Zalipianki przegrały walkę o przetrwanie [ZDJĘCIA]

Na drzwiach wejściowych do lokalu przy ul. Szewskiej 24 pojawiła się informacja "Wszystkim naszym miłym gościom serdecznie dziękujemy za odwiedziny i wspólne lata, i dowody sympatii". Obok zaś wisi kartka z napisem "Likwidacja". Telefon Anny Muchy, kierowniczki restauracji wczoraj milczał. Podobnie telefon stacjonarny w lokalu.

Zalipianki od dłuższego czasu walczyły o przetrwanie. Przegrywały konkurencję z nowoczesnymi pubami i restauracjami, ubywało im klientów, a musiały płacić kilkanaście tysięcy zł miesięcznie czynszu (lokal należy do Zarządu Budynków Komunalnych).

- Folklor nie jest w modzie - ubolewała w lutym na łamach "DP" Anna Mucha. Zalipianki się nie poddawały i w ramach "programu naprawczego" zwróciły się do Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Miasta Krakowa o możliwość stworzenia w części wynajmowanego lokalu galerii sztuki.

Chciały prezentować wystawy sztuki ludowej. Po trudnych bojach udało im się uzyskać zgodę. Aneks do umowy najmu z ZBK pozwolił im obniżyć czynsz o dwa tysiące dwieście zł. Same przyznawały, że to duża pomoc. Okazuje się jednak, że i tak za mała.

Jak udało nam się dowiedzieć Zalipianki na koniec września podjęły decyzje o opuszczeniu lokalu. - Robiliśmy wiele, aby pomóc prowadzącym tę kawarnio-restaurację, oferowaliśmy dalsze utrzymanie obniżonego czynszu, zdawaliśmy sobie sprawę z wartości tego miejsca, ale niestety Zalipianki nie były w stanie dalej wywiązywać się z należności i opuściły lokal - wyjaśnia Filip Szatanik z Urzędu Miasta Krakowa.

Nie wiadomo, czy Zalipianki będą szukać w Krakowie nowego miejsca na swoją działalność. Wiadomo zaś, że urzędnicy ogłoszą aukcję i zamierzają szukać nowego najemcy lokalu przy Szewskiej 24. Władze miasta chcą, aby obiekt zachował swój charakter i dalej prowadzona była w nim działalność kawiarniano-gastronomiczna powiązana tematycznie z tradycją regionu. Bo choć po 37 latach Zalipianki zniknęły z tego miejsca wciąż pozostały tam chociażby wyjątkowe malowidła na ścianach.