Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław i Lwów zbudują pomnik zamordowanym polskim profesorom

Redakcja
Na Wzgórzach Wuleckich powstanie pomnik pomordowanych profesorów polskich. Ustawienie pomnika jest wspólnym projektem władz samorządowych Lwowa i Wrocławia.

fot. Jurij Smirnow

Relacja z konferencji prasowej

29 lipca 2009 roku we lwowskiej Radzie Miejskiej odbyła się konferencja prasowa w sprawie uczczenia pamięci rozstrzelanych w nocy z 3 na 4 lipca 1941 roku polskich profesorów wyższych uczelni lwowskich. Na konferencji prasowej byli obecni wice-mer Lwowa Wasyl Kosiw, dyrektor Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka – Jeziorańskiego we Wrocławiu Andrzej Dąbrowski, konsul Konsulatu Generalnego RP we Lwowie Marcin Zieniewicz. Pan Wasyl Kosiw poinformował licznych zebranych dziennikarzy, że na Wzgórzach Wuleckich powstanie pomnik pomordowanych profesorów polskich (o tragedii na Wzgórzach Wuleckich polska prasa lwowska, również „Kurier Galicyjski”, pisała wielokrotnie, ostatnio w numerze lipcowym w kolejną rocznicę mordu profesorów). Ustawienie pomnika jest wspólnym projektem władz samorządowych Lwowa i Wrocławia, który zaowocował jeszcze w 2008 roku podpisaniem wspólnego listu intencyjnego przez mera Lwowa Andrija Sadowoho i prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. Współorganizatorem konkursu jest również Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka – Jeziorańskiego we Wrocławiu. W pertraktacjach w sprawie uzgodnienia wszystkich okoliczności związanych z organizacją konkursu brał również udział Konsulat Generalny RP we Lwowie. W skład jury konkursu weszli: prof. Tadeusz Luty - rektor Politechniki Wrocławskiej, dr. Adolf Juzwenko - dyrektor Ossolineum we Wrocławiu, również lwowscy profesorowie Jurij Bobało i Jarosław Hrycak. Wszystkie koszty organizacji konkursu i budowy pomnika poniesie strona polska. Konkurs wystartował 30 lipca 2009 roku, zaś ostatni termin złożenia projektów do konkursu to 30 września tegoż roku. Już 10 października będą ogłoszone wyniki konkursu. I nagroda stanowi – 25.000 złotych polskich, II – 15.000 zł., III – 7.000 zł. Przewidziano również trzy nagrody po 2.000 zł. Projekty konkursowe przyjmują: meria lwowska i Kolegium Wschodnie we Wrocławiu.
Wasyl Kosiw podkreślił, że chodzi nie tylko o ustawienie pomnika pomordowanym profesorom, lecz też o porządkowanie całego terenu Wzgórz Wuleckich (obecnie parku Studenckiego), ustawienie tam ławek, oświetlenia, posadzenie kwiatów, etc. Trzeba też organizować łatwy dostęp do pomnika nie tylko od strony ulic Boya – Żeleńskiego i Łukasza, lecz też od strony ul. Sacharowa (dawniej Wuleckiej), co nie jest zadaniem łatwym, bowiem wzdłuż tego terenu biegną tory tramwajowe.

Pomnik, którego nie było

Próby ustawienia pomnika na Wzgórzach Wuleckich niestety mają już swoją długą i bardzo trudną historię. Kto by mógł pomyśleć, że prawda o tragicznej śmierci wybitnych uczonych, w czasach powojennych stanie się tematem prawie zabronionym, tematem tabu? Że próby uczczenia ich pamięci wywołają sprzeciw i niechęć ówczesnych władz lwowskich? Jeszcze w dalekim 1980 roku postanowiono zbudować pomnik pomordowanym polskim profesorom. Projekt zamówiono u znanego lwowskiego artysty – rzeźbiarza, ówczesnego rektora Akademii Sztuk Pięknych prof. Emanuela Myśko. W dolnej części Wzgórz rozpoczęto budowę (tramwaju №3 wtedy jeszcze nie było). Wielu miejscowych Polaków przychodziło popatrzeć na powstające z kamienia i betonu figury rozstrzelanych profesorów. Powstaniu pomnika towarzyszyła potężna kompania propagandowa, kiedy to o udział w kaźni profesorów oskarżono nie tylko grupę specjalną SS pod dowództwem E. Schőngartha, lecz również batalion „Nachtigall” i jego dowódcę T. Oberlendera, który w ówczesnym czasie był ministrem w rządzie RFN. Później wszystko zmieniło się w mgnieniu oka. Już pod koniec 1980 roku i śladu po pomniku nie zostało. Lwowskie władze sowieckie twierdziły uparcie, że pomnika w ogóle nigdy nie było. Jak pisał Jerzy Janicki:„... strach przed infekcją solidarnościowych ruchów w Polsce (słynny sierpień 1980 roku) był tak ogromny, że embargiem obłożono wówczas wszystko, co polskie: zniesiono zaproszenia nawet rodzinne, zamknięto polski Teatr Ludowy we Lwowie, buldożery usunęły zręby pomnika z wuleckiej skarpy”.

Kolejne projekty i drewniany krzyż
Do rozmów w sprawie ustawienia pomnika wrócono w końcu 80 lat XX wieku. Ówczesny polski konsul we Lwowie p. Włodzimierz Woskowski prowadził odpowiednie pertraktacje z władzami Lwowa. Wyrażono wtedy chęć obu stron upamiętnienia miejsca zbrodni tzw. „znakiem pamięci”, czyli obeliskiem, który usytuowany miał być na placyku przy wylocie ul. Boja – Żeleńskiego obok akademików studenckich. W 1988 roku pertraktowano już nie o „znaku pamięci”, lecz o prawdziwym pomniku. Projekt znów zamówiono u prof. E. Myśko. Kilka lat później pan profesor sporządził projekt i makietę pomnika, który wyobrażał „bramę czy też tunel, którego wnętrze tonie w mroku i tylko daleki prześwit dnia pozwala wyinterpretować myśl artysty, że niema takiego mroku śmierci, którego nie rozjaśniłaby nadzieja jutra”. Pomnik miał być uroczyście otwarty 4 lipca 1991 roku, w pięćdziesiątą rocznicę tragedii, lecz brak pieniędzy i inne okoliczności nie pozwoliły nawet na rozpoczęcie realizacji projektu. Wtedy to na Wzgórzach Wuleckich obok płyt betonowych, które pozostały po zniszczeniu pomnika w 1980 roku, polski lwowski Klub Myśli Katolickiej wystawił skromny krzyż drewniany.

Krzyż żelazny i tablica z kartonu
Dopiero w 1995 roku Polskie Towarzystwo Opieki nad Grobami Wojskowymi, któremu przewodniczył wtedy p. Eugeniusz Cydzik wystawiło z finansową pomocą z Kraju zwykły betonowy nagrobek z żelaznym krzyżem, który stoi po dzień dzisiejszy. Przez kilka lat na tym „znaku pamięci” nie było żadnych napisów, później zaś napis na zwykłej tekturze, w końcu ustawiono tablice z materiału stałego.

Kamień węgielny bez pomnika
W 2001 roku była kolejna rocznica tragedii lipca 1941 roku. Przyjechało kilka autobusów z uczonymi z Krakowa i Wrocławia, odbył się wspólny wiec polsko – ukraiński na miejscu zagłady profesorów, konferencja naukowa na Politechnice lwowskiej. Ogłoszono również o chęci budowy nowego pomnika, o czym świadczy też i kamień węgielny z odpowiednim napisem, który stoi niedaleko od pamiętnego krzyża. Mieliśmy wielką nadzieję, że tym razem realizacja projektu nowego pomnika dojdzie do skutku! Lecz minęło już osiem kolejnych lat i dopiero teraz zjawiła się realna perspektywa, że w końcu po trzydziestu latach rozmów o pomniku dojdzie do konkretnych czynów i pomnik będzie zbudowany.

Co wiedzą dzisiejsi lwowianie
Korespondent „Kuriera Galicyjskiego” poprosił o komentarz konsula RP Marcina Zieniewicza.:
- „To tylko początek drogi. Budowa pomnika i całego kompleksu uporządkowania Wzgórz Wuleckich jest wspólną koncepcją władz samorządowych Lwowa i Wrocławia. Konsulat uczestniczył na wielu etapach rozmów o tym projekcie. 100% finansowania bierze na siebie strona polska. Na razie jest tylko koncepcja. Artystom – rzeźbiarzom nie narzucano żadnych wizji pomnika, każda myśl będzie uważnie oceniona przez jury konkursu.
Niestety, sporo dziennikarzy mediów ukraińskich, którzy brali udział w konferencji prasowej w ogóle nie było zorientowanych w temacie jakiemu była ona poświęcona. Nie słyszeli nigdy o rozstrzelanych 4 lipca 1941 roku profesorach lwowskich, ani o  problemach związanych z budową pomnika.
Fakt ten pokazuje, jak mało obecni mieszkańcy Lwowa wiedzą o tych tragicznych czasach. Nie wiedzą co się stało, kto zginął, dlaczego zginął. Budowa pomnika uwieczni pamięć pomordowanych uczonych polskich, i doda wiedzy obecnym mieszkańcom Lwowa i Ukrainy”.

Niestety, sporo dziennikarzy mediów ukraińskich, którzy brali udział w konferencji prasowej w ogóle nie było zorientowanych w temacie jakiemu była ona poświęcona. Nie słyszeli nigdy o rozstrzelanych profesorach lwowskich, ani o  problemach związanych z budową pomnika.
Fakt ten pokazuje, jak mało obecni mieszkańcy Lwowa wiedzą o tych tragicznych czasach. Nie wiedzą co się stało, kto zginął, dlaczego zginął.

Strach przed infekcją solidarnościowych ruchów w Polsce był u Sowietów tak ogromny, że embargiem obłożono wówczas wszystko, co polskie: zniesiono zaproszenia nawet rodzinne, zamknięto polski Teatr Ludowy we Lwowie, buldożery usunęły zręby pomnika z wuleckiej skarpy.

Jurij Smirnow

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski