MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za mało okrągła

Redakcja
Szybko poszło. Mija właśnie trzydzieści lat od wydarzenia, którego nie przewidzieli najlepsi politolodzy, bezradne były największe komputery w CIA i Departamencie Stanu.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Jeśli kiedykolwiek zostało udowodnione hasło PRL-owskiej propagandy "Polak potrafi", to właśnie wtedy. W końcu sierpnia 1980 roku świat osłupiał. W komunistycznym kraju powstał wolny związek zawodowy niezależny od partii, a w gruncie rzeczy wieszczący jej zagładę. Nie mogło być większego ciosu dla zakłamanego systemu. Teoretycznie rządzili w nim robotnicy i chłopi, praktycznie byli największym zagrożeniem dla skorumpowanych aparatczyków. Choć wtedy nikt w to nie wierzył, nadszedł początek końca komunizmu.

Zatrzymanie bolszewickiej ofensywy w 1920 roku było osiemnastą najważniejszą bitwą w historii świata. Powstaniu "Solidarności" należy się miano bitwy numer 1. Tym wspanialszej, że bezkrwawej. Ofiary, które ponieśliśmy, były mniejsze od skutków wypadków drogowych w mało ruchliwy weekend. Wyścig zbrojeń rakietowych i pogłębiająca się zapaść gospodarcza państw "obozu socjalistycznego" nadwerężyły kręgosłup komunizmu. Złamał go zryw polskich robotników. Sierpień 1980 powinien być symbolem siły ducha i odwagi, a jego rocznicę trzeba co roku obchodzić międzynarodowo jako święto wolności.

Nie będzie się jednak obchodzić ani co roku, ani nawet teraz, kiedy mija 30. rocznica tego polskiego cudu. Co tu zresztą marzyć o szacunku świata, kiedy sami robimy wszystko, żeby wcisnąć tę sprawę w zakurzony kąt i o niej zapomnieć. Ożywili się przepisywacze historii na czysto i bohaterowie, o których nie słyszano trzydzieści lat temu, ale teraz chcą być ważni. Nawet jednak i oni podejrzewają, że coś jest nie w porządku. Czują marność tego, co się dzieje, pogardliwą niechęć Polaków do małych gierek niewielkich ludzi. Wymyślono więc tyle kulawy, co żałosny argument. Rocznica jest zbyt mało okrągła, żeby ją uroczyście obchodzić.

Będzie więc taki trochę inny festyn z powiatowego miasta. Koncert, bez światowych gwiazd, oczywiście, akademia, na której przemówią związkowi aparatczycy. W ostatniej chwili wybłagano telewizyjną transmisję, krajową oczywiście. Nie będzie Lecha Wałęsy, który słusznie uznał, że dzisiejsza "Solidarność" to nie to, co trzydzieści lat temu zakładał. Legendarny lider nie ma zamiaru firmować obecnego związku, który jest przybudówką PiS. Jeśli ktoś na świecie wspomni o rocznicy fantastycznego zrywu Polaków, to w rubryce wiadomości drobnych. Nie liczyłbym jednak na to.

Nie było oczywiście szansy, żeby NSZZ "Solidarność" przetrwał do dzisiaj w swojej pierwotnej formie. Wtedy to był fascynujący zryw narodu, dzisiaj jest związek zawodowy. Opanowany, jak większość związków, przez zawodowych aparatczyków i głównie im służący. Dzisiaj etat w związku to świetna posada. Sporo pieniędzy, beztroskie obijanie się za dobre pieniądze. Nic dziwnego, że w Poczcie Polskiej jest 60 (!) związków, a w przeciętnej kopalni ze 20. Przesadą jest wymaganie od zawodowych działaczy wizji, wiedzy o świecie i zdolności błyskotliwego działania. Oni mają swój interes i wiedzą, jak go pilnować. Jeśli rozglądają się na boki, to tylko po to, żeby nie dać się wypchnąć z gabinetu.

Tymi obchodami powinno zająć się państwo, bo utrwalenie legendy "Solidarności" jest naszym interesem narodowym. Aparatczycy związkowi mogą robić swoje akademie i roztrząsać, kto jest ważniejszy, ale to boczny nurt. Głównym jest nasze przesłanie narodowe do świata.

Polska to pokój i bezpieczeństwo. Zlikwidowała możliwość wielkiej wojny nuklearnej, której nie przetrwałaby nasza cywilizacja. Nadal, co prawda, jakiś psychopata może wystrzelić rakietę czy dwie z głowicą jądrową, ale atomowego holocaustu nie będzie. Myśmy zaczęli skuteczny demontaż komunizmu. Dali przykład, jak siła przekonań i solidarność milionów ludzi może pokonać czołgi.

Trzeba te prawdy nieustannie powtarzać i umiejętnie rozgrywać. To też jest marketing. Najwyższego szczebla, na najwyższym poziomie. Duma narodowa jest jedną z przyczyn, dla których trzeba go intensywnie uprawiać. Jeszcze ważniejsza jest nasza pozycja w świecie, którą możemy w ten sposób uzyskać.

Polska rozwaga i mądrość sprzed kilkudziesięciu lat teraz jest niezwykle potrzebna wszystkim. Solidarnością w naszym wydaniu musimy zainteresować świat. Skutecznie zachęcać do jej stosowania w dzisiejszej plątaninie sprzecznych interesów.

Wymaga tego nasz interes narodowy. I interes chaotycznego świata, w którym chcemy być szanowani, słuchani i cenieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski