Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ziołowe i przyjemne

Andrzej Kozioł
Antoni Uniechowski, W spiżarni
Antoni Uniechowski, W spiżarni Fot. archiwum
Apteczki. Na Strychu suszyły się pęki ziół Panny apteczkowe dbały o przysmaki i wódki

Doskonale pamiętam strych w domu zbudowanym przez dziadka - krokwie, dachówki skośnie opadające w dół i pobielony komin, dobrotliwie promieniujący ciepłem w ostatnie, sierpniowe noce wakacji. Spało się na sianie, w jego oszałamiającym zapachu, do którego dołączały się ziołowe nuty. W pęczkach wisiał dziurawiec, centuria, mięta, w płóciennych woreczkach drzemał rumianek i jeszcze jakieś zioła, zerwane zgodnie ze starymi zwyczajami, zgodnie ze wskazówkami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie.

Zioła zbierane na łąkach, na miedzach, w lesie. Tylko wiązanki pozostałe po dniu Matki Boskiej Zielnej dostępował zaszczytu zdobienia świętych obrazów. Czekały na swój dzień - kiedy któraś z krów zatrzyma mleko. Okadzano wówczas krowie wymiona suszonym bukietem rzuconym na pełną węgielków szufelkę. I pomagało! Ciotki twierdziły, że dzięki wstawiennictwu Madonny, dzięki święconej wodzie, którą proboszcz pokropił wiązankę. Ja, smarkacz wszechwiedzący, efekt przypisywałem działaniu ciepła...

Jeszcze wówczas zioła były tym, czym stworzył je Bóg - dzikimi roślinami. Z czasem ich część stała się produktem nieomal przemysłowym. Gdzieś pod Miechowem trafiłem na plantację mięty - mniej więcej hektar ziemi, solidnie doprawionej sztucznymi nawozami, dzięki którym roślinka wybujała wysoko, wydzielając pod ostrzami kosiarki intensywną woń.

Oczywiście naiwnością byłoby, iż niegdyś w domowych apteczkach znajdowały się tylko dzikie zioła, hodowano je, ale w nieco inny sposób. I zapewne w ogródku wyrosły soplicowskie zioła:

Wkoło zaś wahały się
suszące się snopy
Szałwiji, benedykty kardy,
macierzanki,
Cała zielna domowa
apteka Wojszczanki.

Oczywiście domowe apteczki zawierały nie tylko zioła, ale także inne leki (właśnie wyszła książka Leszka Mazana „Po driakiew do apteki”, opisująca przeróżne medykamenty). W bogatych dworach, obok ochmistrzyni zatrudniano „pannę apteczkowną”, która zajmowała się apteczkami. Apteczkami, ponieważ w porządnym domu były aż dwie.

Jak pisała pani Monatowa, w spiżarni pomieści się apteczka domowa, czyli szafa z lekarstwami, a obok niej „apteczka przyjemna” - do której trafiały migdały i rodzynki, prawdziwa oliwa, nawet makarony, cykata, czyli smażona skórka cytrusowa oraz świeże pomarańcze i cytryny, które - aby nie wyschły - pokrywano cienką warstewką roztopionego wosku. No i rzecz nieodzowna i niewątpliwie przyjemna - potężne butle rumu i araku.

Było tak, jak pisał Zygmunt Gloger:

W każdym dawnym dworze polskim znajdowała się osobna izdebka, służąca na schowanie korzeni kuchennych, przysmaków, konfitur, soków, wódek, likworów i lekarstw domowych. Znana gościnność Polaków i skrzętność dawnych gospodyń wymagała miejsca zamkniętego na pomieszczenie przysposobionych zapasów kuchennych, a zwierzchnictwo patriarchalne ziemianina nad liczną czeladzią domową i gromadą wiejską, przy narodowym zamiłowaniu kobiet polskich do leczenia chorych, dawało spiżarni podręcznej cechę istotnej apteczki.

Wówczas po miasteczkach nigdzie jeszcze nie było lekarzy ani aptek, a do większych miast nie było nie było kolei ani dróg szosowych. Znakomite panie, a nawet małżonki książąt trudniły się robieniem zapasów do spiżarni i apteczki domowej. Księżna Anna, synowa św. Jadwigi, własnoręcznie trudniła się co jesień smażeniem i przyprawą owoców, które następnie rozdawała ubogim, słabością złożonym osobom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski