MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast dzień dobry

Redakcja
Witam, cześć, hej - na powitanie. Miłego dnia, nara - na pożegnanie. To pozdrowienia, które słyszymy od bliskich i obcych najczęściej. Zwykłe "dzień dobry" i "do widzenia" zdarza się również, ale należy do zwrotów oficjalnych. Kogo witamy? Zwykle, choć nie zawsze - tych, których dobrze znamy, bo pozdrowienie kierowane do obcych pozostało tylko w niektórych wsiach, gdzie dzieci kłaniają się przygodnie spotkanym starszym, i na szlakach turystycznych, ale tylko tych, po których wędrują prawdziwi turyści.

Za moich czasów

Pozostało też jeszcze pozdrawianie żniwiarzy, którym od wieków nawet obcy życzą "Szczęść Boże". "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus" częściej natomiast słyszało się na ulicy za komuny, niż teraz. Bo gdy mijało się księdza czy zakonnicę zawsze pozdrawiało się ich w ten sposób. I nie był to tylko wiejski zwyczaj - w mieście panowała taka sama zasada wpajana z pokolenia na pokolenie. Obojętne, czy był to znajomy albo chociaż znany z widzenia duchowny, czy też ktoś zupełnie obcy. A jeśli już komuś nie chciało przejść przez gardło takie pozdrowienie, przynajmniej skinął głową. Gdy ksiądz szedł do chorego i niósł Eucharystię, bardzo wielu przechodniów przyklękało na ulicy. Pewnie był wśród nich niejeden "towarzysz" za młodu służący do mszy... Duchownych, nawet tych "szeregowych", całowano w rękę - co dziś należy do sytuacji wyjątkowych i z reguły budzi ich sprzeciw. Zakonnice traktowano podobnie. Kiedy siostra, nawet dwudziestoparoletnia, jechała zatłoczonym tramwajem, zawsze znalazł się ktoś, czasem o wiele od niej starszy, kto ustąpił jej miejsca.
Ale szacunek budził nie tylko habit czy sutanna, lecz również wiek i pozycja w rodzinie. Dzieci obowiązkowo całowały w rękę babcię i niekiedy i dziadka, a w chwilach szczególnie uroczystych - rodziców. Dziś całowanie kobiet po rękach, jeżeli jest stosowane, to niejako wzięto je w cudzysłów. Ot, taki zwyczaj, cmoknonsens, tradycja, na temat której niektórzy panowie uprawiają swoiste wariacje: ujmują damską dłoń i dotykają ją nosem, natomiast całują z szacunkiem własny palec...
Od małego uczono też dzieci, by kłaniały się dorosłym sąsiadom, w szkole - wszystkim nauczycielom bez względu na to, czy uczyli w ich klasie, czy też byli obcy. Inna rzecz, że takie odkłanianie się na korytarzu w czasie przerwy wszystkim dzieciakom, mogło wyczerpać niejednego pedagoga.
Dziś można przejść pomiędzy tłumem znanych i nieznanych, jak w czapce niewidce.
BARBARA ROTTER- -STANKIEWICZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski