Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za taki bałagan bym pana zwolnił - usłyszał prokurator od Tajstera

Marcin Banasik
Prokurator Nowak nie lubi widoku krwi, ale rozłożone zwłoki nie robią na nim wrażenia
Prokurator Nowak nie lubi widoku krwi, ale rozłożone zwłoki nie robią na nim wrażenia Michał Gąciarz
Kiedy na przystanku rozpoznał go człowiek, którego posłał za kratki, zachował zimną krew: Chyba mnie pan z kimś pomylił, jestem lekarzem - powiedział. Swego „klienta” Jana Tajstera prokurator Wojciech Nowak spotykał też w dziwnych miejscach, choćby przy regale z jogurtami

Ubrany w szarą koszulkę, dżinsy i trampki niczym nie wyróżnia się z tłumu. Równie niepozornie wygląda jego służbowy pokój. Wszędzie leżą dokumenty wetknięte w pudła po papierze do drukarek. Na biurku komputer, przybory do pisania, na parapecie kwiatek w doniczce.

Jedyną rzeczą, która wyróżnia się z typowo urzędniczego wystroju, jest wisząca na ścianie tarcza do lotek. - Czasem lubię sobie porzucać dla relaksu - tłumaczy prokurator Wojciech Nowak, który, po dziewięciu latach prowadzenia śledztw przeciwko Janowi Tajsterowi, doprowadził w ubiegłym tygodniu do pierwszego prawomocnego skazania byłego dyrektora Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie. Chodziło o nieprawidłowości przy remoncie siedziby ZIKiT.

Poza karą grzywny 5 tys. zł, wyrok oznacza, że Tajster przez rok nie będzie mógł pełnić funkcji urzędnika. To bardzo istotne, biorąc pod uwagę fakt, że w lipcu w Krakowie wybuchła afera związana z powrotem Jana Tajstera na stanowisko szefa ZIKiT, pomimo ciążących na nim 13 oskarżeń, m.in. o korupcję, mobbing i molestowanie seksualne.

Tajster nauczył go cierpliwości

Spotkania prokuratora i oskarżonego nie zawsze odbywały się w sądzie. Na przedstawienie zarzutów były urzędnik stawiał się w biurze śledczego. Raz nawet Tajster miał zwrócić uwagę prokuratorowi na nieporządek w pokoju. - Powiedział, że gdybym u niego pracował, to za taki, według niego, bałagan by mnie zwolnił - wspomina z uśmiechem jedno z przesłuchań Wojciech Nowak.

Do spotkań dochodziło także niespodziewanie, np. w supermarkecie na zakupach przy stoisku z jogurtami. - Każdy z nas wziął po jogurcie, powiedzieliśmy sobie „dzień dobry” i tyle - mówi śledczy.

Na pytanie, czego nauczyły Wojciecha Nowaka śledztwa przeciwko Janowi Tajsterowi, odpowiada, że cierpliwości. - Dziewięć lat postępowania, kilkanaście aktów oskarżenia i jedno prawomocne skazanie. Do tego trzeba mieć cierpliwość - nie kryje.

Prokurator Wojciech Nowak urodził się 41 lat temu. Był grzecznym dzieckiem, wzorowym uczniem, pilnym studentem, a od kilkunastu lat sprawdza się jako śledczy. - Jestem bardziej nudny niż księgowy - porównuje śledczy. Dodaje jednak, że w zawodzie prokuratora życie osobiste, zawodowe i sytuacja majątkowa muszą być poukładane. - U kogoś, kto jest przedstawicielem wymiaru sprawiedliwości nie ma miejsca na szaleństwa - uważa Nowak.

Książki kryminalne to dla niego bajki. Film „Układ zamknięty” nazywa fikcją. Prokurator Nowak na każdym kroku podkreśla, że wyobrażenia przeciętnych osób o pracy śledczego niczym nie przypominają rzeczywistości. - Gdyby artyści chcieli pokazać prokuratorskie realia, bohaterowie ich dzieł nie biegaliby z bronią za przestępcami, tylko tonęli w dokumentach, przerzucając codziennie tysiące papierów i pisząc setki stron decyzji procesowych - jest przekonany.

Do pracy jeździ tramwajem. - Bo uwielbiam. Unikam w ten sposób korków i nie zanieczyszczam środowiska spalinami. Krakowskie tramwaje są coraz lepsze, szybkie, wygodne, no i z klimatyzacją - docenia.

Jeżdżąc tramwajem naraża się jednak na spotkanie z osobami, które oskarża lub np. wnioskuje o ich areszt. - Raz spotkałem na przystanku tramwajowym pewnego pana. Zaczął mnie wyzywać. Powiedziałem, że mnie z kimś pomylił, bo ja jestem lekarzem i właśnie wracam z dyżuru. Trzeba mieć zawsze przygotowaną ripostę. Uwierzył mi i dodał, że gdybym był tym prokuratorem z sali sądowej to by mi... wiadomo o co chodzi - wspomina śledczy.

Nie lubi widoku krwi

Karierę zaczynał w prokuraturze rejonowej w Nowej Hucie, gdzie prowadził m.in. sprawy o zabójstwa. - Nie najlepiej znoszę widok krwi, ale nie mam problemu z widokiem rozkładających się zwłok - zaznacza . Wspomina, jak kilkanaście lat temu zadzwonili do niego policjanci z podkrakowskiej miejscowości, którzy twierdzili, że musi do nich przyjechać, bo mają makabryczne morderstwo.

Na miejscu okazało się, że kobiety nikt nie zabił, tylko po naturalnej śmierci została zjedzona przez własne koty, które były zamknięte z nią w pokoju. - Widok był dramatyczny, ale o żadnej zbrodni nie było mowy -podkreśla Wojciech Nowak.

Wojciech Nowak jest dziś ekspertem od spraw gospodarczo-korupcyjnych. Naczelnik wydziału do spraw przestępczości gospodarczej, prokurator Jan Kościsz, zwraca uwagę na skrupulatność i bogaty zasób wiedzy byłego podwładnego. - Trzeba być niesłychanie skupionym na swojej pracy, żeby przeglądając tysiące dokumentów nie przegapić kluczowych informacji. Do tego trzeba mieć ponadprzeciętną wiedzę z zakresu między innymi ekonomii i księgowości. Prokurator Wojciech Nowak posiada wszystkie te cechy - zapewnia prok. Jan Kościsz.

Dużym wyzwaniem dla prokuratorów - zdaniem Wojciecha Nowaka - są sprawy, w których podejrzana jest osoba próbująca nadać swojemu czynowi charakter polityczny. - W ten sposób podejrzany lub oskarżony stara się „nobilitować” swój czyn, wmówić opinii publicznej, że nie jest przestępcą, a ofiarą politycznych rozgrywek - wyjaśnia Nowak. Dodaje, że na własnej skórze kilkakrotnie przekonał się, co to znaczy prowadzić takie postępowanie. - Kiedy opisywały mnie „lewicowe” media, byłem „pisowskim prokuratorem”, inne media pisały o mnie „lewicowy prokurator”. W końcu sami nie wiedzieli, jaką łatkę mają mi przypiąć - przypomina krakowski śledczy.

Uważa, że nie ma społeczeństw idealnych. W każdej grupie znajdzie się osoba, która popełni czyn zabroniony.

- Nie da się co prawda przewidzieć, że zrobi to ta czy inna konkretna jednostka. Na to składa się wiele czynników, o których napisano masę prac naukowych z zakresu socjologii, kryminologii, psychologii - tłumaczy Wojciech Nowak.

Na to, czy sam mógłby popełnić przestępstwo, odpowiada: - Jestem prokuratorem, znam prawo, którego na co dzień przestrzegam.

Więc mógłby pan czy nie?

- To źle postawione pytanie - odpowiada prokurator Nowak.

***
Prokurator Wojciech Nowak od dziewięciu lat prowadził śledztwa w sprawie Jana Tajstera, byłego dyrektora ZIKiT w Krakowie, na którym ciążyło 13 aktów oskarżenia, m.in. o korupcję, mobbing i molestowanie seksualne. Jan Tajster jest bohaterem wielu krakowskich afer. Ostatnia dotyczyła powołania go przez prezydenta miasta ponownie na stanowisko dyrektora ZIKiT. Sytuacja ta spotkała się z oburzeniem mieszkańców Krakowa oraz lokalnych polityków. Po kilku dniach pracy prezydent Jacek Majchrowski odwołał Jana Tajstera z dyrektorskiego stanowiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski