O ile mi wiadomo, piromania jest chorobą wymagającą leczenia. Tudzież izolowania sprawców od społeczeństwa na czas kuracji. Jeśli dzisiaj zapali suchą łąkę, to cóż go powstrzyma by któregoś dnia puścić z dymem stodołę? Lub dom czy samochód.
Nic. Na nic również apele, wywieszone tu i ówdzie plakaty i pogadanki ze szkolną dziatwą. Wszak dzieciaki doskonale wiedzą, kto biega wiosną po miedzach z zapałkami w dłoni. Nie powiedzą za żadne skarby. Ich rodzice zresztą też, bo zwyczajne boją się odwetu. O tak, to jest nasz kraj w początku XXI wieku.
Kilkunastu oszołomów podpala, bo lubi. Zaś strażacy gaszą, bo muszą. Wszyscy pospołu płacimy, gdyż usługa darmowa nie jest.
Obserwowałem horrendalną sytuację, gdy sekcja z wozem bojowym polewała wodą płonącą łąkę, a kilkunastu gapiów stało i kibicowało. Aż się prosiło podejść i sprawdzić, który ma okopcone łapki i zapałki w kieszeni. Nie, nie wolno. Zresztą to i tak nikła szkodliwość społeczna czynu.
POLECAMY - KONIECZNIE fSPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?