MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wisła nie zatrzymała poznańskiej lokomotywy

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Podczas meczu Lecha Poznań z Wisłą Kraków emocji nie brakowało, było sporo bramkowych sytuacji. Gole padały pod błędach w obronie. Sensacji nie było, wygrał występujący w roli faworyta „Kolejorz".

Dla Lecha stawka spotkania była bardzo wysoka – wygrana wciąż dawała nadzieję na mistrzowski tytuł. Wiślacy przyjechali natomiast do stolicy Wielkopolski z zamiarem sprawienia niespodzianki i zdobycia punktów, które bardzo mogłyby się przydać do zrealizowania jedynego realnego celu, czyli zajęcia na koniec sezonu 5. miejsca w tabeli ekstraklasy. Oba zespoły zagrały otwarty mecz. Krakowianie sprawili, że obrońcy Lecha mieli sporo pracy, ale nie zatrzymali poznańskiej lokomotywy, która zmierza w kierunku co najmniej gry w europejskich pucharach.

Wiślacy wystąpili w Poznaniu w osłabieniu. Nie mogli zagrać kontuzjowani Krzysztof Mączyński i Maciej Sadlok, a z powodu kartek - Tomasz Cywka. „Mąkę” w wyjściowej jedenastce zastąpił Alan Uryga, a na bokach obrony zmiennikami byli: Jakub Bartkowski i Matija Spicić. W przypadku Lecha w porównaniu do poprzedniego spotkania sztab szkoleniowy dokonał trzech zmian: od początku zagrali Dawid Kownacki, Darko Jevtić oraz Abdul Aziz Tetteh. Na ławce zasiedli natomiast Mihai Radut, Łukasz Trałka oraz Marcin Robak.

Autor: Piotr Tymczak

Lepiej zaczęła Wisła. Pierwszą szansę na bramkę krakowianie mieli w 6 minucie. Po podaniu Urygi strzelał Patryk Małecki i Matus Putnocky z trudem odbił piłkę. Lech odpowiedział po trzech minutach. Najpierw strzał z dystansu Radosława Majewskiego obronił Łukasz Załuska, ale niedługo później pomocnik „Kolejorza” znów uderzał zza pola karnego i tym razem posłał piłkę w róg bramki tak, że bramkarz „Białej Gwiazdy” musiał wyciągać ją z siatki.

W 21 minucie było już 2:0 dla Lecha. Drugi gol dla gospodarzy padł po dużym błędzie Arkadiusza Głowackiego. Kapitan wiślaków za lekko zagrał do Załuski, piłkę przejął Maciej Makuszewski i wpakował ją do pustej bramki.

Błędy zdarzały się jednak również Lechowi. Tak stało się w 27 minucie. Putnocky chciał za polem karnym wybić piłkę i zrobił to tak, że wpadł na Wołodymyra Kostewycza, futbolówkę przejął Rafał Boguski i zdobył 11. ligowego gola w tym sezonie.

W 37 minucie mógł być remis. Z okolic środkowej linii precyzyjnie zagrał Głowacki, w polu karnym rywali dobiegł do piłki Boguski, ale źle w nią trafił i przestrzelił.

Po przerwie przez kwadrans Wisła dobrze się broniła, ale nie potrafiła też stworzyć sytuacji bramkowych. Lech szukał okazji na kolejne gole, ale taką szansę miała „Biała Gwiazda". Na boisku w drugiej połowie pojawił się Semir Stilić. Po kilku minutach z rzutu wolnego trafił w słupek. W tym czasie nad murawą zaczęła się unosić chmura dymu, bowiem fani „Kolejorza" zasiadający w sektorach za bramką odpalili race.

Wiślacy mogli jeszcze wyrównać w doliczonym czasie gry. W jednej z ostatnich akcji Boguski trafił w słupek.

Lech Poznań – Wisła Kraków 2:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Majewski 9, 2:0 Makuszewski 21, 2:1 Boguski 27.
Lech: Putnocky – Kędziora, Bendarek, Wilusz (46. L. Nielsen), Kostewycz – Gajos (58 Trałka), Tetteh – Makuszewski, Majewski, Jevtić – Kownacki (78 Robak)
Wisła: Załuska – Bartkowski, Głowacki, Gonzalez, Spicić – Uryga (63 Stilić), Llonch – Boguski, Brlek, Małecki (68 Bartosz) – Ondrasek (75 Brożek)
Sędziowali: Mariusz Złotek (Stalowa Wola) oraz Radosław Siejka (Łódź) i Bartosz Heinig (Gdańsk).
Żółte kartki: Kędziora - Spicić, Bartkowski, Głowacki, Gonzalez.
Widzów: 19 373

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski