Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwolnienie lekarza bezprawne

Bartosz Dybała
78-letnia pani Małgorzata zmarła w Szpitalu Powiatowym w Limanowej. Sprawę badają śledczy
78-letnia pani Małgorzata zmarła w Szpitalu Powiatowym w Limanowej. Sprawę badają śledczy Fot. archiwum
Limanowa/Zakopane. Sąd Pracy stwierdził, że dyrekcja limanowskiego szpitala zwolniła ordynatora niezgodnie z prawem. Rodzina zmarłej pacjentki podejrzewała, że medyk pracował pijany, ale ten zniknął przed przyjazdem policji i - nie ma dowodów.

Dyscyplinarne zwolnienie byłego ordynatora Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Powiatowego w Limanowej było niezgodne z prawem. Tak uznał Sąd Pracy w Nowym Sączu. Wyrok nie jest prawomocny.

Policja w szpitalu

Dyrekcja zwolniła medyka po śmierci 78-letniej pacjentki. Pani Małgorzata w ciężkim stanie trafiła do szpitala po tym, jak 22 grudnia 2014 r. spadła ze schodów. Bliscy zmarłej, którzy przyjechali do Limanowej z Warszawy, zaalarmowali policję. Podejrzewali, że ordynator i drugi z anestezjologów są pod wpływem alkoholu.

Funkcjonariusze przyjechali po kilkunastu minutach, ale ordynatora wraz z drugim dyżurującym medykiem nie było już w szpitalu. Na 30 godzin ślad po nich zaginął. Na policję zgłosili się w wigilijny wieczór. Zaprzeczyli, że pili alkohol. Przeszli badania. Zbyt późno, żeby stwierdzić, czy w szpitalu byli pod jego wpływem. Nagłe opuszczenie miejsca pracy tłumaczyli złym samopoczuciem.

Ordynator domagał się uznania za niezgodne z prawem dyscyplinarnego zwolnienia i odszkodowania należnego mu zgodnie z kodeksem pracy w wysokości trzech miesięcznych pensji.

Sprawę wygrał. Sąd stwierdził, że wyrzucenie z pracy doświadczonego anestezjologa nie było oparte na żadnych prawnych podstawach, a szpital zachował się pochopnie i nieodpowiedzialnie.

Bez odszkodowania

- Trudno powiedzieć, czym się kierował szpital, zwalniając jednego z najlepszych lekarzy, gdyż nie tylko było to niezgodne z prawem, ale, co ważniejsze, nie poprawiło fachowej opieki lekarskiej nad pacjentami - twierdzi mecenas Stanisław Kłys, który bronił lekarza.

Sąd nie zasądził odszkodowania. - Zwolniony lekarz jest tak świetnym fachowcem, że z otwartymi rękami został przyjęty najpierw przez szpital w Gorlicach, a następnie w Zakopanem. W tej sytuacji nie poniósł szkody materialnej - dodaje Kłys.

W uzasadnieniu sąd zaznaczył, że kiedy doszło do tych wydarzeń, lekarz pełnił obowiązki służbowe w ramach umowy-zlecenia, która wiązała go z zewnętrzną firmą, dlatego wypowiedzenie w trybie dyscyplinarnym w ogóle nie mogło wchodzić w grę. Ponadto sąd stwierdził, że lekarz, opuszczając oddział, nie pozostawił pacjentów bez opieki, gdyż zapewnił zastępstwo. Szpital został uznany za stronę, która sprawę przegrała, wobec tego będzie musiał wypłacić lekarzowi 2,8 tys. zł kosztów procesu.

Mec. Kłys twierdzi, że ewentualne złożenie apelacji zależy od tego, jakie kroki podejmie druga strona. Marcin Radzięta, dyrektor limanowskiego szpitala, nie chce komentować nieprawomocnego wyroku. W rozmowie telefonicznej z nami zaznaczył jedynie, że rozważa złożenie apelacji.

Po śmierci pacjentki jej rodzina złożyła oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Prokuratura Rejonowa w Limanowej wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci, ale później się z niego wyłączyła. Postępowanie przekazano do Nowego Targu. Okazało się jednak, że zwolniony ordynator przez wiele lat pracował dla tamtejszej prokuratury jako biegły. Dlatego śledztwo trafiło do Muszyny, a ostatecznie prowadzi je Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu. Obecnie jest w zawieszeniu, ponieważ śledczy oczekują na opinię biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu.

Sądowa ugoda

Drugi ze zwolnionych anestezjologów żądał przywrócenia do pracy i odszkodowania. Ostatecznie w sądzie doszło do ugody. Dyscyplinarne zwolnienie zamieniono na rozwiązanie stosunku pracy za porozumieniem stron.

Zofia Dąbrowska, wnuczka zmarłej, jest oburzona tak łagodnym podejściem do lekarzy, brakiem postępów w śledztwie i tupetem zwolnionego ordynatora. Twierdzi, że medyk nie zorganizował dla siebie zastępstwa po tym, jak opuścił oddział. Nie wierzy też w historię o zatruciu pokarmowym, które miało być powodem zejścia z dyżuru.

Sekcja zwłok potwierdziła, że pani Małgorzata zmarła w wyniku urazu czaszkowo-mózgowego, który mógł powstać w wyniku upadku ze schodów. Kobieta pochodziła z Warszawy, a mieszkała w domu w Kasince Małej.

Aktualnie zwolniony ordynator kieruje Oddziałem Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Powiatowego w Zakopanem.

- Na pewno jest to bardzo dobry specjalista, sumienny, i od czasu, kiedy jest tutaj zatrudniony, nie było z nim żadnego problemu - twierdzi dr Małgorzata Czaplińska, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala w Zakopanem. Został tam przyjęty do pracy z początkiem 2015 roku. Dotychczas nie odnotowano wykroczeń z jego strony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski