Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zróbmy w Auschwitz rocznicę bez Rosji Putina. W imię prawdy

Rozmawiał Zbigniew Bartuś
Zbigniew Gluza, redaktor i wydawca, szef Ośrodka Karta, od 30 lat dokumentuje historię najnowszą Polski i Europy Środkowo-Wschodniej
Zbigniew Gluza, redaktor i wydawca, szef Ośrodka Karta, od 30 lat dokumentuje historię najnowszą Polski i Europy Środkowo-Wschodniej FOT. JANUSZ WÓJTOWICZ
Rozmowa. Tylko rosyjski polityk, który potępia sowieckie ludobójstwo, miałby moralne prawo przemawiać w Auschwitz. Putin nie ma prawa – mówi Zbigniew Gluza z Ośrodka KARTA.

– Z okazji przypadającej w styczniu przyszłego roku 70. rocznicy wyzwolenia Ausch­witz zaplanowano wielkie uroczystości z udziałem m.in. prezydentów Rosji, USA, Niemiec i Izraela. Po agresji Rosji na Krym powstał problem: czy prezydent Rosji powinien uczestniczyć w tych obchodach?

– Zaproszenie Władimira Pu­ti­na zostałoby przez większość Polaków odebrane jako niezrozumiała, ponura prowokacja. Skoro odwołuje się on wprost do sowieckiej racji stanu i realizuje ją w polityce międzynarodowej, oddanie mu tu miejsca byłoby uznaniem takiej polityki. W kontekście Auschwitz byłoby to skandaliczne. Jeśli Putin chce być traktowany jako sukcesor i następca przywódców bolszewickich – używa ich metod, co nie wymaga już posługiwania się tamtą ideologią – musi też odpowiadać za ludobójczy spadek swego macierzystego systemu.

– Putin przedstawia się jako spadkobierca wyzwolicieli Europy, którzy oswobodzili także Auschwitz.

– W wymiarze historiozoficznym Sowieci nie są wyzwolicielami Auschwitz, lecz współagresorem, który spowodował wybuch II wojny światowej i w jego następstwie pojawienie się także Auschwitz.

Czy fakt, że niewolnicy Hitlera byli wyzwalani przez niewolników Stalina, miałby być pisany na chwałę temu ostatniemu? Tylko taki polityk rosyjski, który potępia sowieckie ludobójstwo, miałby moralne prawo przemawiać w Auschwitz. Putin już takiego nie udaje.

– Co zatem powinniśmy zrobić?

– Uważam, że na uroczystości wyzwolenia Auschwitz powinni przybyć najwyżsi przedstawiciele państw alianckich – bez Rosji, bez takiej Rosji. Powinni w swych wystąpieniach jasno powiedzieć, dlaczego nie ma obok nich miejsca dla postsowieckiego dyktatora, kierującego się zasadami Stalina, łamiącego prawo międzynarodowe.

Auschwitz to symbol zbrodni totalitaryzmu. Nie może być trybuną dla kolejnych despotów, którzy otwarcie drwią z reguł i wartości demokratycznych. Obecność prezydenta Putina byłaby – w sensie symbolicznym – gwałtem wobec pamięci pomordowanych. Dziś, gdy nie do wyobrażenia jest adekwatna reakcja militarna na działania Rosji, symbole jako odpowiedź stają się najważniejsze. To musi być stanowczy i solidarny głos prawdy skierowany przeciw poso­wiec­kiemu kłamstwu.

– Polska polityka nie była dotąd w tym zakresie dość jednoznaczna i stanowcza?

– Wciąż pamiętam, jak w 60. rocznicę zakończenia wojny prezydent Aleksander Kwaśniewski stał się w Moskwie trzeciorzędnym obserwatorem bombastycznych uroczystości ku chwale Armii Czerwonej i jej wiekopomnych dokonań. I ku czci aktualnej władzy, która na triumfie w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej buduje swój kapitał polityczny.

Miałem poczucie zażenowania, że przywódca Rzeczpospolitej pozwala sobie narzucić niemą rolę statysty. Nie może się to powtórzyć w przyszłości – Polska i nie musi, i nie ma prawa tolerować wielkiego historycznego kłamstwa. Poza wszystkim – po Majdanie już nie wypada.

– Nasz kraj ma swoją wizję historii, ale przez ćwierć wieku nie udało nam się z nią przebić w świecie. Jest szansa, że po Krymie to się zmieni?

– W powojennym świecie cały czas obowiązywał punkt widzenia „końcowych aliantów”. Dla nas II wojna, od początku do finału, była starciem trzech podmiotów – aliantów (w tym Polski), III Rzeszy i Sowietów. Dla Rosjan, a także dla Zachodu, były tylko dwie siły: Stalin z aliantami kontra Hitler.

Taka interpretacja wojny kładła się cieniem na wszystkim, służyła fałszowaniu historii, mieszała w powojennej polityce. Teraz, dzięki buntowi Ukrainy, przychodzi pewne otrzeźwienie. Zachód, patrząc na to nowe dla siebie oblicze putinowskiej Rosji, zaczyna rozumieć skutki samo­oszukiwania się. Dlatego właśnie teraz, właśnie w Ausch­witz, trzeba się zdobyć na najczystszy ton. Już nie chodzi tylko o brak kłamstwa, ale o wysiłek wypowiedzenia pełnej prawdy.

– Czy w Rosji są siły gotowe słuchać prawdy – i w nią uwierzyć?

– Demokraci w Rosji od dawna czują się bezsilni, a wydarzenia ostatnich miesięcy to już dla nich obezwładniająca katastrofa. Kurczy się nawet ten margines społeczeństwa, do którego dotąd mogli się odwoływać. Zwycięża prostacka propaganda, z którą od lat próbują walczyć. Odwołuje się ona do mitu niezwyciężonego kraju, który uratował świat przed koszmarem nazizmu. To jedyne spoiwo łączące dzisiaj Rosjan.

Czy raczej imitacja spoiwa, skoro to złudne, bo oparte na totalnym kłamstwie – poczucie dumy. Dostrzec w tym wszystkim można kolejne pokłady konformizmu. Właśnie widać, jak znowu drożeje w Rosji odwaga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski