Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wsie drżą przed dilerami

Magdalena Balicka
Kazimierz Ludwikowski, sołtys Piły Kościeleckiej
Kazimierz Ludwikowski, sołtys Piły Kościeleckiej Fot. Magdalena Balicka
Powiat chrzanowski. Sołtysi nie kryją obaw i wskazują, ich zdaniem, miejsca częstych spotkań handlarzy narkotyków. Policja twierdzi, że taki problem we wsiach nie istnieje, bo nie miała żadnych zgłoszeń w tej sprawie.

Największy problem jest w Płokach i Pile Kościeleckiej pod Trzebinią, ale także w Myślachowicach, Psarach czy Balinie. Wieczorami i nocami podjeżdżają tam samochody na obcych tablicach rejestracyjnych.

Chodzi o narkotyki?

Sołtysi obawiają się, że chodzi o handel narkotykami. Do rozprawienia się z tymi bandami potrzebują pomocy policji. Ta twierdzi, że problem z narkotykami poza centrum miast praktycznie nie istnieje.

- Statystycznie mamy tam bardzo mało zgłoszeń zatrzymań - przekonuje Jarosław Dwojak z chrzanowskiej komendy policji.

- Bzdura! - grzmi Stefan Adamczyk, sołtys Płok. Zarzeka się, że gnębi policję telefonami w tej sprawie bardzo często.

- Komendant z Trzebini doskonale zna problem. Pokazywałem mu nawet miejsca, w których wieczorami zjeżdżają się samochody na śląskich i krakowskich numerach - zaznacza.

Wymienia cztery takie punkty: pod krzyżem, na drodze między Płokami a Lgotą.

- Tam jest rozgałęzienie trzech dróg, z których łatwo zwiać w razie zauważenia patrolu policji - tłumaczy Stefan Adamczyk. Drugie miejsce upatrzone przez podejrzanych o dilerkę to byłe boisko piłkarskie przy ul. Rzecznej. Trzecie - przystanek w lesie na ul. Jurajskiej oraz czwarte, za kościołem, na placu, do którego można dojść tylko pieszo.

- Młodzi, obcy ludzie spotykają się co jakiś czas w tych miejscach, przesiadają do samochodów - twierdzi sołtys Płok. Dałby sobie rękę uciąć, że handlują narkotykami. Nieraz miał ochotę sprawdzić, kto siedzi w podejrzanych autach.

- Nie jestem jednak samobójcą - dodaje. Oskarża stróżów prawa o bezradność. - Fakt, przejadą po wsi po zgłoszeniu, ale z prędkością ok. 60 km na godzinę. Nie zaobserwują miejsc, nie zaczają się na podejrzanych. Jak nikogo podejrzanego nie ma w danej chwili, jadą z powrotem - ubolewa Stefan Adamczyk.

Podjeżdżają limuzynami

Z tym samym problemem boryka się sołtys Piły Kościeleckiej, Kazimierz Ludwikowski. U niego we wsi podejrzane towarzystwo spotyka się przy kapliczce.

- Tam można zaobserwować, jak wymieniają się jakimś towarem i odjeżdżają. Głównie to ludzie ze Śląska - mówi sołtys Piły Kościeleckiej. Obce auta podjeżdżają też na ulicę Graniczną. - Nie dość, że prawdopodobnie handlują używkami, to zostawiają po sobie bałagan. Puszki i butelki po piwie, pety po papierosach - wymienia sołtys.

- Dobrze ubrani, w drogich samochodach - zaznacza Ludwikowski. O niepokoju miejscowych alarmował policję.

Jacek Woch, sołtys Myślachowic też narzeka na grupki podejrzanej młodzieży, która spotyka się wieczorami w kilku ustronnych miejscach w jego wsi.

- Ale to raczej miejscowi, bo zjeżdżają kilkoma autami na lokalnych tablicach rejestracyjnych - dzieli się spostrzeżeniami. Podejrzewa, że mogą wymieniać się narkotykami.

- Za rękę ich jednak nie złapałem - dodaje Woch. Kilka razy zadzwonił na policję i mundurowi przyjechali. Wystarczy, że patrol pojawi się, a potem na jakiś czas jest spokój.

Dwie nastolatki z Myślachowic zapytane, czy u nich we wsi można kupić narkotyki, przyznają, że bez problemu. - Nie ma kłopotu z dostępem do marihuany czy amfetaminy. Trzeba wiedzieć, kogo pytać - wyznają.

Dzwońcie, przyjedziemy!

Policjant Jarosław Dwojak podkreśla, by dzwonić na policję niezwłocznie, gdy zaobserwuje się coś podejrzanego.

- Jeśli ktoś nie zgłosi sprawy albo zrobi to z opóźnieniem, szanse na zatrzymanie łobuzów są znacznie mniejsze - podkreśla policjant. Apeluje do sołtysów i mieszkańców, by nie obawiali się składać oficjalnych doniesień.

- Zgłoszenia można dokonać też anonimowo - podkreśla.

Stefan Adamczyk z Płok uważa, że policja już tyle razy była informowana o dziwnych zjazdach we wsiach, że powinna regularnie odwiedzać wskazane przez sołtysów punkty.

- Zaczaić się na tych ludzi i wyjaśnić, co tu robią - podpowiada Stefan Adamczyk. Chce mieć we wsi spokój.

Wczoraj o godz. 17 w wiejskim domu kultury w Pile Kościeleckiej odbyło się spotkanie mieszkańców z policją. M.in. omawiany był temat narkotyków.

- Musimy w końcu zrobić porządek z dilerami. Nie chcemy, by nasze dzieci miały łatwy dostęp do tego świństwa - mówi Kazimierz Ludwikowski. W imieniu mieszkańców domagał się częstszych patroli policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski