Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyścigi wodnych rakiet, czyli małych łodzi z wielką mocą

Artur Bogacki
Barbara Kawulak i Marek Zelech pokochali wyścigi modeli pływających
Barbara Kawulak i Marek Zelech pokochali wyścigi modeli pływających Joanna Urbaniec
Pasja. Trzeba poświęcić nawet dwieście godzin na budowę zdalnie sterowanego modelu i zainwestować w niego sporo pieniędzy. Nie brakuje jednak miłośników wyścigów szybkich łodzi sterowanych falami radiowymi. W tej dyscyplinie Polacy są w ścisłej światowej czołówce.

- Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to tylko zabawa dla dzieci. Ale sama się przekonałam, że jak się raz spróbuje, to już nie można przestać. Wrażenia są niesamowite. To naprawdę wciąga - mówi krakowianka Barbara Kawulak, jedyna w Polsce kobieta biorąca regularnie udział w zawodach modeli pływających FSR. Pod tą nazwą kryją się szybkie łodzie sterowane za pomocą fal radiowych.

To nie zabawki
Przez ludzi związanych z tym sportem nazywane są także modelami, ślizgami, stateczkami. Niepozorne określenia są nieco mylące, bo "stateczek" może rozpędzić się do ponad 100 km/h. To prawdziwa rakieta na wodzie.

- Ludzie kojarzą modelarstwo z kupionymi dla dzieci w sklepie zabawkami, które jeżdżą czy latają. FSR to coś zupełnie innego - mówi Marek Zelech, prezes Związku Sportowego Modelarstwa Wodnego w Polsce oraz kierownik sekcji modelarskiej KS Wanda Kraków.

Modelami zajmuje się od ponad 35 lat, a na poważnie tymi śmigającymi po wodzie - od dziewięciu. O swej pasji mógłby opowiadać godzinami.

- Miałem modele jeżdżące, latające, ale szczerze mówiąc, nie ma ich co porównywać do pływających. Łódka to prędkość i moc. Albo zasuwa, albo stoi. Adrenalina jest dużo większa, i to przez cały wyścig, który trwa pół godziny. Już na starcie są emocje i ogromne wrażenia, bo jak 12 "wariatów" wrzuca łódki, to woda się wręcz gotuje, a ryk silników dochodzi do 80 decybeli - opowiada Zelech.

Zbuduj i się ścigaj
Są trzy klasy modelarstwa FSR, wyróżniane na podstawie kształtu kadłuba i sposobu napędu łodzi: V (najpopularniejsza w Polsce), H (wymagająca największej precyzji w wykonaniu modeli), O (popularna w USA, nastawiona na prędkość).

Silniki modeli mają pojemności od 3,5 do 35 centymetrów sześciennych. Mniejsze zasilane są metanolem, większe - zwykłą benzyną. Są bardzo wydajne - osiągają moc nawet 6-7 koni mechanicznych, przy 20-30 tys. obrotów na minutę. Najczęściej modele ważą 3-7 kilogramów, mają długość 1-1,4 metra.

- Są też oczywiście większe łodzie, wręcz potwory, o masie powyżej 15 kilogramów. To już bardzo droga zabawa, sam silnik kosztuje około 7 tysięcy złotych - mówi Zelech.

Profesjonalny sprzęt do rywalizacji na dobrym poziomie to wydatek ok. 5 tys. zł. To jednak tylko dla prawdziwych pasjonatów. Dla początkujących taka kwota jest zaporowa, dlatego ludzie związani z FSR dążą do tego, aby był to sport tańszy i bardziej powszechny. W specjalnie utworzonej kategorii standard model do boju można wystawić za 1000 zł. To nadal dość duży koszt, ale jak podkreślają, warto zainwestować. Rozwija się bowiem nie tylko sportową pasję, ale i inne zainteresowania.

- Jak rodzice kupią dziecku gotowy model, to pewnie pobawi się przez jakiś czas i się znudzi. A jak od postaw go zbuduje, poświęci na to kilkadziesiąt godzin i później będzie miało ogromną frajdę ze ścigania się z innymi, to zupełnie inaczej będzie do tego podchodzić - twierdzi Zelech.

Inżynierska cierpliwość
Do szybkich wyścigów potrzeba szybkich łodzi. Gotowe części to kadłub i silnik, reszta zależy od inwencji konstruktorskiej i kunsztu wykonania. A model to miniaturowa maszyna, ma różne typy napędu, skrzynię biegów, komputer pokładowy. Krótko mówiąc, praktycznie wszystko można - w ramach przepisów - zrobić według własnego uznania. Trochę trzeba znać się na hydrodynamice, inżynierii materiałowej, elektronice, mechanice itp. I być przy tym wyjątkowo cierpliwym.

- Profesjonalnych modeli nie da się kupić, trzeba je zrobić samemu. Na jeden czasami musimy poświęcić nawet 200 godzin pracy. Urządzenia są bardzo skomplikowane, ich tworzenie to "politechnika na wysokim poziomie". Zazwyczaj wygląda to tak, że całą zimę się pracuje, by później od wiosny do jesieni móc się ścigać - mówi Zelech. I podkreśla: - Stosujemy najnowocześniejsze materiały, jak kevlar używany w kamizelkach kuloodpornych, specjalne żywice, inne kosmiczne technologie. A każdy model to prototyp, nie ma dwóch takich samych.

Opanowanie i intuicja
Ostateczne sprawdzenie rozwiązań technicznych odbywa się w trakcie zawodów. Podczas zdalnego sterowania łodzią sprawność fizyczna czy wiek nie odgrywają większej roli. Ważne są natomiast cechy psychiczne kierującego. W trwającym nawet 30 minut wyścigu (liczy się ilość wykonanych okrążeń) cały czas trzeba zachować maksymalną koncentrację.
Sterowanie modelem poruszającym się po trasie w kształcie litery M, na bazie prostokąta o wymiarach 50 na 100 m, w grupie 8-12 łodzi, wcale nie jest łatwe. Błąd zazwyczaj kończy się kraksą, co przy prędkości 70-80 km/h kończy się zniszczeniem maszyny.

- To nie tak, że wystarczy dodać gazu, a potem tylko skręcać. Umiejętności sterowania łodzią muszą być opanowane do perfekcji. Wszystko dzieje się przy dużych prędkościach, przy zmieniających się warunkach, dużych zawirowaniach wody. A inny model płynie bardzo blisko. Trzeba doświadczenia, intuicji, refleksu. Aby być w miarę dobrym zawodnikiem, należy trenować przez około dwa lata. Choć zdarzają się osoby, które mają taki talent, że od razu im dobrze idzie - mówi Zelech.

Pani lepsza od panów
Tak było z Barbarą Kawulak. Jeździła z Zelechem na zawody jako kibic, w końcu udało się ją przekonać, by spróbowała swych sił.

- Trenowałam może 15 minut, a w pierwszych zawodach zajęłam trzecie miejsce (nie ma podziału na płeć, tylko na juniorów i seniorów - przyp. red). Rok później zostałam mistrzynią Polski. Na początku na mój widok rywale kiwali z politowaniem głową, bo to przecież niby męski sport. Teraz moja obecność nikogo nie dziwi. Choć nadal jestem jedyną kobietą w kategorii seniorów - mówi pani Barbara.

- Po zdobyciu przez nią mistrzostwa Polski, przez następny rok był prawdziwy wyścig zbrojeń, bo mężczyźni nie mogli przeżyć, że wygrała z nimi kobieta. A ona znów była najlepsza - uśmiecha się Zelech.
Kawulak radzi sobie także w wyższej klasie. Nadal wygrywa z facetami.

Zacznij w Wandzie
Ważnym elementem świata modeli FSR jest otoczka tego ruchu. Zawody odbywają się w przyjacielskiej, wręcz rodzinnej atmosferze. - Zawsze jest to nad wodą. Tak naprawdę to weekendowy piknik rodzinny. Część uczestników oczywiście traktuje to bardzo poważnie, wyczynowo, są zagraniczni zawodnicy z profesjonalnych teamów, którzy z tego żyją. W większości jednak, choć lubimy rywalizację, adrenalinę, zwycięstwo, traktujemy to jako formę zabawy, rekreacji - mówi Zelech.

Jak mówi, żeby zakochać się w tej dyscyplinie, wystarczy raz spróbować. Pod Wawelem brakuje jednak takich modelarni, bo te działające koncentrują się na innych formach działalności. Krakowscy pasjonaci FSR swoje miejsce znaleźli w KS Wanda, gdzie sekcja działa od 2010 r. To właściwie jedyne miejsce w regionie, które oferuje pomoc dla początkujących.

- Zanim ktoś sam nauczy się tworzyć modele, oferujemy pomoc przy budowie, doborze części. Niektóre trzeba sprowadzać z zagranicy, inne można wytoczyć w zakładzie u znajomego - mówi Zelech.

Medale dla Polski
Sekcja Wandy - obecnie siedem aktywnych osób - ma reprezentantów Polski. W ostatnich mistrzostwach kraju zdobyła trzy złote, trzy srebrne i dwa brązowe krążki. Są też sukcesy na arenie międzynarodowej. Maciej Duchiński może się pochwalić medalami mistrzostw Europy i świata.

A dodać trzeba, że to nie tylko zabawa pasjonatów. Modelarstwo FSR ma status sportu kwalifikowanego, podlega Ministerstwu Sportu i Turystyki. Ten i następny rok mogą być przełomowe dla rozwoju dyscypliny, bowiem powstała nowa krajowa federacja (wcześniej jedynym zwierzchnikiem była Liga Obrony Kraju). Zawodnicy na razie wahają się, do kogo się przyłączyć.
Ta dyscyplina jest coraz popularniejsza. Na mistrzostwach świata w Niemczech w tym roku było ponad 500 łodzi. Medale zdobywali również Polacy.

- Nie ma oficjalnych rankingów, ale moim zdaniem jesteśmy na piątym, szóstym miejscu w świecie. W porównaniu z niektórymi zawodnikami, reprezentującymi profesjonalne teamy, jesteśmy amatorami. Ich stać, by na zawody przygotować szybszy silnik, który wprawdzie później będzie do wyrzucenia, ale w czasie zawodów da im przewagę. Niemniej z takimi rywalami też potrafimy sobie radzić, mamy sporo medali - mówi Zelech.

Zawody w Nowej Hucie
Smak tych modelarskich emocji poczuć można teraz w Krakowie. Na Zalewie Nowohuckim odbywają się od wczoraj zawody - Finał Pucharu FSR Polska. Zmagania są częścią obchodów 65-lecia KS Wanda. Początek dziś i jutro o godz. 8.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski