Tyle, co połowa polnej myszki. Dla mnie to król zimy. Oglądałem go w mroźny dzień. W słoneczne południe termometr pokazał 10 kresek poniżej zera. Drobinka siedziała na świerkowym czubku. I ćwierkała.
Niech mi ornitolodzy wybaczą, ale dla mojego ucha była to znana muzyczna wariacja o złej zimie, której nikt się nie obawia. Kuszenie losu? Chyba tak. Siedmiogramowe ciałko chroni jeno liche okrycie z piórek.
Przetrwanie wymaga utrzymania stałej temperatury ciała przez całą dobę. I ciągłego dopływu pożywienia przy wysokiej przemianie materii. Całej masy zimujących owadów, poczwarek i jaj zbieranych na najcieńszych gałązkach.
Tymczasem mysikrólik wyglądał na zadowolonego z życia. I najedzonego. Żadnego stresu. Nawet nie spojrzał na karmnik, gdzie stado sikorek wykłócało się o każde ziarno słonecznika. Ze stoickim spokojem siedział przez długi kwadrans na kąsającym mrozie. I śpiewał. Po prostu władca zimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?