Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie pensje ściśle jawne. Czy to szczęśliwy pomysł?

ZBIGNIEW BARTUŚ
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
Od kilkunastu lat jawne w Polsce są wynagrodzenia osób publicznych, co początkowo budziło spore zainteresowanie i emocje. Wiemy też, ile zarabiają kluczowi menedżerowie spółek notowanych na giełdzie.

Fot. Archiwum

KONTROWERSJE. OPZZ proponuje, by było u nas prawie jak w Norwegii, gdzie każdy może obejrzeć PIT sąsiada czy kolegi z pracy. Pracownicy są w tej sprawie podzieleni, pracodawcy mówią: głupota.

Z przeróżnych zestawień, publikowanych choćby przez firmę doradczą Sedlak & Sedlak, można się również zorientować, jaki jest poziom wynagrodzeń w poszczególnych zawodach. Pensje konkretnych pracowników pozostają jednak tajne.

W reakcji na pomysł OPZZ generalny inspektor ochrony danych osobowych zwrócił uwagę, że wysokość wynagrodzenia należy - tak jak prywatny adres, telefon, wyznanie religijne czy orientacja seksualna - do danych osobowych i podlega ochronie. Aby ujawnić wszystkie płace, trzeba byłoby zmienić prawo. Nie wszyscy jednak eksperci zgadzają się z tym stanowiskiem.

Dr Kazimierz Sedlak, w sporze z prof. Andrzejem Bliklem, prezesem Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych, przekonywał - podobnie jak związkowcy - że powszechna jawność uzdrowiłaby cały system płac, który jest - jego zdaniem - archaiczny, rodem z minionej epoki.

Ekspert twierdzi, że konstytucja i kodeks pracy mówią o prawie do sprawiedliwego wynagrodzenia i zakazują płacowej dyskryminacji; jedynie jawność pozwoliłaby nam sprawdzić, czy nasza pensja jest sprawiedliwa i czy nie jesteśmy dyskryminowani.

Ponadto: każdy nowy pracownik powinien wiedzieć, ile zarobi na danym stanowisku; pracodawca pokazuje też w ten sposób, kto jest dla niego ważny, a kto mniej. Dziś dochodzi na tym polu do patologii: bywa, że sprzątacz zarabia więcej od pracownika księgowości, którego odpowiedzialność jest znacznie większa. Czasem takie informacje wyciekają, psując atmosferę między pracownikami i ich motywację. Dzieje się tak również wtedy, gdy kiepski pracownik, leń, zarabia z jakichś powodów więcej od dobrego, oddanego, wydajnego.

Z badań Sedlak & Sedlak wynika, że w opinii dwóch trzecich Polaków wysokość pensji zależy głównie od układów i znajomości. Równie wielu uważa swe wynagrodzenie za niesprawiedliwe. Gdyby było wiadomo, kto ile zarabia i za co, to złe wyobrażenie mogłyby się zmienić.

Przedsiębiorcy jednak w to wątpią. - To nie jest dobry pomysł - uważa Janusz Kowalski, prezes Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości. - W dobrym przedsiębiorstwie związkowcy i generalnie pracownicy powinni otrzymywać informacje na temat dochodów firmy oraz kwoty przeznaczanej na wynagrodzenia. Natomiast wysokość płac poszczególnych pracowników to sprawa pracodawcy. Musi mieć on narzędzie różnicowania zarobków pracowników lepszych i gorszych. Obawiam się, że jawność doprowadziłaby do komunistycznej urawniłowki.

Janusz Kowalski opowiada historię piekarza, który wysłał pracownika na dworzec, bo słyszał, że stoi tam pociąg z pszenicą. Pracownik wrócił ze stwierdzeniem, że pociąg stoi. Wtedy piekarz wysłał drugiego pracownika, zatrudnionego na równorzędnym stanowisku. Ten wrócił z informacją, że to jest pierwszorzędna pszenica, tańsza o 10 procent, że już ją zamówił i jest w magazynie.

- Nie mam czasu każdemu pracownikowi tłumaczyć, dlaczego ten zarabia więcej, a tamten mniej. A tak by się to skończyło - uważa Janusz Kowalski.
Andrzej Tutajewski, prezes Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych, przekonuje, że narzucona odgórnie jawność doprowadziłaby do niepotrzebnych konfliktów.

- Już dziś pracownicy są napuszczani na pracodawców, bez sensu rośnie wzajemna niechęć. To szkodliwe. Trzeba się wspólnie wziąć do roboty, a nie brnąć w niekończące się dyskusje o tym, że ten zarabia tyle, a tamten tyle - uważa szef MPOG.

- Już dziś pracownicy potrafią bez końca dyskutować o tym, że ktoś dostał 10 zł więcej - dodaje piekarz Kazimierz Czekaj, prezes Jurajskiej Izby Gospodarczej. - Odgórny nakaz ujawnienia płac wpuściłby nas w patologię, komunizm jakiś. Wiemy dobrze, że jest pracownik i jest "pracownik". Muszę mieć prawo płacenia temu pierwszemu lepiej.

Andrzej Tutajewski podkreśla, że o poziomie płac decyduje rynek. - Ale konkurenci nie powinni wiedzieć, ile płacę pracownikom, bo mogłoby dochodzić do aktów nieuczciwej konkurencji. To powinna być tajemnica przedsiębiorstwa - stwierdza.

Emocje

Komentuje dla nas RAFAŁ KUNASZYK

Stowarzyszenie Inicjatywa Firm Rodzinnych

Przyzwoite firmy nie powinny się obawiać jawności płac, bo obowiązuje w nich zasada, że jeśli jest dużo zleceń i dochodów, to właściciel sprawiedliwie dzieli się z pracownikami. Zresztą w niektórych przedsiębiorstwach jawność taka jest elementem kultury organizacyjnej i nie wywołuje emocji. Wątpliwości budzi natomiast odgórne narzucenie jawności. Z jednej strony obnażyłoby ono sytuacje niesprawiedliwe, np. gdy pracownik księgowości zarabia mniej niż sprzątaczka. Z drugiej - mógłby to być temat niekończących się, destrukcyjnych dyskusji. Trzeba też pamiętać, że w małych firmach pracownicy wykonują często wiele zadań i trudno porównywać ich wysiłek oraz wkład pracy.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski