MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wygramy wybory prezydenckie

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
ROZMOWA. Róża Thun, europosłanka, przewodnicząca krakowskiej PO, odpowiada na nasze pytania

Fot. Anna Kaczmarz

Czy otrzymała Pani misję poprawienia wizerunku krakowskiej PO?

Od kogo miałabym otrzymać taką misję?
Może od Grzegorza Schetyny, sekretarza generalnego PO?
Od zarządu krakowskiej Platformy oraz od rady powiatowej dostałam misję przede wszystkim osobistą, abym zaangażowała się w działania Platformy. Ja akurat - skromnie mówiąc - mam talent do budowania dobrych zespołów. Zawsze pracowałam we wspaniałych zespołach, które sama tworzyłam. I kiedy krakowska PO poprosiła mnie o pomoc w zbudowaniu silnego zespołu - zgodziłam się.
Czy to prawda, że miała Pani za bardzo ochoty zostać szefową krakowskiej Platformy i była do tego długo namawiana przez władze krajowe partii?
Przede wszystkim nie można mówić, że długo, bo przecież dopiero niedawno - w okolicach Wielkanocy - zdecydowałam się, żeby startować z PO w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To nie jest także kwesta ochoty, tylko liczenia sił, czy ja temu podołam i czy pomogę Platformie. Kiedy pan premier Donald Tusk proponował mi kandydowanie do Parlamentu Europejskiego, to była dla mnie bardzo ważna decyzja. Widzę Platformę jako siłę, która Polsce najlepiej służy ze wszystkich możliwych i jest ważne, aby dobrze funkcjonowała na poziomie polskim i europejskim. Jeżeli więc mogę się do tego przysłużyć - a tak mówią niektórzy - to biorę to zadanie na siebie. I to samo dotyczy Krakowa.
Po wykreśleniu z partii poprzedniego przewodniczącego Pawła Sularza krakowski zarząd nie był w stanie wyłonić nowego szefa. Nie sprawdziły się demokratyczne procedury w PO skoro doszło aż do takiej sytuacji, że Grzegorz Schetyna narzucił krakowskiej Platformie kogoś z zewnątrz?
Nie jestem pewna, czy to nie jest mit, że ja jestem wyznaczona przez władze krajowe. Ze mną nikt z Warszawy nie rozmawiał na początku. Nie czuję się pod naciskiem Warszawy, raczej pod naciskiem Krakowa, aby przyjąć tę funkcję. To ludzie z Krakowa mnie o to prosili, spotykając się, dzwoniąc do mnie, wysyłając e-maile, namawiając do objęcia tej funkcji.
Co by Pani chciała zmienić w krakowskiej PO?
Ciągle czytam w prasie, że tu jest obóz A, obóz B, osoby ze sobą skłócone. Ludzie ze wszystkich tych obozów angażowali się w moją kampanię. I zaczynam wątpić, czy naprawdę są tak bardzo skłóceni, jak się o tym pisze. Musimy teraz przygotować strategię naszych działań, zorganizować poważną debatę z wszystkimi kołami, z radnymi i zastanowić się nad tym, co chcemy poprawić w Platformie, ta debata zaczyna się we wrześniu
Czy krakowska PO powinna współpracować z prezydentem Jackiem Majchrowskim, czy też być wobec jego rządów opozycją?
Krakowska Platforma ma pracować dla dobra Krakowa przede wszystkim. Nie będzie popierać prezydenta Majchrowskiego w działaniach szkodliwych dla Krakowa.
Czy dla miasta dobry był pomysł radnego PO Pawła Bystrowskiego, aby wprowadzić w Krakowie nakaz ciszy na Rynku Głównym w czasie odgrywania hejnału mariackiego?
Potraktowałam to w sposób anegdotyczny, kiedy dowiedziałam się o tym pomyśle wybuchnęłam śmiechem i chyba większość ludzi potraktowało to w ten sposób. A uśmiech jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Krakowska PO miała także inne wpadki: największą z nich okazał się fikcyjny etat poprzedniego przewodniczącego PO Pawła Sularza w firmie, która jest podejrzana o malwersacje finansowe.
Pan Sularz został wykreślony z Platformy zanim do niej wstąpiłam. Nie ma więc już tego problemu.
Czy ma Pani swojego faworyta na prezydenta Krakowa?
Kraków potrzebuje bardzo dobrego prezydenta. Tu jest dużo wybitnych postaci, dobrze się im przyjrzymy, ustalimy zasady, według jakich będziemy wybierali te osoby i wygramy te wybory prezydenckie. Pod koniec tego roku będziemy wiedzieli, kto będzie naszym kandydatem i wtedy to upublicznimy.
Czy będzie pani namawiała Jana Marię Rokitę, aby bardziej włączył się do działań w Platformie?
To była decyzja pana Rokity, czym chce się zajmować, on jest przecież nadal członkiem PO więc sam będzie decydował, czy chce się bardziej zaangażować.
Opowiada się Pani za parytetem: czy będzie Pani chciała wprowadzić do krakowskiego zarządu PO więcej kobiet? Do tej pory w 15-osobowym zarządzie była tylko jedna: poseł Katarzyna Matusik-Lipiec, żona Grzegorza Lipca, sekretarza małopolskiej PO.
Oczywiście jestem zwolennikiem tego, aby więcej kobiet było w polityce, nie tylko zresztą ja - to jest linia Platformy, czego przecież jestem przykładem. To jest zdrowe dla polityki. Połowa populacji nie może być reprezentowana tylko w 10 procentach w instytucjach politycznych. W krakowskim zarządzie jest rzeczywiście wyjątkowo mało kobiet. Powoli będziemy nad tym pracować.
ROZMAWIAŁA AGNIESZKA MAJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski