Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wołanie o przestrzeń

Redakcja
Nowo wybudowane domy wielorodzinne z zewnątrz prezentują się o epokę ładniej niż blokowiska z lat 60. i 70. Oryginalne elewacje, odważne barwy, podziemne garaże i... na tym właściwie można by zakończyć listę zalet nowego budownictwa. Ci, którzy odebrali klucze kilka lat wstecz, często narzekają na osiadające budynki, pękające ściany i fatalną akustykę mieszkań. Najbardziej jednak dokuczliwa jest ograniczona do minimum przestrzeń między nowo budowanymi blokami.

Pochlebne opinie specjalistów z krajów, gdzie łatwo podejmuje się decyzje o unicestwieniu całych osiedli, pozwalają traktować także stare budownictwo, z otaczającą go zielenią i infrastrukturą, jako ciekawe miejsce do zamieszkania

   
   - Zatraciło się w budownictwie realizowanym przez deweloperów to, co było zdobyczą poprzednich dziesięcioleci - przestrzeń między budynkami. Nawet wymieniane jako przykłady złego budowania, bo nadającego charakter anonimowości blokowiskom, osiedla z Nowej Huty nie są tak zagęszczone budynkami jak całkiem nowe realizacje - uważa dr inż. Władysław Rydzik, od lat analizujący tendencje w budownictwie mieszkaniowym w Instytucie Rozwoju Miast. - Obserwujemy również nie najciekawsze rozwiązania funkcjonalne wewnątrz budynków: długie korytarze, zdarzają się ciemne kuchnie, noszące dziś nowoczesną nazwę aneksów kuchennych i zbyt małe jak na wymagania XXI wieku powierzchnie mieszkań. Obydwie tendencje - oszczędzanie na powierzchni wewnątrz i na zewnątrz budynków - wynikają z tego, że mieszkań rozpaczliwie poszukują osoby, których de facto na to nie stać. Odpowiadając na ich oczekiwania, deweloperzy także oszczędzają - na cenie i na jakości.
   Nie znaczy to, że nie ma w Krakowie przykładów

ładnego i zarazem

funkcjonalnego

budownictwa. To, co można jednak pokazać jako wzorcowe, jest drogie, a co za tym idzie - stosunkowo słabo reprezentowane w budownictwie w ogóle. Według szacunków Zakładu Rynku Nieruchomości Instytutu Rozwoju Miast, w Krakowie rocznie można sprzedać około 60 - 80 najbardziej luksusowych mieszkań - apartamentów, w cenie ok. 5 tys. i więcej zł za m kw. Grupa 200 - 250 inwestorów skłonna by była nabyć mieszkania w kameralnych osiedlach, gdzie cena metra kwadratowego oscylowałaby między 3,5 a 4 tys. zł. Oczekują oni ładnych, od 65- do 100-metrowych lokali w budynkach przypominających miniwille lub szeregowcach, najwyżej 3-kondygnacyjnych. Enklawy powinny być obowiązkowo zamknięte i monitorowane.
   - Na pewno duży popyt będzie na mieszkania w cenie od 2,5 do 3 tys. zł za m kw. w budynkach zlokalizowanych na terenie miasta, z dobrym dojazdem do centrum. Takich lokali mieszkalnych poszukują młode małżeństwa i osoby pracujące (dlatego ważny jest dojazd), ale dysponujące niskimi dochodami. Ten popyt jest trudny do oszacowania, ponieważ dziś gros z potencjalnych klientów nie startuje do oferty deweloperów. Ze względu na niskie dochody, banki nie udzielą im kredytów, a oszczędności własne plus pomoc rodziców jeszcze nie pozwalają im na kupno mieszkania. Ten popyt dopiero trzeba wywołać i jest to zadanie dla państwa - komentuje dr inż. Władysław Rydzik. Część inwestorów z tej grupy skieruje swoją uwagę na tańszy rynek wtórny. Ale czy

stare krakowskie osiedla

są warte uwagi? Okazuje się, że tak. Podczas zorganizowanej w maju ub.r. międzynarodowej konferencji poświęconej starym zasobom mieszkaniowym w Krakowie, przedstawiciele wielu państw europejskich z zaciekawieniem obejrzeli osiedla w naszym mieście. To może być zaskakujące, ale całkiem dobre opinie zebrała stara Nowa Huta. - Podobał się jej układ urbanistyczny, przestrzeń między blokami, zamknięte zespoły niewysokich budynków, szerokie ulice. "Powinniście te osiedla zmodernizować i użytkować" - namawiali nas urbaniści, architekci i decydenci budownictwa, wśród których było kilku ministrów - wspomina Władysław Rydzik. - Podobało się również osiedle Ruczaj-Zaborze, gdzie doceniono różnorodność zabudowy oraz intensywność prac termomodernizacyjnych. Z pochlebnymi komentarzami spotkało się też nowe osiedle bloków TBS w pobliżu Kampusu UJ. Najgorzej zaś wypadły Azory, z ciasnymi uliczkami, maleńkimi mieszkaniami, ciemnymi kuchniami. Specjaliści z Europy Zachodniej nie wahaliby się z wyburzeniem takiego osiedla, mimo że sami mają dużo doświadczeń z modernizacją starych zasobów mieszkaniowych - dodaje dr Rydzik.
   Najwięcej starych budynków zmodernizowali Niemcy i Szwedzi. Prace remontowe objęły nie tylko całkowitą wymianę wszystkich instalacji na tzw. inteligentne, ale czasami decydowano się na zdjęcie kilku pięter budynku, aby osiedla uczynić bardziej kameralnymi. - Na jednym z osiedli koncernu Bayera zdecydowano ponadto połączyć małe 40-, 50-metrowe mieszkania w większe. Nowa stolarka i elewacje, superinteligentne instalacje spowodowały, że do tych osiedli wróciło życie. Trzeba mieć jednak rezerwę mieszkaniową 10 - 15 proc., aby porwać się na takie przedsięwzięcie - uważa Władysław Rydzik.
   O rezerwie mieszkaniowej w naszym kraju nie ma co marzyć jeszcze przez wiele lat, ale pochlebne opinie specjalistów z krajów, gdzie tak łatwo podejmuje się decyzje o unicestwieniu całych osiedli, pozwalają traktować i stare budownictwo, z otaczającą go zielenią i infrastrukturą, jako ciekawe miejsce do zamieszkania. Ich modernizacja dałaby może ciekawsze efekty niż obserwujemy na nowych osiedlach. Czyż to nie dyshonor dla deweloperów? EP

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski