Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zalew blokuje złota rybka

Paweł Chwał, Andrzej Skórka
Krzysztof Augustyn: To miejsce idealnie nadaje się na budowę zbiornika retencyjnego. Mieszkańców jednak nikt nie słucha. Ważniejsza jest jakaś mała rybka, którą chcą chronić ekolodzy
Krzysztof Augustyn: To miejsce idealnie nadaje się na budowę zbiornika retencyjnego. Mieszkańców jednak nikt nie słucha. Ważniejsza jest jakaś mała rybka, którą chcą chronić ekolodzy FOT. PRZEMYSŁAW MALISZ
Joniny. Pieniądze zarezerwowane na budowę zbiornika koło Ryglic trafiły na suchy polder w Krakowie. Mieszkańcy chcą, aby sprawę niedokończonej inwestycji zbadała Najwyższa Izba Kontroli.

20 milionów złotych, za które miał zostać wybudowany zbiornik retencyjny w Joninach koło Ryglic, zostały już spożytkowane na inne inwestycje. Co będzie w miejscu wykupionych kilka lat temu pod zalew działek? Wciąż nie wiadomo.

Krzysztof Augustyn mieszka w rejonie planowanego dotąd zbiornika. – Sprzedawaliśmy nasze działki pod zbiornik. Zalew miał nas chronić przed powodziami i stanowić turystyczną atrakcję gminy. Minęło kilka lat i nie ma nic – nie kryje rozczarowania.

Na wykup gruntów i wykonanie niezbędnej dokumentacji pod planowany zbiornik Urząd Marszałkowski wydał blisko trzy miliony złotych. W ramach przygotowań do budowy przesiedlono też jedną rodzinę. Został po nich opuszczony dom i zabudowania gospodarcze.

– W Skrzyszowie zaczęli budować taki zbiornik później niż zabrano się za to u nas, a my zostaliśmy w tyle. Wszystko się skomplikowało przez ekologów, którzy stanęli w obronie małej rybki – strzebli. Twierdzą oni, że gdy powstanie zbiornik, to będzie za ciepła woda i rybka się nie rozmnoży. Bzdura – kręci głową Augustyn.

Zbigniew Cieślikowski, sołtys Jonin, mówi, że głównym sprawcą zamieszania jest Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, który odpowiadał za przygotowanie i realizację tego zadania.

– Skierowali wniosek o wydanie decyzji środowiskowej do złego adresata. Zamiast do burmistrza gminy trafił on do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, a ta pomyłka przystopowała procedury na kilka miesięcy. Winni tego błędu powinni zostać rozliczeni – twierdzi Cieśli-kowski, który już przygotowuje pismo do Najwyższej Izby Kontroli, aby dokładnie przyjrzała się wszystkim aspektom związanym z budową zbiornika w Joninach.

– To wygląda tak, jakby ktoś celowo chciał storpedować to przedsięwzięcie, żeby przejąć zarezerwowane na nasz zalew pieniądze – twierdzi Cieśli-kowski.

Fundusze, decyzją zarządu województwa, zostały przekie­rowane na inne działania związane z ochroną przeciwpowodziową w Małopolsce. Wybudowany zostanie za nie m.in. zbiornik, tyle że suchy, w Krakowie-Bieżanowie. Gromadził będzie wodę tylko po mocnych opadach deszczu.

O lokalizacji podobnej inwestycji w Joninach mówił w ubiegłym tygodniu Bogusław Borowski, dyrektor MZMiUW. – Taki zbiornik, suchy, mógłby w czasie powodzi gromadzić nadmiar wody i chronić domy najbardziej narażone na zalanie, a jednocześnie nie wiązałby się z takimi protestami ekologów, jak zbiornik mokry – stwierdził.

W Joninach o polderze suchym nie chcą jednak słyszeć. – Cztery lata prosiliśmy o to, aby wykoszono chaszcze, które zarastały działki pod zbiornik. To siedliska chwastów i gryzoni. Nie chcemy takiego sąsiedztwa – mówi Cieślikowski.

Procedury związane z wydaniem decyzji środowiskowej prowadzi w tym momencie Urząd Gminy w Ryglicach.

– Dotyczą one zbiornika w takim kształcie, w jakim został zaplanowany przez zarząd melioracji, czyli na zbiornik mokry. Jest przecież gotowy projekt – twierdzi Teresa Połos-ka, burmistrz Ryglic. – Gminy na taki zbiornik nie stać. Ale w funduszach unijnych będą pieniądze na regulację rzek.

Jej zdaniem, jest szansa na to, aby decyzja środowiskowa była gotowa jeszcze w tym roku. Potem zarząd melioracji rozpocząć ma starania o po­zwolenie na budowę i pieniądze na realizację projektu.

OCHRONA PRZED POWODZIĄ
10 lat starań i nic

- Zbiornik ma przede wszystkim gromadzić wodę spływającą z okolicznych wzgórz – głów­nie od strony Woli Lubeckiej i Kowalowej, i zapobiegać powodziom, takim jak ta z 2010 roku.

Wysoka na ponad 2,5 metra fala powodziowa zalała wówczas kilkadziesiąt domów i budynków od Jonin, przez Ryglice aż do Tuchowa, gdzie przepływająca przez te miejscowości niepozorna na co dzień rzeka Szwedka wpływa do Białej.

- Inwestycja nie ma szczęścia. O pilnej budowie zbiornika mówi się już od ponad 10 lat. Plany stały się realne, kiedy inwestycja – jako jedna z trzech w Małopolsce – znalazła się w programie inwestycyjnym województwa na lata 2007-2013, a duże pieniądze na ich realizację pozyskano z UE. W Joninach najszybciej uporano się z uzyskaniem zgody mieszkańców i wykupiono działki.

Na przeszkodzie w uzyskaniu decyzji środowiskowej stanęły m.in. protesty ekologów. Ci przekonywali, że przez zbiornik wzrośnie temperatura wody w przepływającej obok rzece Szwedce, a to może zagrażać występującej w niej faunie i florze, m.in. małej rybce – strzebli potokowej. Generalny dyrektor ochrony środowiska nakazał ponowne przeprowadzenie całej procedury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski