Czas wielkich obietnic

3-letni Paweł Gaś z tatą Piotrem wrzucają do urny kartę do głosowania fot. Anna Kaczmarz

Nikt nie da ci tyle, ile obieca ci polityk w kampanii wyborczej. O tym porzekadle powinniśmy pamiętać jeszcze przez trzy tygodnie, jakie zostały do wyborów parlamentarnych. Zwłaszcza dlatego, że jeden sąd w Polsce juz orzekł, że nie ma obowiązku realizacji obietnic wyborczych.

Minimalna płaca

Rząd (a więc Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe) zdecydował o podniesieniu minimalnego wynagrodzenia z 1.386 do 1.500 zł. Lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorz Napieralski obiecuje płacę minimalna na europejskim poziomie i choć nie precyzuje kwoty, to z pewnością przebija to wysokość ustaloną przez PO i PSL. Prawo i Sprawiedliwość także nie podaje konkretnej wartości płacy minimalnej, ale opowiada się za obywatelskim projektem ustawy przygotowanym przez NSZZ „Solidarność”, który płace minimalną ustala na poziomie 50 proc. średniego wynagrodzenia, a to oznaczałoby kwotą ok. 1,7 tys. zł. Bogusław Ziętek z Polskiej Partii Pracy obiecał płacę na poziomie 68 proc. średniego wynagrodzenia, czyli ok. 2,3 tys. zł.

Ulgi na dzieci

Platforma właśnie obiecała, że zwiększy ulgę podatkową na trzecie lub kolejne dzieci. Ruch Palikota chce, by rodzice, którzy mają co najmniej trójkę dzieci, przez 10 lat nie płacili podatku dochodowego od swoich wynagrodzeń. Polska Jest Najważniejsza obiecuje wypłacać każdej matce po urodzeniu dziecka 500 zł miesięcznie przez cały rok, ale także 400 zł miesięcznej ulgi podatkowej na każdego potomka.

Więcej na walkę z bezrobociem

Prawie wszystkie partie deklarują zwiększenie pieniędzy na Fundusz Pracy. Takie obietnice składają także PO i PSL, których rząd w tym roku obciął wydatki na aktywizację zawodową. Na drugim biegunie jest Janusz Korwin-Mikke z Nowej Prawicy, który proponuje zniesienie zasiłku dla bezrobotnych.

Do lekarza bez kolejki

Wszystkie partie przyznają, że w służbie zdrowia jest źle, obiecują, że zlikwidują kolejki do lekarzy specjalistów, ale nie przedstawiają konkretnej recepty na uzdrowienie obecnej sytuacji. PiS zadeklarowało likwidację Narodowego Funduszu Zdrowia i finansowanie świadczeń zdrowotnych z budżetu państwa. Za likwidacją NFZ jest też PJN Platforma Obywatelska zadeklarowała likwidację monopolu NFZ, a więc wprowadzenie konkurencyjnych ubezpieczeń zdrowotnych, co PO obiecywała także cztery lata temu. SLD chce zdecentralizować NFZ, choć za jego rządów zlikwidowano regionalne kasy chorych i stworzono NFZ.

Komputer to już za mało

Lekki laptop dla każdego ucznia – taka deklaracja padła z ust Grzegorza Napieralskiego. Obietnice darmowych notebooków składała cztery lata temu PO. Teraz jej koalicjant – PSL – poszedł jeszcze dalej, bo Waldemar Pawlak mówi już o tabletach dla uczniów, dzięki czemu nie musieliby dźwigać ciężkich tornistrów. Przeciwko ciężkim tornistrom opowiada się też PJN, który proponuje wprowadzić na szeroką skalę e-podręczniki

Mieszkania

PiS, który sześć lat temu rzucił hasło 3 mln mieszkań dla młodych ludzi, teraz obiecuje tylko powrót do programu „Rodzina na swoim”, który właśnie został ograniczony i ma zniknąć z końcem przyszłego roku. PO mówi o nowym programie mieszkaniowym – „Społecznych grupach lokatorskich”, które mają działać w podobny sposób jak kiedyś Towarzystwa Budownictwa Społecznego. SLD obiecuje „sprawy system budowania tanich mieszkań”.

Drogi

Konkurenci obecnej ekipy rządzącej obiecują, że będą lepiej realizować program budowy dróg i autostrad. W każdym regionie padają deklaracje, że to akurat on jest najważniejszy i tam konieczne jest szybkie wybudowanie jakiejś drogi, choć plany realizacji obecna ekipa odsunęła na bliżej nieokreśloną przyszłość. Wskazań, z których inwestycji drogowych można by zrezygnować przy trudnej sytuacji finansów publicznych, nie ma.

Grzegorz Skowron

Najbardziej oryginalne obietnice wyborcze

Nie ma już tak spektakularnych deklaracji wyborczych jak „100 milionów złotych dla każdego” czy „3 miliony mieszkań w cztery lata”, ale rodzynki jeszcze się zdarzają.

*Likwidacja obowiązku składania rocznych deklaracji podatkowych PIT (PO) – nie ujawniono szczegółów, np. dotyczących tego, jak tego obowiązku nie musieliby wykonywać korzystający z ulg podatkowych i odliczeń. Niektórzy eksperci twierdzą, że to absurd.

*Ujednolicenie ustaw o PIT i CIT (PiS) – jak wyżej.

*Wysokie przychody z wydobycia gazu łupkowe zostaną przeznaczone na przyszłe emerytury (PO) – nadal nie ma pewności, czy i jak bardzo wydobycie gazu łupkowego będzie opłacalne.

*Opodatkowanie biskupów z tytułu pełnienia funkcji duszpasterskich (SLD)

*14 tysięcy gabinetów lekarskich do 2014 r. (PiS) – nie wiadomo, gdzie można znaleźć pieniądze na ten cel i tylu stomatologów.

*Przejście na wegetarianizm (poseł PO) – do takiej deklaracji wystarczyła tylko obecność na święcie warzyw.

*Połowa diety na cele społeczne przez całą 4-letnią kadencję – dwie kandydatki PO do Sejmu w województwie świętokrzyskim mogłyby przekazać w sumie ok. 150 tys. zł, ale jedna zajmuje 5., a druga 22. miejsce na liście. Szanse, zwłaszcza tej drugiej, mizerne.

(GEG)