Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagórzyce. Bez pszczół w sadach za cicho

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Jerzy Chmiel, sadownik z Zagórzyc przygląda się, w jakim stanie są drzewa owocowe po majowych chłodach
Jerzy Chmiel, sadownik z Zagórzyc przygląda się, w jakim stanie są drzewa owocowe po majowych chłodach Barbara Ciryt
W sadach jabłoniowych będzie dobrze, jeśli na 10 procentach kwiatów zawiążą się owoce. Na więcej prawie nikt nie liczy. Uprawiający wiśnie i czereśnie nie mają złudzeń, że zbiorą cokolwiek. Na plantacjach truskawek wczesnych wszystkie owoce wymarzły.

Gdy wiosną weszło się do sadów, na drzewach wiśni, czereśni, a potem jabłoni było biało od kwiatów. - Wyglądało tak, jakby ktoś pianą pokrył te drzewa. Ale nie ma pewności, że będziemy mieć owoce w tym roku. Z czereśni i wiśni praktycznie nic nie zostanie. Mam duże wątpliwości, czy te pojedyncze owoce, które się zawiązały przetrwają - mówi Jerzy Chmiel, sadownik z Zagórzyc w gminie Michałowice. Kiedyś to było zagłębie sadownicze dla Krakowa.

W całym kraju pierwsze kwietniowe ochłodzenia zniszczyły owoce pestkowe. Narzekają na to sadownicy z wielu rejonów. - W tym roku owoców pestkowych u nas nie będzie w ogóle. Truskawki też obmarzły. I z jabłkami jest bardzo źle - mówił nam przed kilkoma dniami Witold Piekarniak, skarbnik Związku Sadowników RP. Przypominał że w pierwszej połowie maja w niektórych rejonach kraju temperatura spadła od - 3,5 stopnia, nawet do - 7.

W powiecie krakowskim, w zagłębiu sadowniczym w Zagórzycach rolnicy przyznają, że same mrozy majowe, nie były w tej okolicy takie groźne.

-W najchłodniejsze noce u nas temperatura spadła do -1, może -2 stopni. Jednak utrzymujące się chłodne dni i duża wilgotność sprawiły równie dużo problemów. Nie latały owady, pszczoły nie zapylały kwiatów. Było za zimno. W sadzie panowała cisza. Zwykle podczas kwitnienia drzew całymi dniami słychać bzyczenie pszczół. Tak powinno być w czasie kwitnienia sadu przez 10 do 14 dni. A w tym roku tylko przez jeden dzień słyszeliśmy w sadzie pszczoły. To za mało, dlatego możemy mieć problem. Jak duży? Okaże się po czerwcowym opadzie, gdy naturalnie osypią się kwiaty i owoce źle zapylone - tłumaczy Jerzy Chmiel.

Gdy jest dużo owadów w sadzie, to jest szansa na duże plony. W tym roku o dużych plonach nikt już nie marzy,właściciele sadów w wielu miejscach nie liczą nawet na połowę tych, które mieli w ubiegłym roku. Sadownik z Zagórzyc rozcina zawiązkę jabłka na drzewie. - Wystarczy spojrzeć - czarne w środku - pokazuje. - Z tego nic nie będzie. Podobnie jest z gruszkami. Część tego, co niby się zawiązało - nie przetrwa. Gdyby z tych kwiatów, które zakwitły pozostało tylko 10 procent, to byłoby dobrze - mówi. Jeśli nie ma problemów pogodowych, a drzewa są w pełni zapylone, to i tak nie sposób utrzymać wszystkich owoców. Przerywanie w sadach jest rzeczą normalną. W tym roku przedwczesne „sortowanie” na etapie kwitnienia zrobiła pogoda.

Sadownicy z Małopolski przyznają, że owoce pestkowe stracili. A jabłoniom zaszkodziły kolejne ochłodzenia. - Są takie zastoiska mrozowe, zagłębienie terenu, gdzie niska temperatura się utrzymuje i niszczy rośliny - mówi Chmiel. Ale ma nadzieję, że w okolicy Zagórzyc trochę jabłek uda się zebrać.

- Problem w tym, że co rusz słychać zapowiedzi pogorszenia pogody. Na koniec maja ochłodzenia poniżej 5 stopni, a przy gruncie przymrozki. Kolejne kwiaty truskawek wymrozi, a nie wiadomo co utrzyma się w sadach - ubolewali sadownicy podczas dorocznego Święta Kwitnącej Jabłoni w Zagórzycach.

Sadownicy obawiają się w tym roku zbyt dużych kosztów produkcji. Niektórzy już mają je większe niż w ubiegłym roku za cały sezon. Nie wiedzą, jak przy wilgoci i zimnie zachowały się środki ochrony roślin, mogły w ogóle nie zadziałać. - Są obawy, bo jeśli koszty produkcji 1 kilograma jabłek wynoszą 1,4 zł, a w hurcie sprzedaje się po 1,5 zł, to nie warto się tym zajmować - mówi Jerzy Chmiel.

- Pamiętam, że 20 lat temu jabłka sprzedawałem po 2 zł za kilogram i teraz w detalu sprzedaję po tyle samo. Tylko, że przed laty dniówka pracownika kosztowała mnie 30 zł, a teraz 100 zł. Mało tego: paliwo i środki ochrony roślin podrożały pięciokrotnie. A ponadto kiedyś odbiorcy towaru naliczali marżę handlową 17 procent ceny jabłek. Teraz marża jest 80 do 100 procent - wylicza właściciel sadu z Zagórzyc.

Podwyżki cen owoców będą, ale nie stuprocentowe. Właściciele sadów szacują, że jabłka mogą kosztować 2 do 2,5 zł. - Droższych nikt nie kupi. Teraz ceny truskawek, tych spod folii pokazują, że plantator nie podniesie ceny tyle, ile zechce. Na placach w ubiegłym tygodniu np. truskawki polskie były po 25 zł za kilogram, ale hiszpańskie po 16 zł - rozkładają ręce sadownicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski