MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Sawicka/ moje domowe tygrysy (101)

Oprac. (MAT)
Próba odpoczynku, czyli o dwudziestej wylatujemy na tydzień do Egiptu.

Wszystko zapłacone, pozostaje się spakować i majowo weekendować przez siedem dni. „Służba” do opieki nad domem i oczywiście Czitusią przychodzi o 18.00.

Jest 9.21. Czitka wyszła o szóstej rano na łowy i jej nieee maaa!!!

Wprawdzie widziałam ją na dachu komórki 40 minut temu, ale dała nogę. Jak kot nie wróci, to nie lecimy!!! Następny komunikat za godzinę.

Minęły dwie godziny. Dzwoniło biuro podróży, odlot przesunięty. Czitki nie ma. Obeszliśmy okoliczne ogrody i domy za płotem. Nieee maaa. Wiem jedno: jeśli nie wróci, nigdzie nie lecę. Nigdy, nigdy przed południem nie znikała na tak długo. Co się stało?

Nie chcę robić paniki, ale wszystko jakoś tak samo wychodzi. Ale to już nieważne, nieważny Egipt, nieważne pieniądze.

Gdzie kotka?

Jest 15.00. Ani śladu kotki. Obeszliśmy wszystkich sąsiadów, ogródki, rozwiesiliśmy ogłoszenia ze zdjęciem. Są dwie szanse na odlot: Czicza gdzieś po prostu śpi w czyimś ogrodzie, bo to jej pora, zbudzi się i wróci lub być może jest zamknięta w jakimś garażu, piwnicy, komórce, ktoś wróci, otworzy i ona wróci.

Mamy siedem godzin do wyjazdu na lotnisko.

Już nawet nie wiem, która godzina – po Czitusi ani śladu.

Jestem strzęp człowieka, nic nie obchodzi mnie Egipt, gdzie kicia?

Jest 20.15. Stoimy na tarasie z panią Bożenką, która przyszła opiekować się domem i kotką. I nagle, jak gdyby nigdy nic, na dachu sąsiadującej z ogrodem komórki pojawia się bardzo zadowolona, biegnąca do domu Czitka! Małpa jedna, na nic już nie ma czasu!!!

WRÓCIŁA!!!! Lecimy!!!

***

A teraz krótkie, ale głęboko przemyślane analityczne rozwiązanie zagadki zachowania Czitki przed naszym odlotem. Doszliśmy do wniosku, że kicia nasza doskonale znała godzinę odlotu, tę pierwszą, i stawiła się dokładnie o 20.15, czyli piętnaście minut po czasie, w którym mieliśmy odjechać na lotnisko, żeby zdążyć. Ponieważ uknuła perfekcyjnie cały plan, zniknęła rano i postanowiła wrócić, gdy już wszystko przepadnie.

Ale nie przewidziała, że biuro turystyczne poinformuje nas o zmianie godziny odlotu na późniejszą, i wszystko jej się pomieszało.

A w jakich radosnych podskokach wracała od strony ogrodu sąsiadki, a jaka zadowolona! Małpka nasza kochana!

Pakowaliśmy się oczywiście w ostatniej chwili i pędem na lotnisko. Byle w powietrze, a potem niech się dzieje, co chce!

Allah jest wielki!!!

Po powrocie Czitusię zastaliśmy całą, zdrową i uśmiechniętą, ale... ma rujkę! Kotka po odstawieniu hormonów w ubiegłą niedzielę natychmiast popadła w stan wzmożonej chęci posiadania dzieci i mamy rujkę jak malowaną.

Oczywiście całą antykoncepcję odstawiliśmy, aby wreszcie koteczkę wysterylizować zaraz po Egipcie, a tu rujka. Umówiłam się z naszym doktorem chirurgiem na zabieg w przyszły czwartek na ósmą trzydzieści rano, nie można dokonywać zabiegu podczas rui, to dyskomfort dla kici i lekarza. Można, ale nie powinno się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski