"Władza imponuje tylko małym ludziom, którzy jej pragną, by nadrobić w ten sposób swoją małość. Człowiek naprawdę wielki, nawet gdy włada, jest służebnikiem". Ta myśl Stefana Wyszyńskiego w wyjątkowy sposób realizuje się w filmie "Prymas", dotyczącym jego osoby. W opowieści o uwięzieniu Prymasa przebija się wyraźnie zagadnienie władzy. Przede wszystkim takiej, która urzeczywistniałaby pragnienie podporządkowania sobie wszystkiego - nawet wnętrza człowieka. Jednak chodzi tu także o władzę nad samym sobą, nad własnymi wątpliwościami, lękami i wyborami. Świat, w który wprowadza nas reżyserka Teresa Kotlarczyk i scenarzysta Jan Purzycki, zasadza się właśnie na odmienności myślowego ogarniania otaczającej rzeczywistości. Dla komunistycznej władzy najgroźniejszym przeciwnikiem jest człowiek, którego jedynym orężem jest zawierzenie Bogu. Wszelkie knowania aparatczyków pozostają wobec niego zawsze zewnętrzne i nie są w stanie zniszczyć siły ducha. Świadomemu przyjęciu cierpienia (rozumianemu nawet jako łaska) towarzyszy postrzeganie ogólniejszego zamysłu Stwórcy, który zawsze podąża ku człowiekowi. Twórcy filmu nie koncentrują się wyłącznie na aspektach duchowych. Przełamują historię uwięzienia Prymasa Tysiąclecia nawet wydarzeniami sensacyjnymi (prowokacyjny plan pułkownika bezpieki - w tej roli Krzysztof Wakuliński). Mocno zaakcentowany jest również drugi plan, zderzający postawę siostry Leonii (Maja Ostaszewska), uwikłanej we własne słabości, z próbującym dociec prawdy księdzem Stanisławem (Zbigniew Zamachowski). Na przykładzie tej różnicy postępowań twórcy zadają dodatkowe pytania, choćby o kształt i sposób poszukiwania prawdy. Atmosfera osaczenia wspomagana jest przez ascetyczną scenografię i zdjęcia Piotra Wojtowicza.
Prymas, reż. Teresa Kotlarczyk
W "Kijowie", "Apollo", "Reducie" i "Sztuce" od 22 września
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!