Piętrowy dom o powierzchni ponad 300 metrów kwadratowych z działką – o czymś takim marzy niejeden mieszkaniec Tarnowa. Tymczasem Wojciech Maniak wraz z żoną Andrzeliką właśnie chcą pozbyć się takiej nieruchomości. Wszystko po to, aby... przeprowadzić się do średniowiecznego grodu!
Pan Wojciech własnymi rękoma w Oleśnicy zbudował już wieżę. Zainwestował w to oszczędności życia. W planach ma jeszcze usypanie wału, wykonanie palisady i zrobienie fosy. – To nie pasja, to styl życia – mówi amator historii. W Tarnowie jest Wojciechem Maniakiem, w Oleśnicy – Mości Grododzierżcą lub po prostu Wojciechem z Bagien.
Dom, w którym mieszkają Maniakowie ma niezwykłe położenie. Z okna salonu jest widok na ruiny zamku na Górze św. Marcina. Z innego – na dawny pałac książąt Sanguszków w dzielnicy Gumniska. Miłośnik historii nie mógł wybrać inaczej.
Małżonkowie dłużej tu już miejsca zagrzewać nie chcą. Przecież na bagnach w Oleśnicy koło Dąbrowy Tarnowskiej czeka na nich przyszły dom – solidna 17-metrowa wieża. Najważniejszy element repliki XIII-wiecznego grodu.
Od świtu do zmierzchu
Jak wygląda ich dzień? Budzą się o godzinie 5. Później wyjeżdżają do Dąbrowy Tarnowskiej. Tam pracuje pani Andrzelika. W tym czasie Pan Wojciech jest na placu budowy grodu.
– Po dziadku ze strony mamy odziedziczyłem prawdopodobnie geny budowniczego, wiele rzeczy sam się nauczyłem – zapewnia pan Wojciech. Przez ostatnich pięć lat w szczerym polu wznosił – troszcząc się pieczołowicie o detale – wieżę rodem z XIII wieku.
Po pracy Andrzelika przychodzi na budowę. Do domu w Tarnowie wracają wieczorami. Będzie łatwiej, kiedy zamieszkają w Oleśnicy.
Bakcyl historii
Jego ojciec był znanym w Tarnowie lekarzem, pasjonował się też historią medycyny. Matka również pracowała w służbie zdrowia. Wojciech Maniak nie jest jednak medykiem, a elektronikiem.
– Już jako pacholę wykorzystywany byłem do wykonywania kwerend w archiwach. Obracałem się więc w towarzystwie archiwistów tarnowskiego muzeum – wspomina pan Wojciech. Pracował jako akustyk w teatrze, potem miał świetnie prosperujący sklep muzyczny. Historyczny bakcyl zrobił tutaj swoje. Porwała go fala ruchu rekonstruktorskiego – był jednym z twórców Stowarzyszenia Zamek Tarnowski. Zapragnął tchnąć w niego nowe życie.
– Nie mogliśmy patrzeć na to, jak najstarszy zabytek Tarnowa niszczeje – tłumaczy pan Wojciech. Happeningi na rzecz ratowania ruin, porządkowanie zamkowego wzgórza, nie były jednak szczytem jego marzeń. Zwłaszcza wtedy, kiedy dostał spadek po bliskich. – Niechby te pieniądze posłużyły czemuś dobremu, poszły na jakiś społeczny cel – pomyślałem.
Sen o zamku
Za te pieniądze chciał zrekonstruować choć część głównej wieży zamku, by Tarnów zyskał rozpoznawalną wizytówkę.
Sęk w tym, że nie było partnera do współpracy. Miasto uważa, że wzgórze jest własnością samorządu. Książęta Sanguszkowie twierdzą z kolei, że ziemia należy do nich. Spór ugrzązł w sądach, a ruiny niszczeją.
Z częścią ludzi pan Wojciech opuścił wtedy stowarzyszenie, by realizować własny projekt. – Nie chcieliśmy mieć ziemi należącej do miasta, ani księcia innego niż sami sobie wybierzemy – mówi. Ale znalezienie odpowiedniej działki okazało się niemożliwe.
Gród Ligęzów
Sprawę rozwiązał teść, dając w prezencie trzy działki budowlane w Oleśnicy.
Pomysł na ich zagospodarowanie przyszedł po analizie historii okolicy – budowa repliki grodu możnego rodu Ligęzów. Oryginał stał w połowie XIII wieku prawdopodobnie kilka kilometrów dalej – w Gorzycach, w miejscu, gdzie dziś koryto ma Dunajec. Gmina Olesno przyklasnęła temu pomysłowi.
Od 5 lat do Oleśnicy zjeżdżają grupy rekonstruktorów. Nie tylko na doroczny turniej wojów i rycerzy. Na przedpolu wieży zaprzyjaźnieni zbrojni mają gdzie trenować, dzieci i młodzież przyjeżdżają na bezpłatne lekcje historii, zajęcia z archeologii eksperymentalnej.
Wokół grodu powstała grupa rekonstrukcyjna – Poczet Bagiennych z Wieżycy: postacie grododzierżców, siostra Klaryska, pomocnicy i łuczniczka. Na imprezach zjawiają się obowiązkowo w strojach z dawnej epoki. Dlaczego Bagienni? Bo przed budową trzeba było wybrać z działki metrową warstwę bagna.
Loch i plazma
Mieszkając w wieży Wojciech i Andrzelika nie będą skazani na umartwianie się w chłodzie i mroku.
Mury wznieśli z nowoczesnych pustaków, a tylko z zewnątrz i od środka pokryli je kamieniem.
To gwarantuje wysoką izolacyjność ścian. Obiekt ma podłogowe ogrzewanie, jest też woda i prąd. Tylko gniazdka są ulokowane tak, aby nie rzucały się w oczy. W „czarnej izbie” jest nawet miejsce na telewizor plazmowy – we wnęce, za lnianą zasłonką.
W piwnicach znajdzie się zbrojownia, skarbiec i loch. Obok malutka kotłownia, dalej łazienka dla wojów. Na parterze „czarna izba”, czyli przyszłe mieszkanie małżonków. „Biała izba” piętro wyżej – dawniej tak nazywano salę rycerską – to miejsce dla gości. Drugie piętro ma charakter obronny, a więc otwory strzelnicze zamiast okien. Będzie doskonałe na treningi zimą, albo naukę tańca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?