Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie za tysiąc złotych?

Redakcja
W Sądzie Rejonowym W Nowym Sączu zakończył się proces w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 47-letniej Anny N. - nauczycielki z Tymbarku, która 14 września ub. r. zginęła na chodniku przy ul. Lwowskiej. Na ławie oskarżonych zasiedli pełnomocnik właścicielek kamienicy - B. W. i wykonawca remontu dachu - B. S. Prokurator Maria Gajda zawnioskowała dla tego pierwszego półtora roku pozbawienia wolności, dla drugiego - rok. Wyrok zostanie ogłoszony wkrótce.

NOWY SĄCZ. Śmiertelny gzyms, c. d.

   We wtorek odbyła się ostatnia rozprawa. Przesłuchany został biegły sądowy, który potwierdził swoją wcześniejszą opinię. Jego zdaniem podczas remontu dachu w budynku przy ul. Lwowskiej nie dopełniono podstawowych warunków niezbędnych przy prowadzeniu takich prac.
   W żaden sposób nie zabezpieczono chodnika, ani przez zagrodzenie go i oznakowanie biało-czerwoną taśmą, ani przez wybudowanie daszku. Zdaniem eksperta, pełnomocnik właścicielek obiektu, sam nie znający się na prawie budowlanym, powinien był wyznaczyć inspektora nadzoru inwestorskiego, a tego nie uczynił.
   Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego Juliana N. (męża Anny N.) Kazimierz Wójcik skomentował, że wina obu oskarżonych zarówno w świetle prawa jak i tzw. zdrowego rozsądku jest oczywista. Zaznaczył jednak, że odpowiedzialność B. W. jest wyższa, bowiem, kierując się względami finansowymi, nie pozwolił on na wykonanie zabezpieczenia.
   Adwokat B. W. Marek Eilmes stwierdził, że wszelka odpowiedzialność za tragedię spada na wykonawcę robót, z którym jego klient miał podpisaną umowę i którego wiarygodność B. W. sprawdził. - B. W. dopełnił należytej staranności przy tym remoncie. Dlatego wnoszę o uniewinnienie mojego klienta.
   Mecenas Władysław Michalik, występujący w imieniu B. S., przedstawił odmienną argumentację. - Winę za tę tragedię ponosi B. W., który nie zgodził się na wykonanie zabezpieczeń. Wykonawca robót B. S. chciał to zrobić, ale kosztowałoby to dodatkowo tysiąc złotych. Pełnomocnik właścicielek na to się nie zgodził, kierując się względami komercyjnymi. B. S. w sądzie powiedział, że życie tej kobiety warte było tysiąc złotych. I to jest prawda. Ponadto B. W. wiedział, że B. S. nie ma uprawnień do prowadzenia takich robót. Świadomie podpisał z nim umowę na 4 tys. zł, ponieważ gdyby remont zlecił profesjonalnej firmie musiałby zapłacić nie mniej niż 12 tys. zł.
   Julian N. nie chciał zabierać głosu. Jak na każdej rozprawie siedział zamyślony. Towarzyszył mu brat. Oskarżony B. W. uważa, że jest niewinny, ponieważ nie złamał żadnych przepisów. Za niewinnego uznaje się też B. S., który jednak podczas rozprawy z przejęciem rzekł: - Jest mi bardzo przykro z powodu tej tragedii. Jeszcze raz chciałbym przeprosić rodzinę zmarłej za to, co się stało.
   Sędzia Dorota Mirota zamknęła proces. Wyrok zostanie ogłoszony za kilka dni.
    Piotr Gry˛lak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski