MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia zaniechania

Redakcja
KSIĄŻKA. "Rząd Rosyjski zamierza posiąść Polskę całkowicie i bez reszty. Nie obchodzi nas los walczących powstańców, którzy nie uznają władzy komunistycznej. Dla nas nie są oni lepsi od Niemców i tym lepiej, jeżeli oni i Niemcy wzajemnie się mordują.

Jest dla nas całkowicie obojętne, co sobie myślą Amerykanie. Amerykanie nie będą mieli odtąd żadnego udziału w decyzjach dotyczących Polski i najwyższy czas, abyście jako Amerykanie zdali sobie z tego sprawę". Tak sformułowane oświadczenie Józefa Stalina i Wiaczesława Mołotowa otrzymał 15 sierpnia 1944 roku ambasador USA Averell Harriman. Był to zarazem wyrok na wykrwawiającą się powstańczą Warszawę.

Tekst oświadczenia przytacza Leszek Wojciech Dzikiewicz w książce "Udział Rosji w hekatombie Warszawy 1944", obszernej i znakomicie udokumentowanej pracy poświęconej udziałowi Związku Sowieckiego w zagładzie Warszawy. Udziałowi, który bez żadnej dozy przesady można nazwać zbrodnią zaniechania. Bo Związek Sowiecki, którego armia stała na drugim brzegu Wisły, nie tylko nie udzielił powstańcom pomocy. Co chyba jeszcze gorsze, uniemożliwiał udzielanie tej pomocy przez aliantów zachodnich.

O wydanym przez Sowietów zakazie lądowania alianckich samolotów na sowieckich lotniskach wiedzą już chyba wszyscy choć trochę interesujący się historią powstania. Ale i tak opisane przez Dzikiewicza dokumenty, zachowania i konkretne przykłady budzą w czytelniku grozę. "Gdy w końcu sierpnia 1944 roku jeden z brytyjskich samolotów przeleciał nad Warszawą i musiał lądować na lotnisku rosyjskim, załoga została internowana, a Mołotow oświadczył, że lądowanie odbyło się wbrew woli władz rosyjskich" - pisze autor książki.

Podczas powstania Sowieci uniemożliwili nawet Amerykanom korzystanie z baz powstałych na swoim terytorium znacznie wcześniej. 4 lutego 1944 roku na trzech ukraińskich lotniskach (Połtawa, Mirgorod, Piriatin) wyodrębniono dużą bazę dla lotnictwa amerykańskiego, gdzie magazynowano zaopatrzenie dla latających wahadłowo bombowców. Dzięki temu lotnictwo amerykańskie mogło bombardować obiekty niemieckie leżące między Anglią a Ukrainą. Podczas operacji nazwanej "Frantic" Amerykanie wykonali 6 takich wypraw, aż do 22 czerwca, kiedy to Niemcy niespodziewanym atakiem zniszczyli na ziemi w bazie połtawskiej 55 latających fortec. Sowieci nie tylko nie zgodzili się na wznowienie operacji podczas powstania. Nie wyrazili również zgody na ulokowanie pod Połtawą polskich dywizjonów myśliwskich (w sile 150 Mustangów), które bez problemu mogłyby zapewnić powstańcom ochronę z powietrza.

Co ważne, decyzje Stalina przyczyniły się nie tylko do hekatomby powstańców. Wskutek zakazu śmierć poniosło wielu alianckich lotników startujących choćby z bazy we włoskim Brindisi, zmuszonych do pokonywania tysięcy kilometrów nad terytorium zajmowanym przez Niemców. Jak pisze Dzikiewicz, przywołując opracowanie "Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej", "W okresie całego powstania do Warszawy doleciało 228 samolotów, w tym 91 polskich. (...) Polacy stracili 16 załóg i 17 samolotów, głównie na trasie powrotnej w okolicach Budapesztu. (...) Brytyjczycy i Południowoafry-kańczycy stracili 19 załóg i 25 samolotów, Amerykanie - jedną załogę i dwa samoloty".

Włodzimierz Jurasz

L.W. Dzikiewicz "Udział Rosji w hekatombie Warszawy 1944", Wyd. Antyk - Marcin Dybowski, Komorów 2013

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski