MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielcy następcy wielkiego Dietla

Redakcja
1. Mikołaj Zyblikiewicz (prezydent w latach 1874-81), 2. Ferdynand Weigel (1881-84), 3. Józef Friedlein (1893-1904), 4. Juliusz Leo (1904-18) FOT. WIKIPEDIA/JAN MEHLICH
1. Mikołaj Zyblikiewicz (prezydent w latach 1874-81), 2. Ferdynand Weigel (1881-84), 3. Józef Friedlein (1893-1904), 4. Juliusz Leo (1904-18) FOT. WIKIPEDIA/JAN MEHLICH
Prezydenci krakowa * po józefie dietlu miastem rządzili równie wybitni prezydenci * każdy z nich przyczynił się do rozwoju cywilizacyjnego i kulturalnego miasta

1. Mikołaj Zyblikiewicz (prezydent w latach 1874-81), 2. Ferdynand Weigel (1881-84), 3. Józef Friedlein (1893-1904), 4. Juliusz Leo (1904-18) FOT. WIKIPEDIA/JAN MEHLICH

Rozmowa z Piotrem Hapanowiczem z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa

- Józef Dietl, którego rocznicę wyboru na prezydenta Krakowa obchodziliśmy 13 września, był bez wątpienia jednym z najwybitniejszych włodarzy miasta. Jego działania i plany skierowały Kraków ku nowoczesności, a z niektórych wprowadzonych przez niego rozwiązań korzystamy do dziś. Ale co było dalej? Czy wśród następców Dietla znaleźli się prezydenci zasługujący na miano wielkich?

- Na pewno tak. Wśród pięciu następców Dietla byli prezydenci, o których bez wahania możemy powiedzieć, że ogromnie zasłużyli się dla miasta. Wszyscy kontynuowali plany nakreślone przez Dietla, a Juliusz Leo sam zaproponował bardzo ambitny program rozwoju miasta. Każdy z nich - choć w różnym stopniu - przyczynił się do rozwoju Krakowa, jego unowocześnienia, rozbudowy, podniesienia poziomu życia mieszkańców. Co ciekawe, niektórzy z nich mimo niewątpliwych zasług są dziś w społecznej świadomości mocno zapomniani.

- Bezpośrednim następcą Dietla był jego bliski współpracownik Mikołaj Zyblikiewicz. Ten zdolny prawnik kontynuował plany rozwoju Krakowa nakreślone przez Dietla..

- Pochodził z Galicji Wschodniej, był synem kuśnierza i grekokatolikiem. Przez wiele lat pełnił funkcję syndyka miejskiego, posłował do Sejmu Krajowego i parlamentu wiedeńskiego, gdzie odznaczył się jako bardzo cięty polemista. Stąd też był nazywany "Brzytewką". Należał do grona bliskich współpracowników Józefa Dietla. Prezydentem został wybrany w 1874 r. minimalną większością głosów. Jego wielką zasługą było kontynuowanie planu unowocześnienia Krakowa stworzonego przez Dietla. Przeprowadził reorganizację magistratu, ożywił budownictwo. Powstały wtedy ważne dla miasta koszary straży pożarnej przy dzisiejszej ul. Wes-terplatte, koszary wojskowe przy ul. Warszawskiej (dziś Politechnika Krakowska), budynek Akademii Sztuk Pięknych, a także ważna dla miasta instytucja - rzeźnia miejska we wsi Grzegórzki, leżącej wówczas poza granicami Krakowa. Zyblikiewicz duży nacisk kładł na odnowę zabytków, czego owocem była m.in. renowacja Sukiennic. Ożywiło się też wtedy życie kulturalne i naukowe w Krakowie.

- Paradoksalnie, sukcesy odnoszone przez Zyblikiewicza odsunęły go od Krakowa.

- W 1880 r. Zyblikiewicz ponownie wygrał wybory, tym razem już zdecydowaną większością głosów. We wrześniu tego roku Kraków odwiedził cesarz Franciszek Józef. Wizyta była tak dobrze zorganizowana, że - jak się uważa - Zyblikiewicz został awansowany na marszałka Sejmu Krajowego we Lwowie. Wdzięczny Kraków nadał mu honorowe obywatelstwo i wręczył ozdobną karabelę. Jego życie to historia awansu człowieka, który z nizin społecznych ogromnymi zdolnościami, pracowitością i sprytem doszedł do najwyższych zaszczytów w Galicji. Zapamiętano go jako osobę pracowitą, energiczną i dobrego organizatora, ale też bezwzględnego w postępowaniu, apodyktycznego, ciętego i bardzo dbającego o swój wizerunek. Te ostatnie cechy widzieliśmy też u Dietla.
- Odchodzącego do Lwowa Zyblikiewicza zastąpił Ferdynand Weigel. Jak na stanowisku prezydenta sprawdził się ten kolejny prawnik i wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego?

- Prawdę mówiąc, był chyba najmniej wybitnym spośród następców Dietla. Był ewangelikiem, a z wykształcenia prawnikiem, zasłużonym w walce o repolonizację Uniwersytetu Jagiellońskiego, za co zapłacił wysoką cenę - odrzucono bowiem jego rozprawę habilitacyjną i nie zdobył profesury. W przeciwieństwie do dwóch swoich poprzedników był otwarty, łatwy w kontaktach, szybko zjednywał sobie ludzi. W galerii prezydentów Krakowa doby autonomicznej był jedynym demokratą. Co ciekawe, był wiceprezydentem w czasach Dietla i Zyblikiewicza i często pozwalał sobie na ich krytykę. Jako prezydent nie przedstawił własnego programu. Podczas inauguracji prezydentury zadeklarował, że jego dążeniem będzie jedynie: "aby ubodzy mieli chleb, a wszyscy mieszkańcy zdatną wodę". Jak widać, nie był to plan porównywalny z rozbudowanym programem Dietla... Weigel unikał kosztownych przedsięwzięć i zaciągania kredytów. Niektórzy mówili o nim, że był stworzony do wielkiej polityki, a nie bardzo wiedział, co się dzieje w Krakowie. Za jego kadencji powstało Miejskie Biuro Statystyczne, rozpoczęto budowę Collegium Novum i pojawił się tramwaj konny. Obiecał załatwienie bolącej sprawy gazowni miejskiej (która znajdowała się w prywatnych rękach i dyktowała wysokie ceny gazu) oraz budowę nowego teatru miejskiego. Z obietnic tych się nie wywiązał. Powszechna krytyka sprawiła, że podał się do dymisji w 1884 r.

- O wiele lepiej rządził Krakowem Feliks Szlachtowski, dziś postać zapomniana.

- To rzeczywiście prezydent zapomniany i niedoceniany, a który ogromnie dużo zrobił dla miasta. Zadbał o sfinansowanie ważnych miejskich inwestycji. W jego czasach znacząco rozbudowano sieć dróg i ulic, powstał park Jordana. Szlachtowski przyczynił się do rozwoju gospodarki komunalnej (w 1886 r. gmina wykupiła wspomnianą gazownię miejską). Dzięki jego zabiegom w 1891 r. utworzono Pogotowie Ratunkowe, a dwa lata później uruchomiono sieć telefoniczną w mieście. Utworzono też Zakład Dezynfekcyjny i wzniesiono gmach dzisiejszej Poczty Głównej. Szlachtowski zrealizował też dużą inwestycję, jaką była budowa teatru miejskiego. Mało kto wie, że w 1887 r. w Krakowie zorganizowano ważną dla gospodarki Wystawę Krajową, zwykle odbywającą się we Lwowie, co było dla miasta dużym wydarzeniem. W 1890 r. na Wawel sprowadzono zwłoki Adama Mickiewicza. Za zasługi Szlachtowski otrzymał honorowe obywatelstwo miasta, a od cesarza Franciszka Józefa I tytuł szlachecki.

- Bardziej niż Szlachtowski w pamięci krakowian funkcjonuje wybrany na prezydenta w 1883 r. Józef Friedlein. Jak on sprawdził się na tym stanowisku?

- Friedlein był wydawcą i właścicielem rodzinnej księgarni w Kamienicy Hetmańskiej. Ten księgarz i bibliofil sprawdził się jako prezydent i zarządca miasta. Za jego kadencji dokończono wiele kapitalnych inwestycji. Najważniejszą były na pewno wodociągi miejskie, o których mówił już Dietl w latach 60. XIX w., czyli 40 lat wcześniej. Wodociągi były ogromną i bardzo ważną inwestycją, zostały uroczyście uruchomione w 1901 r. Friedlein zapoczątkował proces elektryfikacji miasta. Wcześniej własną elektrownię miało sąsiednie miasto Podgórze, funkcjonowały też elektrownie prywatne (przy teatrze miejskim i browarze Goe-tzów), ale Kraków jako taki nie miał swojej elektrowni miejskiej. Friedlein przeforsował decyzję o jej budowie. W 1902 r. na ulicach Krakowa pojawił się tramwaj elektryczny. Dokończono też gmach teatru miejskiego. Sfinalizowano w 1898 r. budowę pomnika Adama Mickiewicza, która to sprawa ciągnęła się latami. Friedlein był chyba najbardziej sympatycznym z omawianych tutaj prezydentów. Bardzo przystępny i łagodny, a także pracowity, wiele spraw załatwiał osobiście. W 1904 r., mając już ponad 70 lat, ustąpił ze stanowiska.
- Jego miejsce zajął prawnik Juliusz Leo, jak się okazało, prezydent wybitny, na miarę Józefa Dietla.

- To była zmiana pokoleniowa. Poprzedni prezydenci urodzili się w latach 20. - 30. XIX w., a Leo w 1861 r., różnica była więc ogromna. Było to potrzebne, bo Kraków na początku XX w. wymagał nowego spojrzenia i zupełnie nowych działań. Leo, podobnie jak Dietl, którego ciągle tu przywołujemy, przedstawił bardzo śmiały plan dalszego rozwoju i unowocześnienia miasta. Największą bolączką Krakowa była jego niewielka powierzchnia, wynosząca zaledwie 6 km kw.! To było bardzo małe miasto. Większe od Krakowa były Nowy Sącz i Przemyśl, a sąsiednie Podgórze niewiele mniejsze. Wynikało to z wojskowego statusu Krakowa jako twierdzy i związanymi z tym ograniczeniami w budownictwie.

Nieruchomości były w Krakowie na wagę złota, są informacje z tego czasu, że czynsze były tu dwu- lub trzykrotnie wyższe niż w Paryżu! Miasto się "dusiło" i nie mogło się swobodnie rozwijać. Leo przedstawił plan rozszerzenia przestrzennego Krakowa i rozpoczął jego realizację. W 1907 r. przeforsował projekt ustawy na radzie miasta, a dwa lata później w Sejmie Krajowym, w 1910 r. zaś ustawę zatwierdził sam cesarz. Nastąpił dzięki temu ogromny przyrost powierzchni Krakowa, z 6 do prawie 47 km kw., a więc ponad siedmiokrotny. Przyłączono doń m.in. sąsiednie wsie: Czarną i Nową Wieś, Kawiory, Łobzów, Krowodrzę, Dębniki, Zakrzówek, Zwierzyniec, Grzegórzki, wkrótce potem także Dąbie i Płaszów. Miasto mogło się dalej rozwijać! Droga jednak do przyłączeń sąsiednich gmin była czasami długa i żmudna i wiodła przed trudne negocjacje. Dość powiedzieć, że Podgórze przyłączono do Krakowa dopiero w 1915 r. po wielu latach rozmów. Podgórzanie mieli swoje własne dość nowoczesne miasto i bali się krakowskich cen nieruchomości i krakowskiej drożyzny. Przypomnijmy, że Kraków był miastem zamkniętym, na granicach którego pobierano akcyzę, co sprawiało, że ceny były w nim o wiele wyższe niż poza miastem.

Leo przeprowadził też regulację Wisły i Rudawy, co było bardzo ważne ze względu na powtarzające się powodzie, w tym jedną z największych - w 1903 r. Pod rządami Leo gmina wykupywała grunty, uzbrajała je, a następnie sprzedawała. W 1909 r. dzięki staraniom Leo ogłoszono konkurs na plan regulacyjny "Wielkiego Krakowa", czyli projekt zagospodarowania przestrzennego miasta. Był to pierwszy taki przypadek na ziemiach polskich. Później powtórzył to Lwów i ileś lat potem Warszawa. W 1905 r. uruchomiono elektrownię miejską, a rok później powstał Zakład Czyszczenia Miasta. Wielkim osiągnięciem prezydentury Leo było także wykupienie zamku królewskiego z rąk austriackich w 1905 r. i przystąpienie do jego restauracji.

W tym czasie Kraków był duchową stolicą ziem polskich, czego dowodem szeroko zakrojone obchody grunwaldzkie z 1910 r. Dodajmy jeszcze, że Leo - podobnie jak Dietl i Zyblikiewicz - realizował swoje śmiałe plany rozwoju miasta w sposób konsekwentny i bezwzględny. Jak wynika z ówczesnych relacji, sukcesy polityczne Leo wynikały także z licznych machinacji i działań na granicy prawa.

CV

PIOTR HAPANOWICZ, historyk, kierownik Działu Edukacji MHMK, badacz dziejów Krakowa, autor licznych publikacji, m.in. "Gen. Zygmunt Zieliński" i "Krakowskim szlakiem Tadeusza Kościuszki".

Rozmawiał Paweł Stachnik

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski