MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zalała woda, zalewa krew

WCH
Czekam na komisję, żeby orzekła, że nie mogę tu mieszkać - mówi Janina Kos, przerzucając pudła z wilgotną odzieżą i chodząc po wciąż mokrym betonie. Trzy tygodnie temu pisaliśmy o zalanych suterenach mieszkalnych w bloku socjalnym przy Jana Pawła II.

NOWY SĄCZ. "Dziennik Polski" ponownie w mieszkaniu Janiny Kos

- Po waszym pierwszym artykule pojawili się ludzie z opieki społecznej, administrator z "Posesji", przynieśli mi urządzenia elektryczne do osuszania ścian i podłóg - mówi Janina Kos. - Kazali czekać na komisję, która oceni, czy mogę tu mieszkać. Ale ja nie chcę tu mieszkać, w tym smrodzie, w grzybie. Gdzie się podzieję? Córka, która ma 21 lat, po prostu uciekła stąd, wyniosła się do rodziny. Ja siedzę tu, łażę ze szmatą. Nawet z suszarki do osuszania ścian woda się leje.
Sąsiadka zza ściany, Małgorzata Basta, którą woda oszczędziła, ma złożyć podanie o przydział in nego lokalu, bo i u niej ściany są mokre, korodują rury i też jest smród trudny do wytrzymania.
W bloku socjalnym przy ul. Jana Pawła II są cztery mieszkania, do których wchodzi się w dół, tak jak normalnie do piwnicy. Parapety okien są na poziomie gruntu. Ktoś kiedyś musiał zdecydować o użytkowym przeznaczeniu tych pomieszczeń. Zabrakło mu wyobraźni, by przewidzieć, co się tu będzie działo, gdy wtargnie woda. Osuszanie piwnic nie idzie tak łatwo, jak ze ścianami mieszkań obustronnie wystawionych na działanie powietrza. Wilgoć może się trzymać miesiącami.
- Mówili mi, żebym się wyniosła do ośrodka kryzysowego, ale to tylko na krótko - mówi Janina Kos. Przyznaje, że otrzymała 800 zł odszkodowania z ubezpieczenia domu przez spółkę "Posesja", admi nistrującą domem. - Więc nie poszłam. Chcę się stąd wynieść, bo to mieszkanie wykończy mi zdrowie. Dwa lata temu zgodziłam się tu przyjść mieszkać z Armii Krajowej, gdzie więcej płaciłam. Ale tu jest koszmar.
Po czerwcowych ulewach miała wody w całym - nazwijmy to umownie - mieszkaniu, ponad pół metra. Wszystkie meble musiała wyrzucić, zalana została nowiutka lodówka.
Pani Kos pokazuje już mechanicznie rachunek z maja za pralkę. Palcem grzebie w miękkim tynku pokrytym grzybem.
- Gadają tylko dużo, a człowieka krew zalewa - doda je sąsiadka. - Ile będzie kobieta czekać na komisję.
Komisja, według rzecznika Urzędu Miasta, została już powołana. Administrator, prezes "Posesji", Leokadia Pomarańska, zapewnia, że doraźnie wszyscy zrobili, co do nich należało. Nawet osuszanie mieszkania nie obciąża pani Kos.
Komisja, którą władze miasta zapowiadają od trzech tygodni, będzie się musiała poważnie zastanowić, czy oferowanie komukolwiek na lokal mieszkalny zawilgoconej sutereny mieści się w dzisiejszych standardach cywilizacyjnych.
(WCH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski