MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czego chce Grillo?

Redakcja
W ciągu ostatnich dziesięciu dni komik Beppe Grillo stał się ważnym aktorem europejskiej polityki. Od niego zależy dziś wprost przyszłość polityczna Włoch, a pośrednio – dalsze losy europejskiej batalii w obronie euro.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Jego partia M5S (Ruch Pięciu Gwiazd) zdobyła w wyborach sporo głosów, minimalnie tylko ustępując wielkim koalicjom lewicy i prawicy, co w praktyce oznacza, że bez Grilla w Rzymie nie powstanie nowy rząd. Zwycięski lider lewicy Bersani wyklucza bowiem możliwość koalicji z prawicą Berlusconiego, określając taki wybór mianem "samobójstwa” lewicy. Nic w tym dziwnego. Berlusconi występował przecież w lewicowej propagandzie w roli niszczącego Italię potwora, a na lewicowych portalach wzywano nawet do zamordowania go. Bersani kieruje więc kolejne apele o pomoc do Beppe Grillo, a ostatnio postawił mu nawet ultimatum: wspólny rząd albo powtórne wybory. " Albo Grillo powie w końcu, czego chce, albo wszyscy, razem z nim, będziemy musieli pójść do domu”.

Rzecz tylko w tym, że Grillo cały czas mówi, czego chce. Czyni to zresztą od dawna i z wyraźną konsekwencją. Tylko ani Bersani, ani inni włoscy politycy, ani nawet większość gazet i komentatorów nie chce uwierzyć, że Grillo mówi na serio to, co mówi. Od czasu swego nieoczekiwanego zwycięstwa Grillo powtarza na przemian dwie wersje swoich intencji. Lecz prawdę mówiąc, obie one są całkiem spójne. Raz mówi, że interesuje go tylko rząd kierowany przez M5S, który wcieli w życie całość, a nie cząstkę dobrze znanego Włochom jego programu. Kiedy indziej zaś, że gotów "oczywiście i natychmiast” poprzeć każdy rząd, który przeprowadzi zaledwie trzy reformy: zniesie finansowanie partii politycznych, ograniczy do dwóch kadencji prawo zasiadania posłów w izbie i zmieni ordynację wyborczą. Lider lewicy w kolejnych oświadczeniach aż wije się i skręca, aby nie przyjmując warunków Grilla, otwarcie żadnego z nich nie kwestionować. Ale im bardziej Bersani gmatwa się w niejasnościach, tym Grillo mocniej powraca do swego zwyczajnego języka ostrej kontestacji: "Któż to jest Bersani? Toż to tylko trup, który jeszcze gada”.

Włoski kłopot polega więc na tym, że bodaj po raz pierwszy włoska polityka zetknęła się z partią, która na serio chce wprowadzić w życie swój program wyborczy. A program Grilla sprowadza się de facto do dwóch celów. Po pierwsze, pozbyć się z życia publicznego całej dotychczasowej włoskiej elity politycznej. Stąd sprytny postulat dwukadencyjności posłów. A po drugie – nową elitę pozbawić rozbuchanego we Włoszech i korumpującego systemu przywilejów. Politycy M5S często przypominają, że włoscy posłowie zarabiają dwa razy więcej niż francuscy i cztery razy więcej niż hiszpańscy, że oprócz limuzyn i darmowych samolotów mają nawet darmowe lekcje tenisa, a po 30 miesiącach posłowania – szczodre emerytury. Natomiast sam Grillo budował od lat swój publiczny autorytet na spektakularnej kontestacji reguł panujących we włoskim życiu publicznym i na jego styku z wielkim biznesem.

Od 1989 roku, kiedy na festiwalu San Remo, zamiast rozśmieszyć publiczność, błyskotliwie, na serio i druzgocąco ośmieszył jakość włoskiego telewizyjnego dziennikarstwa. Potem organizował V-DAYS, w trakcie których gromadził setki tysięcy ludzi na wiecach przeciw obecności kryminalistów w parlamencie. Spektakularne stało się jego spotkanie z Dalaj Lamą, gdy ten przyleciał do Rzymu na rozmowy z papieżem i premierem, ale i jeden, i drugi odmówili mu audiencji, pod presją Pekinu. Kiedy zaś Grillo odkrył machinacje władz koncernu TELEKOM ITALIA, na jego apel zamieszczony na blogu 17 tysięcy akcjonariuszy wysłało mu swoje pełnomocnictwa do reprezentowania ich na zgromadzeniu udziałowców koncernu. Gdy okazało się, że Grillo będzie największym akcjonariuszem koncernu na tym zebraniu, rząd unieważnił te pełnomocnictwa.

Tak, to oczywiście prawda, że Grillo jest typowym populistą. A władza nad Włochami w ręku partii M5S to musiałby być eksperyment bardzo wysokiego ryzyka. To prawda także, że w gruncie rzeczy nie wiadomo, jakiej polityki chciałby Grillo w reakcji na nieugaszony ciągle kryzys euro. Ta niepewność powoduje dziś kłopotliwy dla Włoch wzrost rentowności ich długu i falę nieufności w Europie, zwłaszcza w Berlinie – pryncypialnie podchodzącym do spraw finansów. Ale jest też inna prawda o Beppe Grillo i włoskiej demokracji. Jego wyborczy sukces jest częścią fali sprzeciwu wobec polityki, która stała się ostatnio w Europie bardziej niż kiedykolwiek cyniczna, kłamliwa i na dodatek bezsilna. Wobec przywódców, którzy utracili inne ambicje niż utrzymywanie się przy władzy. Grillo żąda uszlachetnienia demokracji. I sprawia wszystkim duży kłopot.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski