Po chwili część towarzystwa znika w bramie kamienicy, gdzie zapewne mieszczą się lokale, które właściciele postanowili zamienić na „apartamenty” hotelowe. Siedzę za kierownicą i myślę o ich sąsiadach, którzy idą zmęczeni do pracy po nieprzespanej nocy, bo jacyś pijani turyści za ścianą darli mordy.
Przypominam sobie swoje własne doświadczenia z mieszkania na Starym Mieście, kiedy to albo budzili mnie goście sąsiedniego hotelu, dopalający ostatniego papierosa i relacjonujący swe nocne seksualne podboje, albo sen zaburzał mi hałas kółek od walizek na krzywym chodniku, bo właśnie jakaś podekscytowana grupa szła z dworca do jednego z licznych pobliskich hosteli.
W centrum Krakowa powoli nie da się mieszkać. Władze miasta cieszą się z milionów turystów, ale zapomniały, że krakowianie też chcą tu żyć. Zapomniały też o nas policja i straż miejska, które ignorują chamstwo i hałasy na ulicach, bo funkcjonariusze są zbyt leniwi albo zbyt słabo znają angielski, by interweniować. A szkoda.
W takich np. obleganych przez turystów Włoszech nie widziałem tłumów pijaków, nie widziałem podłych dyskotek i zakamuflowanych burdeli w centrum Sieny czy Perugii. Widziałem natomiast policjantów, z którymi żaden Anglik nie odważyłby się zadrzeć.
Władze Barcelony, Wenecji, Florencji, Dubrownika, Berlina, Amsterdamu dostrzegły już te problemy. Kraków wciąż jest na nie ślepy i liczy srebrniki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Turyści wypędzają stałych mieszkańców Krakowa
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?