Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna na kody i kryptonimy

Redakcja
Wojnę na Pacyfiku wygrali żołnierze amerykańscy, ale tylko dzięki pracy setek oficerów wywiadu
Wojnę na Pacyfiku wygrali żołnierze amerykańscy, ale tylko dzięki pracy setek oficerów wywiadu
Porażki poniesione przez sprzymierzonych w Azji Po-łudniowo-Wscho-dniej na początku 1942 roku zachęciły strategów brytyjskich i amerykańskich do radykalnego udoskonalenia sprawności swoich służb wywiadowczych. U Japończyków z kolei seria zwycięstw umocniła jedynie pogardliwy stosunek dowódców do przeciwnika.

Wojnę na Pacyfiku wygrali żołnierze amerykańscy, ale tylko dzięki pracy setek oficerów wywiadu

Wojna na Pacyfiku * dzięki mrówczej pracy wywiadu alianccy żołnierze dysponowali prawdziwymi informacjami o przeciwniku * to dlatego Japończycy przegrali wojnę

W zakresie organizacji wywiad aliancki czerpał korzyści ze scentralizowanej struktury dowodzenia. Na szczycie hierarchii w brytyjskim wywiadzie wojskowym stał Połączony Komitet Wywiadu. Przy okrągłym stole toczyły się dyskusje poświęcone szczegółowej ocenie sytuacji wojennej. Churchill wraz z szefami sztabów miał nieustanny dostęp do rzetelnych opinii, wolnych od partykularnych interesów poszczególnych organizacji. Na wzór brytyjski Amerykanie powołali własny połączony komitet wywiadu. Statut powstałego w lutym 1942 roku Kolegium Połączonych Szefów Sztabów stanowił, że to właśnie komitet ma wziąć na siebie odpowiedzialność za informacje dostarczane amerykańskim sztabom.

Japończycy z kolei nigdy nie utworzyli centralnego organu wywiadowczego. Marynarka i wojska lądowe nie dość, że korzystały jedynie ze swoich własnych komórek wywiadowczych, to jeszcze dysponowały małą liczbą kanałów wzajemnej komunikacji. Sztaby generalne opierały swe decyzje przede wszystkim na informacjach otrzymanych ze swoich wewnętrznych biur operacyjnych. Do konsultacji z przedstawicielami innych rodzajów sił zbrojnych oraz cywilnymi członkami rządu dochodziło dopiero na bardzo zaawansowanym etapie. Taki system uniemożliwiał ocenę przeciwnika.

Aby zapobiec porażkom, na niższych szczeblach machiny wywiadu alianci utworzyli organy, które dostarczały żołnierzom dokładnych informacji o nieprzyjacielu. Największe zastrzyki finansowe otrzymały jednostki wywiadu radiowego, podejmowano bowiem ogromne wysiłki w celu rozszyfrowania depesz przesyłanych przez cesarską marynarkę i armię.

Wykorzystując system znany pod kryptonimem "uLTRA", Amerykanie i Brytyjczycy poczynili znaczne postępy. Główna jednostka wywiadu radiowego Floty Pacyfiku znajdowała się w Pearl Harbor. Na południowo-zachodnim Pacyfiku siły aliantów obsługiwała Placówka Radiowa Floty w Melbourne (Fleet Radio unit, Melbourne - FRuMEL), która była łączoną jednostką australijsko-amerykańską. Do zadań FRuMEL należało morskie rozpoznanie radiowe oraz dostarczanie do centralnego biura w kwaterze głównej generała MacArthura rozszyfrowanych komunikatów armii japońskiej. Brytyjczycy dokonali postępów o podobnym znaczeniu. Eksperymentalne Centrum Radiowe (Wireless Experimental Centre, WEC) z siedzibą w Nowym Delhi zatrudniało ponad tysiąc osób i dysponowało licznymi zewnętrznymi placówkami. Zasługą WEC było rozszyfrowanie większości depesz nadawanych przez Japończyków na obszarze teatru indyjsko-birmańskiego. Royal Navy korzystała przede wszystkim z usług Dalekowschodniego Biura Połączonych Służb Wywiadowczych (Far East Combined Bureau) umiejscowionego w cejlońskim Kolombo.

Wywiadowi państw sprzymierzonych służyła też współpraca między członkami koalicji. Wymiana informacji o komunikatach Japończyków rozpoczęła się jeszcze przed wybuchem wojny, a już w styczniu 1942 roku admirał Chester Nimitz udzielił dowódcom grup zadaniowych zgody na przekazywanie danych wywiadowczych bezpośrednio australijskim i nowozelandzkim kolegom, bez konieczności przesyłania ich przez kwatery główne obu armii. W październiku tego samego roku zacieśniono współpracę z Wielką Brytanią.
Rozszyfrowane wiadomości często dostarczały bezcennych informacji o rozmieszczeniu i ruchach jednostek japońskich. Uzyskane dane pozwalały aliantom optymalnie wykorzystać swoje siły, posyłając wojska w odpowiednie miejsce o odpowiednim czasie. Dzięki złamaniu JN-25, kodu używanego przez Cesarską Marynarkę Wojenną, przed bitwą o Midway Flota Pacyfiku mogła nakierować amerykańskie lotniskowce prosto na szlak grupy zadaniowej admirała Chuichiego Nagumy. Przełomowym sukcesem wywiadu marynarki było rozpracowanie kodu morskiego, który zapewniał dostęp do informacji o ruchach japońskich statków handlowych, wraz z ich ładunkiem i portem przeznaczenia konwoju; złamanie tego kodu pozwoliło przeciąć japońskie oceaniczne linie zaopatrzenia.

Dystrybucję informacji ułatwiało uczynienie oficera operacyjnego sił podwodnych jednocześnie oficerem rozpoznania bojowego, ponieważ dzięki temu stanowisku miał on wówczas dostęp do wszystkich rozszyfrowanych komunikatów. Oficerowie operacyjni mieli zezwolenie na przekazywanie materiałów dowódcom poszczególnych zespołów zadaniowych i kapitanom okrętów podwodnych za pośrednictwem szyfrowanego łącza. W rezultacie zamiast pływać po najdalszych zakątkach zachodniego Pacyfiku w poszukiwaniu celu, wystarczyło rozmieścić okręty podwodne wzdłuż kluczowych tras żeglugowych Japończyków.

Wykorzystanie rozpoznania radiotechnicznego w kampaniach na lądzie okazało się trudniejsze niż na morzu. Główną przyczyną problemów było wykorzystywanie przez armię cesarską linii naziemnych i krótkozasięgowego radia o niskiej mocy, co utrudniało przechwytywanie wiadomości. Niemniej jednak wywiad osiągnął niemałe sukcesy, choćby przy okazji japońskiego ataku na brytyjskie bazy w Imphalu i Kohimie na granicy indyjsko-birmańskiej. Wiadomości przechwycone przez wywiad ujawniły, że 15. Armia generała Renyi Mutaguchiego zmagała się z dotkliwym brakiem zapasów.

Ta informacja dostarczyła Williamowi Slimowi dowodu, że jego siły mogą ruszyć do kontrofensywy, nie obawiając się silnego oporu ze strony wroga. Kwatera główna generała MacArthura także posługiwała się rozpoznaniem radiotechnicznym, i to z dobrym skutkiem. Na początku 1944 roku, kiedy MacArthur przygotowywał plany manewru okrążającego wzdłuż północnego wybrzeża Nowej Gwinei, dzięki systemowi uLTRA uzyskał pełen obraz japońskiej 18. armii, łącznie z informacjami o przybyciu posiłków.

Z rozszyfrowanych wiadomości wynikało również, że nieprzyjaciel spodziewa się, iż alianci wylądują na obszarze położonym bliżej linii frontu, czyli w Madang lub Awar. To oznaczało, że Japończycy nie przygotowywali się do obrony przed atakiem metodą żabich skoków na swoje bazy na tyłach. MacArthur przystał zatem na fortel, aby uniemożliwić Japończykom umocnienie baz na tyłach. Zgodnie z planem przeprowadzono intensywne bombardowania sektora, w którym znajdowały się Madang i Awar, co miało przekonać nieprzyjaciela, że wkrótce nastąpi lądowanie w tym rejonie. W rezultacie gdy wojska MacArthura wylądowały w Hol-landii w kwietniu, spotkały się ze słabym oporem. (...)
Alianci dzięki danym wywiadowczym mogli także lepiej pojąć japońskie metody walki i technologie zbrojeniowe. W tej dziedzinie cennym źródłem okazały się zdobyte dokumenty oraz zeznania jeńców wojennych. W Stanach Zjednoczonych ONI i MID wdrożyły programy nauki języka japońskiego, tak by oficerowie wywiadu byli w stanie interpretować informacje pochodzące z przechwyconych dokumentów i od wziętych do niewoli żołnierzy nieprzyjaciela.

Obowiązujące w cesarskiej armii praktyki tylko ułatwiły aliantom uzyskanie pogłębionej wiedzy z tych źródeł. Jeńcy byli zaskakująco chętni do współpracy z przesłuchującymi ich oficerami. U podstaw tego zadziwiającego zachowania leżała wojskowa indoktrynacja; żołnierze wierzyli, że po wpadnięciu w ręce wroga tracą wszelkie więzi z ojczyzną. Jeńcy robili zatem, co w ich mocy, by zyskać przychylność zwycięzców, i nie mieli oporów przed ujawnieniem tajemnic wojskowych. Dokumenty nieprzyjaciela również były pomocne. Szeregowcy w ogromnej mierze polegali na słowie pisanym. Aliantom sprawę ułatwiała w dodatku dufność cesarskich dowódców, którzy byli przekonani, że zawiłości języka japońskiego będą dla nieprzyjaciela barierą nie do pokonania. (...)

Dzięki obszernym zasobom zgromadzonych materiałów służby mogły też podjąć szereg badań poświęconych japońskiej kulturze i jej wpływowi na zachowanie żołnierzy w bitwie. Sprawozdania z tych studiów zawierały introspektywny opis mentalności japońskiego żołnierza. Z analizy wynikało, że o ile w cesarskim wojsku obowiązuje ścisła dyscyplina umożliwiająca żołnierzom wytrwanie w ciężkich warunkach, o tyle nawet w obliczu porażki Japończycy nie są zdolni zmienić swojego postępowania; takie były efekty ostrego drylu szkoleniowego. Te obserwacje kilkakrotnie ułatwiły alianckim dowódcom opracowanie odpowiedniej taktyki w starciu z armią cesarską. Dane wywiadowcze dotyczące morale przeciwnika miały jednak największe znaczenie w planowaniu wojny psychologicznej i kampanii propagandowych ukierunkowanych na osłabienie ducha bojowego.

Skróty od redakcji

Douglas Ford

Historyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski