MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bardzo potrzebny Buffet

Redakcja
Bogaci ludzie mają zachcianki. Prostaczki z wieloma zerami na koncie pławią się w konsumpcji równie prymitywnej jak ich sposób postrzegania świata.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Pochodzą głównie z dawnego tzw. obozu socjalistycznego. Wespół z politykami, bezpieką i wojskiem sprywatyzowali państwowy majątek i chlubią się dzisiaj tym, co uważają za szczyt luksusu. Widowiskowym przykładem mogą być rosyjscy oligarchowie, którzy zastąpili Arabów w portach jachtowych, na rynku prywatnych odrzutowców i aukcjach brylantów. Zwykły Rosjanin odżywia się kartoflami ze skwarkami, oni wyrzucają setki milionów dolarów na zachcianki, jakie akurat przyjdą im do głowy. Dla nich to "wsio normalno”.

Bogacze zachodni, szczególnie anglosascy, są innej konstrukcji. Też korzystają z luksusu, ale przy oligarchach wyglądają jak biedacy, żyją bezbarwnie i zajmują się nudnymi sprawami. Ciągle tylko pracują. Tworząpieniądze dla siebie i innych, mówią coś o interesie ogółu i odpowiedzialności społecznej. Miewają pomysły, które dla miliarderów modelu wschodniego mogą wydawać się śmieszne, denerwujące, wręcz prowokacyjne.

Kij w mrowisko wsadził ostatnio Warren Buffet. Jowialny starszy pan, którego majątek waha się, zależnie od stanu giełdy, między 40 i 50 miliardami dolarów, wielokrotnie zaskakiwał świat finansów i media. Nie ekscesami bogactwa, bo żyje jak biedak. Niedawno zmienił dwudziestoletniego chevroleta na nowy, mieszka w tym samym niewielkim domu od kilkudziesięciu lat, ubiera się w gotowiznę i nigdy nie miał romansu z żadną miss. Zdumiewa instynktem inwestycyjnym, a ostatnio – wyczuciem społecznym.

Buffet zamieścił w "New York Timesie” artykuł, który wywołał burzę. Zażądał wyższego podatku dla siebie i innych superbogaczy. Ładnie to uzasadnił. "Biedni w USA płacą wyższepodatki ode mnie. Z trudem wiążą koniec z końcem, ciężko pracują, walczą w Afganistanie. To nie w porządku. Powinniśmy płacić więcej” – napisał guru amerykańskich finansów.

Wszyscy osłupieli, bo bogaci łamią sobie głowy, jak płacić mniej, a najlepsi prawnicy kombinują, jak to bezpiecznie załatwić. Nawet w SLD nie wpadli na ten pomysł, a tu, megakapitalistę ruszyło sumienie. Prezydent Obama przyjął koncepcję z zachwytem. Koledzy – miliarderzy z mniejszym, chociaż kilku przyłączyło się do apelu. Pewnie coś z tego wyniknie.

We Francji już wyniknęło. Miliarderzy poszli tropem Buffeta, prezydent Sarkozy szybko zadziałał. Podniesiono do 44 procent podatek dla zarabiających powyżej 500 tys. euro rocznie.

Nie pierwszy to gest społeczny Warrena Buffeta. Wcześniej oświadczył, że przeznaczy 25 miliardów dolarów na fundację Billa Gatesa, która finansuje badania medyczne. Inni też obiecali dorzucić po klika miliardów. Akcja charytatywna, nawet na tak gigantyczną skalę, jeszcze mieści się w dotychczasowych praktykach biznesu. Zachęta do podnoszenia podatków to jednak rewolucja.

Co kieruje miliarderami, którzy wzywają do zmniejszenia ich majątków? Patriotyzm, poczucie społecznego obowiązku, wyrzuty sumienia, strach? Na ten temat napisze się i wypowie miliony słów, a wyjaśnień będzie tyle, ile ich autorów. W czasach szalonej pogoni za pieniędzmi, kiedy nikt nie mówi, że ma za dużo lub choćby dość, trudno to zrozumieć.

Mam swoją teorię. Za niebywałą wrażliwością społeczną bogaczy stoi kalkulacja. Do miliardów, z wyjątkiem krajów postkomunistycznych, gdzie różnie z zarabianiem pieniędzy bywa, nie dochodzą przeciętni ludzie. Nieprzeciętni, którzy znajdują się na listach "Fortune” czy "Forbesa”, mają talent, szczęście, są pochłonięci obsesją sukcesu, ciężko pracują. Przede wszystkim jednak muszą mieć nosa.

Utrzymanie sytuacji, w której jedni mają miliardy, inni nic lub długi, grozi eksplozją. Wulgarny spektakl nuworyszów, konkurujących długością gigantycznych jachtów i samolotami ze złotymi wykończeniami łazienek podsyca nienawiść. Przy każdej większej zadymie atakowane są luksusowe sklepy i banki, czyli punkty zborne bogatych. Dzieje się to nie w głodujących krajach Trzeciego Świata, ale w najbogatszych. Coś złego buzuje pod powierzchnią.

Buffet ma rację, mówiąc o niedopuszczalności tej sytuacji. Bogaci zarabiają dużo, płacą mało. Uciekają przed podatkami na różne Cypry, Wyspy Dziewicze, do kraików karaibskich. Żyją ostentacyjnie, kłują w oczy absurdalnym luksusem tutaj, płacą czy raczej udają, że płacą, gdzie indziej. I to tutaj, nie tam, mogą mieć problemy.

Polski biznes nie wygląda na zafascynowany nową sytuacją. Pojawiło się kilka zdawkowych wypowiedzi, ale nie tych najbardziej błyszczących bogactwem. Widać nie dochowaliśmy się jeszcze polskiego Buffeta. Lepiej, żeby jakiś szybko się pojawił. Może być bardzo potrzebny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski