Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z ręki męża

Redakcja
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
Najpierw były wyzwiska i poniżanie, później awantury i bicie. Czasem mąż atakował ją nożem, ale mimo to, nie chciała przeciw niemu zeznawać. W końcu omal jej nie zabił.

Fot. Ingimage

Ewa Kopcik: HISTORIE Z PARAGRAFEM

Anna i Zbigniew są małżeństwem od 34 lat. Pożycie jednak od dawna się nie układało. Głównie z powodu alkoholu, od którego oboje nie stronili. Sąsiedzi już niemal przyzwyczaili się do awantur w ich mieszkaniu. Wzywali policję, ale interwencje nie skutkowały.

Zwykle najpierw padały obelgi, potem dochodziło do rękoczynów. Zbigniew czasem próbował rozstrzygnąć spór, chwytając za nóż kuchenny. Kilka lat temu zranił nim żonę w kręgosłup. Niegroźnie, więc nawet nie zgłosiła się do lekarza. Po kolejnych jego atakach trafiała już jednak do szpitala. Ostatnio przed trzema laty, gdy dźgnął ją nożem w klatkę piersiową.

Krewki małżonek długo czuł się bezkarny, bo po każdym pobiciu Anna konsekwentnie odmawiała zeznań. Nie chciała jego ścigania, nie chciała, żeby trafił do kryminału. "Przecież to ojciec moich dzieci" - powtarzała policjantom po każdym pobiciu. Aż w końcu Zbigniew omal jej nie zabił.

16 kwietnia br. znów pili od rana. Oboje poza domem i w innym towarzystwie. Spotykali się jednak kilkakrotnie - w mieszkaniu. Znów były wyzwiska, kłótnie i krzyki. Finał nastąpił po godzinie 22. Anna już spała. Zbigniew akurat wrócił do domu i zaczął kłótnię. Gdy ją obudził, coś mu odpowiedziała. To wystarczyło. Wyszedł na chwilę do kuchni i wrócił z nożem. Zadał jej cios w okolice serca. Potem wyjął nóż z rany, odłożył go do zlewozmywaka i, nie zważając na krzyk rannej, wyszedł z mieszkania.

Konającą kobietę znalazł sąsiad, zaniepokojony odgłosami nocnej awantury. Natychmiast wezwał karetkę. Tylko szybka interwencja chirurgów uratowała jej życie.

Zbigniew został zatrzymany przez policjantów jeszcze tej samej nocy - na pobliskim przystanku autobusowym. W śledztwie nie przyznał się winy. Cały czas twierdzi, że "żona sama nadziała się na nóż w czasie awantury". On chciał ją tylko nastraszyć. Krwi u żony nie widział. Jej krzyk zbagatelizował, bo sądził, że tylko udaje - tłumaczył. Prokurator nie dał mu jednak wiary. Akt oskarżenia - z zarzutem usiłowania zabójstwa - właśnie trafił do krakowskiego sądu.

W ub. roku małopolska policja odnotowała aż 5925 przypadków przemocy domowej. Pokrzywdzonych było 12 241 osób (6206 kobiet, 1161 mężczyzn i 4874 dzieci). Podczas interwencji zatrzymano 2482 tyranów domowych, ale zwykle jedynie do wytrzeźwienia. W 319 przypadkach konieczna była pomoc lekarska. 20 dzieci trafiło do szpitala lub do placówki opiekuńczej. W tym czasie wszczęto tylko 1314 dochodzeń o znęcanie się fizyczne lub psychiczne nad rodziną.

- To tylko tak się wydaje, że można się sprzeciwić. Tupnąć nogą, krzyknąć, trzasnąć drzwiami. Nie można. Po latach katowania człowiek jest jak ubezwłasnowolniony. Boi się panicznie. Strach nie powszednieje. Wydaje się, że z tej pułapki jest tylko jedno wyjście: uciec na zawsze - mówi Maria, która już nieraz szukała schronienia w ośrodku dla ofiar przemocy.
Nieraz przyszło jej uciekać z dziećmi przed mężem. I zawsze wracała. Bo klękał, przysięgał, że się poprawi. Sąsiedzi też byli przeciwni wsadzaniu własnego chłopa do kryminału. Pytali, co to jej da? Stamtąd nie będzie przysyłał pieniędzy, a teraz od czasu do czasu uda jej się coś uszczknąć. Skutkowało, zawsze wycofywała się z zeznań złożonych wcześniej na policji.

W komisariatach zgłaszający o znęcaniu nad bliskimi wciąż nader często słyszą: "to sprawa rodzinna". I dlatego funkcjonariusze nauczeni doświadczeniem nie interweniują. Bo zdarza się, że nie zostają wpuszczani do mieszkań, pokrzywdzona odmawia podpisania protokołu, albo czyni to później na sali sądowej. I nie ma wyroku.

W sądzie sprawca przemocy, jak każdy podejrzany, ma prawo do obrony. Ofiara jest świadkiem, musi przedstawić obdukcję, udowodnić swoją niewinność. Wyroki w sprawach o znęcanie się nad rodziną zapadają zwykle w zawieszeniu. Sprawca dostaje rok i wraca do domu. Historia na ogół się powtarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski