała, że nie mają one żadnej bruzdy oraz niczym nie różnią się od innych dzieci.

Duchownego ostro skrytykowało również Stowarzyszenie na rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian", podkreślając, że opinie księdza nie mają żadnego poparcia w nauce.

W odpowiedzi ksiądz powoływał się na badania, które mają potwierdzać, że w przypadku dzieci poczętych metodą in vitro ryzyko wystąpienia wad genetycznych jest o 30 proc. większe niż w przypadku dzieci poczętych naturalnie. I przyznał, że jeżeli jest powód, by ktoś poczuł się urażony dyskusją na temat wad genetycznych, to przeprasza za swoje słowa.

Budząca kontrowersje wypowiedź ks. profesora nie umknęła uwadze polityków. Ruch Palikota rozpoczął zbieranie podpisów pod apelem do władz uniwersytetów Jagielońskiego i Warszawskiego o usunięcie ks. Longchamps de Bérier z grona wykładowców.

UJ na razie żadnego apelu nie otrzymał i nie komentuje zamieszania wokół swojego wykładowcy. - W tej chwili nie ma się do czego odnosić. Jeżeli otrzymamy pismo, to rektor oczywiście na nie odpowie - mówi Katarzyna Pilitowska, rzeczniczka UJ.

W obronie ks. prof. Franciszka Longchamps de Bérier stanęli za to studenci najstarszej polskiej uczelni. Według nich podważanie przez polityków kompetencji wykładowcy w dziedzi- nie nauk prawnych jest bezpodstawne i stanowi atak na autonomię szkół wyższych.

- Nie chcemy wdawać się w spory światopoglądowe, bo zdajemy sobie sprawę, że środowisko studentów jest w tej kwestii podzielone. Stwierdziliśmy jednak, że powinniśmy stanąć w obronie naszego wykładowcy, cenionego przez wielu studentów wydziału za ogromną wiedzę z zakresu prawa rzymskiego, sposób jej przekazywania, a także prostudenckie podejście - tłumaczy Mateusz Mroczek, przewodniczący samorządu studenckiego Wydziału Prawa i Administracji UJ.

Studenci bronią też wykładowcy na forach internetowch. Jedna ze studentek w dyskusji pod apelem o usunięcie księdza z uczelni podkreśla, że nie zgadza się z jego wypowiedzią, ale podkreśla: "Czemu ks.prof. ma stracić pracę za to, że powiedział co myśli?, co więcej dlaczego my, studenci mamy ponosić za to karę i tracić jednego z najlepszych wykładowców, który utrzymuje niemal stuprocentową frekwencje na nieobowiązkowych wykładach?".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski