MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ciężko pracował, żeby zniszczyć drzewo na zboczach Antałówki

Redakcja
"Twórca" rzeźby na Antałówce swoim pseudoartystycznym wyczynem uśmiercił żywe drzewo FOT. ARCHIWUM
"Twórca" rzeźby na Antałówce swoim pseudoartystycznym wyczynem uśmiercił żywe drzewo FOT. ARCHIWUM
ZAKOPANE. Przyrodnicy i artyści są oburzeni wyczynem anonimowego pseudoartysty. Uszkodzone drzewo prędzej czy później zacznie usychać. Wandalowi grozi mandat w wysokości 500 złotych.

"Twórca" rzeźby na Antałówce swoim pseudoartystycznym wyczynem uśmiercił żywe drzewo FOT. ARCHIWUM

Ktoś urządził sobie nietypowy warsztat rzeźbiarski. Zamiast w pracowni i na suchym kawałku drewna, wystrugał postać w żywym drzewie na zboczach Antałówki.

- To zabijanie drzewostanu - grzmią przyrodnicy. Straż miejska dodaje, że jak złapie "artystę" amatora, wlepi mu mandat 500 zł.

Rzeźba znajduje się na zboczach Antałówki od strony dworca kolejowego, niedaleko spalonego budynku Baca. Na pniu drzewa wyrzeźbiona jest twarz. Twórca "dzieła" nie podpisał się. Widać jednak, że praca musiała mu zająć sporo czasu.

Dla laika na pierwszy rzut oka praca może wyglądać jak prawdziwe dzieło sztuki wykonane przez profesjonalistę. Piotr Bies, rzeźbiarz, twórca instalacji, nauczyciel rzeźby i podstaw projektowania w Zespole Szkół Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem, twierdzi jednak, że to praca amatora.

- Ktoś, kto nie umie rzeźbić, zakrywa istotne elementy anatomii twarzy jak usta i podbródek wąsami i brodą, na dodatek robi zamknięte oczy - tłumaczy Piotr Bies. - Twarz poza tym jest potraktowana płasko, praktycznie bez uwzględnienia głębi formy. To są cechy pseudoludowej amatorszczyzny - podsumowuje artysta.

- Nie powinno się robić absolutnie żadnych doświadczeń na drzewach - mówi Marek Pęksa, pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego.

- Drzewo to żywy organizm. Przez działanie tego człowieka może ono teraz uschnąć, czyli najnormalniej w świecie umrzeć - dodaje przedstawiciel Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Marek Pęksa tłumaczy, że kiedy uszkodzi się korę drzewa, to tak jakby uszkodziło się jedną z tkanek u człowieka. Organizm przestaje normalnie funkcjonować.

- Drzewo nie ma osłony i mogą się do niego dostać grzyby. Z biegiem czasu drzewo zaczyna obumierać, aż w końcu robi się zeschnięte - mówi Marek Pęksa.

Wyczynem tajemniczego "artysty" zszokowany jest profesor Jerzy Jędrysiak, znany zakopiański grafik.

- Spotkałem się z rzeźbieniem w suchym, czyli martwym drzewie, ale nigdy w żywym - opowiada profesor. - To jest nieracjonalne pracować na żywym organizmie, a przecież takie jest to drzewo. Dla mnie to jest normalne przestępstwo - mówi Jerzy Jędrysiak.

Według Wiesława Lenarda, rzecznika prasowego zakopiańskiej straży miejskiej, gdyby tajemniczy "artysta" został przyłapany na gorącym uczynku, mógłby do domu wrócić z 500-złotowym mandatem.

- Według prawa nie można bowiem dla zabawy niszczyć drzew ani w ten, ani w inny sposób - przestrzega Wiesław Lenard. Rzecznik zakopiańskiej straży miejskiej dodaje natomiast, że dla niego rzeźba na Antałówce jest zwykłym kaleczeniem drzewa, a nie żadną sztuką.

Paulina Wylężek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski