MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czekając na Bangladesz

Redakcja
Przez serwisy agencyjne lotem błyskawicy przemknęła informacja o ponad setce robotników z Bangladeszu, którzy zginęli w płomieniach pożaru, jaki wybuchł w jednej z fabryk odzieży. Pewnie nikt biednymi Bengalczykami by się nie przejął, gdyby nie fakt, że szyli oni ciuchy dla nas, mieszkańców Zachodu.

Marek Kęskrawiec: MULTIKULTI

Możemy je nabyć w każdej krakowskiej galerii handlowej, gdyż azjatyccy biedacy za dziesięć dolarów dziennie produkują spodnie, bluzki i kurtki dla najpopularniejszych marek dostępnych także w Polsce. Boom odzieżowy w delcie Gangesu jest w ostatnich latach tak wielki, że Bangladesz stał się drugim po Chinach producentem ubrań na świecie. Z jednej strony, mieszkańcy tego ubogiego kraju mają się z czego cieszyć, bo miliony ludzi otrzymały pracę, która – choć kiepsko płatna – jest i szybko nie zniknie.

Z drugiej strony, cieszą się miliony konsumentów na Zachodzie, gdyż za niewielkie pieniądze mają dostęp do estetycznej, dobrze zaprojektowanej odzieży. I nawet jeśli po kilku praniach już nie jest ona zbyt efektowna, to zawsze można wybrać się na kolejny spacer do galerii i kupić coś nowego, w trochę innym stylu, dzięki czemu będziemy jeszcze bardziej cool.

A propos galerii handlowych, to Polska jest chyba jedynym krajem, w którym słowo „galeria” przestało kojarzyć się ze sztuką, a stało się synonimem domu towarowego. Dowód? Niedawno odwiedziłem galerię użytkowej sztuki orientalnej na Kazimierzu.W pewnym momencie właścicielka odbiera telefon. „Karolina, gdzie jesteś?”. „W galerii”. „W której? Bo ja akurat jestem w Bonarce”. „W mojej!!!”

Wróćmy jednak z Kazimierza do Bangladeszu. Problem poniżających warunków pracy w tamtejszych zakładach, częstych strajków, wypadków i pożarów wydaje się nierozwiązywalny. Zachodni konsumenci chcą jak najtańszych ubrań, a Bengalczycy pragną pracy. Jedyne, co jako dojrzałe społeczeństwo możemy zrobić, to trochę posunąć się na ławce i zacząć bardziej ofensywnie domagać się, by wielkie koncerny mocniej naciskały na azjatyckich podwykonawców w sprawie przestrzegania praw pracowników. Nawet jeśli zapłacimy przez to trochę więcej przy kasie, to przynajmniej będziemy mieli trochę mniejsze wyrzuty sumienia wobec ekonomicznych niewolników, którzy zasuwają od rana do nocy w koszmarnych warunkach ku uciesze tzw. białego człowieka.

Zresztą wiele na to wskazuje, że nawet jeśli się szybko nie opamiętamy, Bengalczycy przypomną nam o tym osobiście. Właśnie przeczytałem, że poziom oceanów wzrasta katastrofalnie, w sposób zaskakujący dla ekspertów, i niedługo może zmusić sporą część ludności 160-milionowego Bangladeszu do wyprowadzki. Zapewne część z nich zawita do nas, bo nie wszyscy znajdą miejsce w wyludnionej Rosji, zwłaszcza że tam będą już miliony Chińczyków, o czym piszemy kilka stron dalej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski