MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyprawa przeciw zapalniczkom

Redakcja
Trwa pierwsze, wszczęte na wniosek polskiego producenta, postępowanie antydumpingowe

Adam Rymont

Adam Rymont

Trwa pierwsze, wszczęte na wniosek polskiego producenta, postępowanie antydumpingowe

     Ten spór nie trafi raczej do międzynarodowego arbitrażu gospodarczego. Mimo to ma znaczenie historyczne, ponieważ stanowi precedens. Oto po raz pierwszy Polska postanowiła - w obronie rodzimego producenta - skorzystać z prawa antydumpingowego. O wszczęcie odpowiednich procedur wnioskowała spółka cywilna Budzyńscy z Wąbrzeźna Jarantowic, wspierana przez Pieszycką Fabrykę Wyrobów Precyzyjnych Premet w Pieszycach. Obie firmy zainwestowały w produkcję jednorazowych zapalniczek gazowych. Teraz twierdzą, że ponoszą znaczne straty, ponieważ krajowy rynek został zdominowany przez import tanich wyrobów chińskich. Był czas, że zapalniczka z Dalekiego Wschodu kosztowała w hurcie równowartość... jednego amerykańskiego centa. Jak dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Gospodarki, do partnerów w Chinach trafiły już kwestionariusze z odpowiednimi pytaniami. Trzeba poczekać na odpowiedź. Dopiero wtedy szef resortu podejmie decyzję o dalszym postępowaniu.
     Sprawa zapalniczek, którą zajmował się jeszcze poprzedni minister gospodarki, Wiesław Kaczmarek, jest pierwszym i jak dotąd jedynym przypadkiem sięgnięcia przez polskich producentów po przepisy antydumpingowe. Droga do udowodnienia tego procederu jest bowiem długa i kosztowna. Dla wielu - zbyt długa i zbyt kosztowna. Dlatego, choć oskarżanie zagranicznych konkurentów o niecne manipulacje cenowe jest jedną z ulubionych wymówek rodzimych przedsiębiorców, próbujących w ten sposób usprawiedliwić własne porażki, pogróżki rzadko przechodzą w czyny. Na ewentualnym wnioskodawcy spoczywają uciążliwe obowiązki. Musi on udowodnić, że importowane wyroby są sprzedawane rzeczywiście po cenach dumpingowych, czyli taniej niż w kraju wytwórcy. Musi także przeprowadzić tzw. "test szkody", a zatem wykazać, że ponosi z powodu domniemanego dumpingu wymierne straty. Na przeszkodzie stoi ponadto Światowa Organizacja Handlu (WTO), która w trosce o możliwie nieskrępowany przepływ towarów stara się hamować wszelkie protekcjonistyczne zapędy. Do niedawna brak krajowych, zgodnych z ustaleniami WTO przepisów antydumpingowych, uniemożliwiał Polsce wszczynanie jakichkolwiek działań przeciwko innym członkom tej organizacji. Zmieniło się to dopiero 1 stycznia br. wraz z wejściem w życie nowego Prawa celnego. Jedną z tzw. ustaw okołocelnych jest odpowiadająca międzynarodowym normom ustawa "o ochronie przed przywozem na polski obszar celny towarów po cenach dumpingowych".
     Częściej niż myśliwymi - bywamy zwierzyną. Z informacji przekazanych nam przez Ministerstwo Gospodarki wynika, że w tej chwili prowadzone są przeciwko polskim fabrykom trzy postępowania antydumpingowe. Dwa wszczęła Unia Europejska (sznurek do snopowiązałek i płyty pilśniowe), jedno Indonezja (profile stalowe). Gorzej niewątpliwie wiedzie się Rosjanom. Jak powiedział niedawno wicepremier Borys Niemcow, rosyjskich producentów ogranicza obecnie 55 różnych sankcji antydumpingowych. Podobno w wyniku tych działań tamtejsze przedsiębiorstwa tracą miliard dolarów rocznie.
     Nie cieszmy się jednak z cudzych kłopotów, ponieważ mamy pod dostatkiem własnych. W ciągu ostatnich lat na "ławie oskarżonych" znalazło się ponad 20 polskich wyrobów (lub całych ich grup). Niektóre postępowania zostały umorzone. Np. te dotyczące cementu (oskarżający: Unia Europejska), silników elektrycznych, drutu kolczastego i amunicji myśliwskiej (Kanada), łożysk kulkowych (USA), polichlorku winylu (Australia), wyrobów walcowanych (Wenezuela), papieru (Turcja). Przed paroma miesiącami głośna stała się sprawa polskiego węgla. Przyznajmy - absolutnie ewidentna. Nie od dziś przecież wiadomo, że ze względu na chęć utrzymania poziomu wydobycia, gwarantującego dotychczasowe zatrudnienie w górnictwie, "czarne złoto" w eksporcie kosztuje znacznie taniej niż na rynku krajowym. Dziwne, że nikt wcześniej jakoś tego w świecie nie zauważył. Jeszcze dziwniejsze, że Brytyjczycy, pomimo gromkich zapowiedzi, zrezygnowali ze
wszczęcia postępowania antydumpingowego w tej sprawie. Niestety, w innych przypadkach było gorzej...
     Po udowodnieniu dumpingu dany kraj może chronić interesy własnych producentów nakładając dodatkowe cła lub zawierając porozumienie cenowe, czyli ustalając cenę, za którą można sprzedawać za granicą określony towar. Cła antydumpingowe obciążają m.in. żelazokrzem, cynk i rury stalowe bezszwowe sprzedawane państwom Unii Europejskiej, buty gumowe eksportowane do Kanady (cło w wysokości aż 96 proc.), blachy stalowe przeznaczone na rynek USA (62 proc.). Zobowiązania cenowe objęły np. dwuteowniki szerokostopowe wysyłane na Tajwan.
     Znamienne, że na cenzurowanym stają zazwyczaj surowce oraz wyroby o niewielkim wkładzie zaawansowanej myśli technicznej. Sankcje antydumpingowe dotknęły m.in. wytwórców europalet. Jak wiadomo, taka europaleta to po prostu parę zbitych gwoździami desek. Staliśmy się potęgą w tej dziedzinie z chwilą wyjęcia prywatnych lasów spod państwowego nadzoru. W pogoni za łatwym zyskiem ich właściciele puścili w ruch siekiery i piły. Tanie palety made in Poland zdominowały wkrótce europejskie rynki, zmuszając konkurentów do szybkiego przeciwdziałania.
     Ministerstwo Gospodarki nie dysponuje szczegółową wiedzą o skutkach działań antydumpingowych wobec polskich przedsiębiorstw. Niewątpliwie cierpi z tego powodu eksport, ale o bankructwach raczej nie ma mowy. Sprzedaż imadeł do Turcji czy 3000 ton blachy z Huty Częstochowa do Kanady stanowi margines całości obrotów handlu zagranicznego. Mimo wszystko sprawa jest przykra, nie tylko ze względu na straty liczone w dolarach czy miejscach pracy. Każde oskarżenie o dumping psuje ogólną opinię o polskich eksporterach. Oczywiście oni sami rzadko przyznają się do winy, twierdząc, że padają ofiarą knowań konkurencji.
     Niewykluczone, że jest w tym sporo racji. Zagraniczne firmy dysponują dużymi pieniędzmi i mają poparcie potężnych lobbies. Krzysztof Szumski, ambasador RP w Bangkoku (obecnie już były), opowiadał nam o kulisach konfliktu wokół eksportowanej do Tajlandii polskiej stali. Zarzucono polskim hutom dumping pod naciskiem miejscowej spółki (z udziałem kapitału japońskiego), która wybudowała w Tajlandii ogromną stalownię. Zdecydowanie na wyrost. Koszty jej amortyzacji, a zatem i produkcji były tak duże, że windowały cenę wyrobów na zupełnie niekonkurencyjny poziom. Jedynym ratunkiem stało się ustanowienie protekcjonistycznych barier, chroniących rodzimą metalurgię.
     Podobno zdarza się, że stajemy się wręcz przedmiotem rozmyślnej prowokacji. Podstawione zagraniczne firmy importowe ostro targują się z polskimi dostawcami. Wykorzystują fakt, że Polacy, chcąc koniecznie wejść na zachodnie rynki, konkurują również między sobą, uważając przy tym, że niska cena będzie ich największym atutem. Gdy "prowokatorom" uda się kupić towar taniej niż kosztuje on w Polsce, alarmują władze swoich krajów.
     Co możemy przeciwstawić tak zmasowanym i wspieranym przez rządy atakom? Niewiele. Argumenty, że ci, którzy zarzucają polskim firmom stosowanie dumpingu mają słabe rozeznanie realiów (Brazylijczycy uznali Polskę za kraj o gospodarce nierynkowej i w porównaniach cen węglanu sodu posłużyli się danymi z... Meksyku), brakuje im na przykład wiedzy o niskich kosztach robocizny nad Wisłą, nie spotykają się jakoś ze zrozumieniem. My z kolei nie potrafimy poruszać się w obcych strukturach urzędniczych, nie jesteśmy przygotowani do podjęcia merytorycznej dyskusji. Wiadomość, że eksportująca sznurek rolniczy spółka DEFALIN ze Świebodzic do obrony swoich interesów przed Komisją Europejską zaangażowała za 100 tysięcy dolarów firmę prawniczą z Brukseli, została uznana za na tyle niezwykłą, iż włączono ją do serwisu Polskiej Agencji Prasowej.
     Podobno najlepszą obroną jest jednak atak. Losy antydumpingowej wyprawy przeciwko chińskim zapalniczkom będą ważnym sygnałem, czy zasada ta sprawdza się również w gospodarce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wydanie specjalne Gol24 - Studio EURO 2024 - odcinek 1

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski