MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wybrałabym wspaniałą listę kandydatów

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Z sondaży wynika, że w okręgu małopolsko-świętokrzyskim najwięcej głosów otrzyma Zbigniew Ziobro. Dlaczego ma takie poparcie skoro praktycznie nie prowadził kampanii wyborczej?

Fot. Anna Kaczmarz

ROZMOWA. Z prof. JADWIGĄ STANISZKIS o wyborach do Parlamentu Europejskiego

- Nie ujmując nic Zbigniewowi Ziobrze, jest oczywiste, że pozycję w rywalizacji o miejsca w Parlamencie Europejskim zawdzięcza ocenie swoich dokonań w Polsce. Jak widać z sondaży, wielu ludzi ceni go za determinację w walce z korupcją. Czy jest to ocena prawdziwa, czy nie, to odrębny problem. Przyznaję, że mam mieszane uczucia, patrząc na wynik uzyskiwany w sondażach przez Ziobrę, tylko dlatego, iż w mojej ocenie Polska powinna właśnie teraz wysyłać do PE ludzi mających dużą wiedzę, znających świetnie języki obce, a przede wszystkim kompetentnych w sprawach unijnych, a tacy znajdują się na listach PiS na dalszych miejscach.
Dlaczego właśnie teraz?
- Ponieważ UE znajduje się na rozdrożu. Z jednej strony globalny kryzys ujawnił coś, co do niedawna było mało widoczne, a mianowicie, że wyczerpała się formuła integracji przyjęta jeszcze przez tzw. ojców założycieli UE, niemal sześć dziesięcioleci temu. Przypomnę, że była ona nastawiona na eliminowanie konfliktów, będących konsekwencją II wojny światowej. To się udało, ale jednocześnie osłabiona została energia i ekspansja Unii. Obecnie, w dobie kryzysu, potęgą okazuje się kapitalizm państwowy. Na przykład w sektorze paliwowym, wydobycie i dystrybucja jest w około trzech czwartych sprawowana przez firmy państwowe. W Stanach Zjednoczonych i Japonii państwo ma coraz większy udział w finansowaniu najnowocześniejszych rozwiązań technicznych, w tym na potrzeby wojska. Europa natomiast - na tle Ameryki czy Azji Wschodniej - reaguje wolniej. A skoro tak, to zadaniem Parlamentu Europejskiego powinno być pomyślenie o stworzeniu takich mechanizmów, które wydobyłyby wielki przecież potencjał unijny i nadały Europie energii.
Czy wejście w życie traktatu lizbońskiego mogłoby poprawić dynamikę UE?
- Przyjęcie traktatu byłoby dużym krokiem w dobrą stronę, ponieważ rozluźnia on krępujący działania gorset instytucjonalny i daje podstawy do ściślejszej współpracy w ramach wspólnoty. Jednak w czasie kryzysu sam traktat lizboński to za mało. Widać, że trudna sytuacja gospodarcza dzieli Unię. W krajach tzw. starej Unii rodzi się pokusa na odzyskanie impetu przez zamknięcie się we własnym gronie.
To byłoby bardzo niebezpieczne dla Polski?
- Oczywiście i chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Dodam, że nie chodzi przede wszystkim o pieniądze.
Jak rozumiem, właśnie to zagrożenie powinno wymuszać na nas, by w PE reprezentowali Polskę ludzie kompetentni?
- Oczywiście. Tacy, którzy rozumieją Unię i jej obecne dylematy, znają jej instytucje i są uwiedzeni przez szczególną cechę Europy, którą podziwiam i nazywam "wymyślaniem siebie samej od nowa", co jakiś czas, zwykle raz na kilka wieków.
Krótko mówiąc - zwraca Pani uwagę, że Europa jest wartością.
- Bo jest. Chciałabym zwrócić również uwagę, że nie można zobaczyć różnic pomiędzy państwami i narodami, jeżeli nie zacznie się od zobaczenia tego, co Europę łączy. A jest nim fundament wartości, składający się m.in. z wolności, sprawiedliwości, godności czy rozumności. Mam świadomość, że na te sprawy, które moim zdaniem mają największe znaczenie dla rozwoju Europy, zwracają uwagę jej znawcy, eksperci. Jednocześnie koniecznie powinni je dostrzegać również ludzie, którzy nas w Parlamencie Europejskim mają reprezentować. Potrzebujemy zatem polityków, którzy znają UE od strony instytucjonalnej i są otwarci na Europę.
Widzi Pani takich kandydatów?
- Tak, i - choć może to dziwić - głównie w PiS.
Przecież bracia Kaczyńscy są czystym zaprzeczeniem otwartości na Europę.
- Ale oni nie startują w wyborach do PE. Mam na myśli młodą generację kandydatów. Proszę zwrócić uwagę, że na liście kandydatów jest np. Paweł Kowal, dobrze rozumiejący politykę międzynarodową, zwłaszcza problematykę wschodnią, Krzysztof Szczerski, który kapitalnie zna Unię Europejską (uczestniczył w czasie negocjacji traktatu lizbońskiego), a kto nie wierzy, niech przeczyta jego książki na ten temat, czy Mariusz Andrzejewski, dobrze poruszający się na polu finansów, co dla Polski, jako kraju unijnego, jest bardzo ważne. Muszę jednak przyznać, że lista PiS, którą nazywam "krakowską", jest w całym kraju zdecydowanie najsilniejsza. Oprócz tej trójki z nazwiska wymieniłabym jeszcze Konrada Szymańskiego z Wielkopolski. To nie są propagandziści, tylko ludzie kompetentni, by zasiadać w PE. Naturalnie, że wymienione przeze mnie osoby nie kończą grona profesjonalistów wśród kandydatów PiS.
Wrócę znowu do braci Kaczyńskich. Czy przy nich młodzi, proeuropejsko nastawieni politycy PiS mogą wykorzystać swoją wiedzę i umiejętności?
- To młodzi ludzie. Teraz ważne jest, by zdobyli doświadczenie.
Chwali Pani kandydatów PiS, tymczasem przypomnę, że na liście PO są bardzo cenieni za pracę w PE w poprzedniej kadencji, np. prof. Jerzy Buzek, dr Jacek Saryusz-Wolski, Janusz Lewandowski czy Bogusław Sonik.
- Zgadzam się, że wymienione osoby są bardzo kompetentne. Więcej - z obu partii - PO i PiS - można skompletować wspaniałą polską reprezentację do PE. Podjęłabym się ją wybrać. Na listach Platformy jest więcej osób, które mają doświadczenie i sukcesy w parlamencie. Młode pokolenie jest natomiast lepsze w PiS. Połączenie ich w jednej grupie politycznej (frakcji) w PE byłoby rzeczą fantastyczną. W interesie Polski byłoby, aby posłowie z obu partii należeli do Europejskiej Partii Ludowej (frakcja chadecko-konserwatywna), która jest bliska ideologicznie i PO, i PiS.
Posłowie PiS chcą jednak należeć do wspólnej frakcji razem z brytyjskimi torysami.
- To zły wybór. Interesy Polski i Wielkiej Brytanii w Unii są w kluczowych sprawach absolutnie rozbieżne. Polityka brytyjska jest od czasów premier Margaret Thatcher niezmiennie antytraktatowa i antysolidarystyczna.
Pani propozycja, by we wspólnej grupie w PE zasiadali posłowie z PO i PiS jest chyba niemożliwa do zrealizowania.
- Przecież dlatego przekonuję, by do Parlamentu Europejskiego trafili ludzie, którzy rozumieją Europę, bo dostrzegam zasadność i celowość takiego rozwiązania.
Z okręgu małopolsko-świętokrzyskiego o mandat ubiega się również Róża Woźniakowska-Thun, która była szefową Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce od 2005 r. Ona chyba świetnie zna Unię od strony instytucjonalnej?
- Jestem wobec niej sceptyczna. Właśnie dlatego, że swoją funkcję pełniła w czasie, gdy kraje bogate narzucały biedniejszym, w tym Polsce, niekorzystne warunki, zwłaszcza w zakresie konkurencji. Wtedy należało krzyczeć, że dla nas takie rozwiązania są mordercze. Nie słyszałam wówczas głosu pani Thun. W mojej ocenie, najpierw powinna zostać rozliczona za działalność jako wysokiego urzędnika Komisji Europejskiej w Polsce. Jej przeciwieństwem jest - w mojej ocenie - Bogusław Sonik. Nie bryluje na salonach, a robił w PE porządną robotę. Cenię także Mariana Krzaklewskiego - który z listy PO walczy na Podkarpaciu - za to, że jako działacz "Solidarności" zabiegał w Brukseli o przyjęcie korzystnej dla Polski unijnej dyrektywy w sprawie konkurencji. Dodam, że również na liście PO w okręgu małopolsko-świętokrzyskim jest więcej kompetentnych kandydatów niż w innych regionach Polski. Szkoda, że niektórzy z nich nie dostaną mandatu. Żałuję też, że zwłaszcza kierownictwo PiS przyjęło zasadę silnych "lokomotyw", czyli ludzi, którzy mają za zadanie uzyskać wiele głosów, by pociągnąć listę partyjną, a niekoniecznie mają przygotowanie do zasiadania w PE.
Ma Pani na myśli Zbigniewa Ziobrę?
- Przede wszystkim. Z drugiej strony pobyt w PE może pomóc Ziobrze w lepszym prowadzeniu polityki krajowej, gdy wróci z Brukseli. Nie liczę na to, że on w PE czegoś dokona, ale zrozumie, jak działa Unia i może przez pryzmat europejski spojrzy na politykę Polski.
SLD do Krakowa i Kielc musiał ściągnąć Joannę Senyszyn aż z Gdańska.
- Jeżeli zdobędzie mandat, poszerzy listę posłów zajmujących się egzotyką obyczajową w PE.
Wrócę do traktatu lizbońskiego. Dlaczego dla Polski korzystne byłoby, żeby zaczął obowiązywać?
- Traktat uznaje, że tożsamość Europy jest polem różnych wartości, czasem kłócących się ze sobą. Jednocześnie daje każdemu państwu członkowskiemu prawo i narzędzia rozwijania się w jego ramach. Traktat przyznaje również większą rolę Komisji Europejskiej, ale w kierunku kontrowania najsilniejszych państw, które chcą swoje interesy realizować poprzez relacje pomiędzy sobą czy też z państwami nienależącymi do UE, co pokazuje przykład stosunków niemiecko-rosyjskich. Ważne dla nas jest też to, że traktat daje narzędzia do egzekwowania solidarności w ramach wspólnoty. Owszem, traktat lizboński daje nam procentowo mniejszą pulę głosów w Radzie Unii Europejskiej niż obowiązujące teraz rozwiązanie (traktat nicejski), ale bez kompromisu z innymi krajami i tak nie można nic osiągnąć w radzie.
Czy bez traktatu lizbońskiego Unia może się rozpaść?
- Rozpadu Unii nie obawiam się, ale wystarczająco niebezpieczny dla Polski jest cichy podział Unii na starą i nową. Europa dwóch prędkości, jej regionalizacja mogłaby Polskę sprowadzić do roli kraju półperyferyjnego. Marzę o tym, by prezydent szybko, może przed 18 czerwca, czyli szczytem UE, na który się wybiera, podpisał traktat lizboński.
Czy ważne dla Polski jest, by Jerzy Buzek został przewodniczącym PE, a nasz przedstawiciel kierował ważną komisją?
- To byłoby bardzo ważne. Oceniam, że ma spore szanse, bo cieszy się uznaniem. Podkreślam jednak, że od ludzi istotniejsze jest zapewnienie sprawnych mechanizmów funkcjonowania UE.
Rozmawiał Włodzimierz Knap
Prof. Jadwiga Staniszkis jest jednym z najbardziej znanych polskich socjologów i politologów. Pracuje w Polskiej Akademii Nauk i Wyższej Szkole Biznesu - National Louis University w Nowym Sączu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski