Jeśli borowiki rosną po kilka sztuk na powierzchni wielkości sypialni, to każdy spacer po lesie jest skazany na sukces.
Znawcy twierdzą, iż zadziałała kombinacja właściwej fazy księżyca z ciepłą i deszczową pogodą. Oraz, jak żartują niektórzy, mocna wola grzybów do nadrobienia zeszłorocznej suszy.
W sukcesie tkwią ziarna klęski. Pierwsza to konkurencja. Owady, których larwy jadają tylko owocniki grzybów. Zbiory muszą więc być jak najszybciej wysuszone, zamarynowane, skonsumowane. Inaczej czerwie w kilka godzin zamienią je w ser szwajcarski. Następna rzecz to łakomstwo.
Przyroda nie jest rogiem obfitości, o czym przekonały się rzesze miłośników grzybów w kilku krajach Europy. Mają tygodniowe limity zbiorów lub bilety na grzybobranie. Później okresowe zakazy i w ostateczności ogrodowe uprawy grzybowych delikatesów. Niestety, borowik z grządki nigdy nie smakuje jak ten prawdziwy, z lasu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?