Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agent ujawniony

Redakcja
Duże zainteresowanie opinii publicznej i mediów wywołało opublikowanie w "Rzeczpospolitej" artykułu dr. Pawła Machcewicza z Instytutu Pamięci Narodowej na temat nieżyjącego już byłego redaktora Radia Wolna Europa Wiktora Trościanki. Wspomniany artykuł był opatrzony krótkim komentarzem Jana Nowaka-Jeziorańskiego, stwierdzającym z największym bólem i smutkiem, że Trościanko "okazał się zdrajcą".

Alina Grabowska: Głos z Monachium

   Wiktor Trościanko był w latach swojej pracy w RWE chyba najwybitniejszym - obok Aleksandry Stypułkowskiej (Jadwiga Mieczkowska) - komentatorem Rozgłośni Polskiej. Miał też za sobą bohaterski okres jako uczestnik Powstania Warszawskiego w batalionie "Gustaw". Od młodych lat związany z ruchem narodowym, w czasie wojny i okupacji hitlerowskiej kierował prasą Stronnictwa Narodowego. Jego najbardziej znana audycja w RWE to "Odwrotna strona medalu", w której bezlitośnie niszczył i demaskował system komunistyczny.
   Jednocześnie, jak teraz wiemy, w latach 1965-1971 (wkrótce potem przeszedł na emeryturę) spotykał się wielokrotnie w Monachium z oficerami Wojskowej Służby Wewnętrznej (kontrwywiad wojskowy PRL) i choć nigdy nie podpisał żadnego zobowiązania do współpracy ze służbami tajnymi reżymu ani nie pobierał wynagrodzenia, to jednak dzięki niemu peerelowska ubecja stawała się odbiorcą rozmaitych informacji o rozgłośni i jej pracownikach.
   Poza tym to Trościanko był, jak się teraz okazało, autorem rozmaitych "pomysłów" na "pozbycie się" Jana Nowaka-Jeziorańskiego, którego najgłębiej nienawidził. Między innymi podsunął oficerom wywiadu PRL pomysł, by Nowaka oskarżyć o dobrowolną współpracę z okupantem hitlerowskim, a np. Jadwigę Mieczkowską (którą Trościanko uważał za swoją główną konkurentkę przeszkadzającą mu w piastowaniu pozycji czołowego publicysty rozgłośni) o to, że była kapo w obozie. Oficerowie PRL notowali skrupulatnie pomysły Trościanki i jest bardzo prawdopodobne, że wcielali je w życie. Świadczy o tym akcja "Czechowicz", czyli opublikowanie w drugim wydaniu książki agenta Czechowicza tych właśnie "wiadomości" o Janie Nowaku (w pierwszym wydaniu ich nie było) i masowego, na gigantyczną skalę, rozpowszechniania ich w środowiskach polonijnych.
   Wiktor Trościanko autentycznie nienawidził Jana Nowaka, był przeciwnikiem jego linii politycznej i redakcyjnej. Sprzeciwiał się np. nadawaniu rozmów z Józefem Światłą (historycy PRL uważają, że te wywiady przyczyniły się do przyspieszenia wydarzeń Października 1956 r.), czy też temu, aby rozgłośnia piętnowała postępowanie władz PRL w 1968 r. Skoro był przeciwnikiem linii politycznej i redakcyjnej RWE, powinien był - tak się przynajmniej wydaje - z honorem odejść z rozgłośni na własne życzenie. Nic takiego nie nastąpiło, teksty felietonów i audycji Trościanki realizowały ogólną linię RWE, pensję nadal pobierał, a formą jego protestu były... spotkania z oficerami kontrwywiadu wojskowego PRL, podczas których udzielał im rozlicznych informacji i porad.
   W kilku takich spotkaniach uczestniczyli również przywódcy emigracyjnego Stronnictwa Narodowego Tadeusz Bielecki i Antoni Dargas, a kierownictwo SN było o tych kontaktach informowane. Dziś, kiedy materiały Wojskowych Służb Informacyjnych PRL dotarły wreszcie do IPN, stało się możliwe stwierdzenie tych faktów. Notabene materiały te mają postać mikrofilmów, a teczki jako takie zostały zniszczone. Jednak to, co zawierają owe mikrofilmy pozwala bez żadnej wątpliwości odtworzyć owe spotkania z oficerami wywiadu. Trościanko nie chciał się spotykać z zawodowymi ubekami i żądał, by byli to przedstawiciele kontrwywiadu wojskowego - kierownictwu ubecji nie robiło to, jak się wydaje, różnicy.
   I tak materiały od Trościanki docierały do niesłychanie rozbudowanych w tym okresie komórek służb specjalnych do walki z emigracją.
   Dziś przedstawiciele kół związanych ze Stronnictwem Narodowym (nie ma ich wielu) utrzymują, że rozmowy Trościanki z oficerami wywiadu miały na celu wyłącznie "dobro Polski" i służyły np. dojściu do porozumienia z władzami komunistycznymi. Wydaje się jednak, iż głównym motywem takich działań była nienawiść do kierownika Rozgłośni Jana Nowaka-Jeziorańskiego.
   Bardzo dobrze, iż nazwiska peerelowskich agentów w RWE zostają stopniowo ujawniane. Ich działalność w najmniejszym stopniu nie zaszkodziła naszej rozgłośni i w niczym nie zmieniła jej polityki ani linii redakcyjnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski