Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawca szpiku niesie nadzieję

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Kuba w szpitalu w Prokocimiu podczas pierwszego przeszczepu szpiku kostnego
Kuba w szpitalu w Prokocimiu podczas pierwszego przeszczepu szpiku kostnego Zdjęcia: Zbiory prywatne rodziny Izdebskich
Zdrowie. Kuba tańczy w „Słowiankach” i fascynuje się motoryzacją, ale nie to jest najważniejsze. Teraz walczy o życie. Ponad rok temu zachorował. Wyglądało niegroźnie, jak angina, a to była ostra białaczka szpiku kostnego. W Słomnikach zorganizowano dla niego koncert.

Jest wiele zbiegów okoliczności, które dodają sił choremu na białaczkę Kubie i jego rodzicom, Annie i Markowi Izdebskim. Znaleźli dawcę szpiku kostnego. Całkiem niedaleko, bo w Polsce. Zgodność genetyczna jest bardzo wysoka - 10 na 10. Ten człowiek raz już oddał szpik dla Kuby i zrobi to po raz kolejny. Już obiecał. Jest nadzieja na zdrowie.

- Pierwszy przeszczep był wiosną. Szpik od dawcy przyjął się. Przez kilka miesięcy byliśmy pełni optymizmu. Chodziliśmy na badania co tydzień. W każdy poniedziałek trzy do czterech godzin spędzaliśmy w szpitalu. Było całkiem dobrze - mówi Marek Izdebski, tata Kuby.

Pasje czekają
Dawki leków zaczęto zmniejszać. Nagle przyszło pogorszenie. Choroba wróciła. - Komórki rakowe ukryły się gdzieś w organizmie Kubusia i uaktywniły się. Zaatakowały, gdy dostał mniej leków. Musimy zacząć od nowa - mówi pan Marek. Rodzice na zmianę czuwają przy synu w Prokocimiu w szpitalu.

Jacob Izdebski, bo tak nazywa się 16-latek, urodził się w Kanadzie. Spędził tam ponad 13 lat. Rodzice postanowili wrócić do kraju. Tęsknili za Polską. Marek Izdebski otworzył działalność gospodarczą w Krakowie. Został właścicielem sklepu. Jacob chodził do Gimnazjum nr 17 w Krakowie i je ukończył.

Wesoły, pogodny młody człowiek kontynuował swoje zainteresowania „przywiezione” z Kanady. Tam tańczył od czwartego roku życia, chodził do szkoły baletowej, gdzie tata był instruktorem i choreografem. Po przeprowadzce do Polski Kuba zaczął tańczyć w Zespole Pieśni i Tańca Uniwersytetu Jagiellońskiego „Słowianki”.

Koledzy i koleżanki z gimnazjum, którzy zbierają datki dla Kuby, wspominają jego zamiłowanie do sportu. - To wysoki chłopak, dobrze grał w koszykówkę, lubił to - mówią. Tata uważa, że największą pasją syna jest motoryzacja. Samochody i prędkość - to go wciąż fascynuje. Miał kontakt z Krzysztofem Hołowczycem. Poznał Bartosza Ostałowskiego, który ma amputowane ręce, a i tak został kierowcą sportowym i prowadzi auto stopą. Kuba przekonał się, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Choroba przyszła nagle

- Na tak groźną chorobę nic nie wskazywało. Trzy dni wcześniej bolała go głowa. Myśleliśmy, że to może być angina. Wieczorem wracał z próby „Słowianek”. Byliśmy z żoną przekonani, że mogło go przewiać, bo był październik, chłodno - mówi Marek Izdebski. Potem okazało się, że o raku mogły świadczyć dwie plamki, wielkości dwuzłotówek z czerwonymi kropkami. Pojawiły się na ramieniu i na stopie. Nikt nie przejmował się czymś takim. Tata pomyślał, że ta na ramieniu może być drobnym otarciem od plecaka.

Okazało się, że to białaczka szpiku kostnego. Ostra białaczka. Zaczęła się walka o zdrowie. Jacob musiał wziąć serię leków, kolejne cykle chemii, by przygotować się do przeszczepu. Jednocześnie szukano dawcy szpiku. Z tym nie było tak źle, biorąc pod uwagę fakt, że niektórzy długie miesiące szukają dawcy podobnego genetycznie i analizują bazy z połowy globu. Kuba miał szczęście; okazało się, że ma bliźniaka genetycznego stosunkowo blisko.

Bliźniak był blisko

- Nie wiemy o dawcy zbyt wiele, bo przez dwa lata nie możemy się z nim kontaktować. Powiedziano nam tylko, że to mody chłopak z Polski. Był chętny do oddania szpiku Kubie. A ich zgodność genetyczna to 10 na 10 - ucieszyli się rodzice.

Wszystko szło dobrze. 16 marca tego roku udało się zrobić przeszczep. Wiosną Jacob czuł się coraz lepiej. Po przeszczepie zmieniła mu się krew. Miał B RH+, teraz ma taką, jak jego dawca szpiku: B RH-.

Wysoka zgodność genetyczna dawcy i biorcy sprawiła, że można było zacząć zmniejszać ilość leków. Wtedy rak zaatakował ponowne. - Komórki rakowe w organizmie Kubusia są trudne do zwalczania, bo mają taką osłonkę CD33. Ona powoduje, że leki nie mogą się przez nią przebić. Musimy stosować dodatkowy lek, mylotarg, który powoduje rozbicie osłonki - mówi pan Marek. Problem w tym, że leków na raka Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje. O kosztowne medykamenty rodzice muszą zadbać sami.

Słomnicki koncert

Dotychczas Izdebskim starczało na te leki, w końcu pieniędzy zaczęło brakować. Obecnie trzeba 150 tys. zł na dwie dawki leku, bo każda kosztuje 75 tys. zł.

Rodzicom pomagają dawni pracownicy sklepu, który w Nowej Hucie prowadził Marek Izdebski. Do zbierania pieniędzy na leczenie chłopca włączyli się mieszkańcy Słomnik. Tu Izdebscy znaleźli wielu przyjaciół.

Adwentowy koncert dla Kuby dał miejscowy zespół Cover’old. Muzycy, organizatorzy spotkania z Miejsko-Gminnego Centrum Kultury, jak i widzowie obiecali, że jeśli trzeba będzie to będą grać dalej - Jesteśmy uparci, będziemy grać do momentu, aż Kuba przyjedzie do nas o własnych siłach, zdrowy - mówi Alicja Biczysko, dyrektor centrum kultury w Słomnikach. Tego mu życzą, na to wszyscy chcą pracować, pomagać, zbierać fundusze na leczenie.

Koncert charytatywny wymyśliły dawne pracownice sklepu taty Jacoba. Katarzyna Mulewicz na portalu społecznościowym pisała prośby o wsparcie leczenia chłopca. W ślad za tym kolejna była pracownica, Katarzyna Natkaniec, zaczęła organizować konkretne wsparcie.

- U nas w Słomnikach nie ma wielkiego wyboru. Poszłam do ośrodka kultury, żeby zapytać, czy możliwe jest zorganizowanie koncertu. Udało się bez problemu. Dyrekcja centrum zaczęła z zaangażowaniem pomagać nam w przygotowaniach- mówi Katarzyna Natkaniec. Szybko okazało się, że na miejscu jest zespół Cover’old, który grał kilka razy na charytatywnych akcja. Muzycy - Wojciech, Rafał, Marcin, Grzegorz i Adrian - byli gotowi grać bezinteresownie. A widzowie zamiast biletów płacili wolne datki na rzecz Jacoba. Zebrało się ponad dwa tysiące.

Teraz Kuba, jak przed rokiem, przygotowuje się do przeszczepu. Bierze kolejne cykle chemii. Rodzice czuwają przy nim na okrągło. Jadąc do szpitala muszą wszystkie ubrania wyprać, wysterylizować, wyprasować. Ojciec kupił nawet specjalną lampę, żeby naświetlając zabić wszelkie bakterie w odzieży, w której wchodzą do syna. Pokonują każdą przeszkodę.

Dawca jest gotowy

Jednak organizm Kuby po ostatniej walce o zdrowie i przyjęciu kolejnej chemii jest osłabiony. Rodzice nie tracą nadziei. Tata zaznacza: Na pewno byłoby ciężko szukać innego dawcy i przyjąć szpik od innej osoby niż dotychczas. Dzięki Bogu, ten sam dawca jest w dobrym stanie zdrowia i zgodził się na oddanie szpiku jeszcze raz.

***

Możesz pomóc

Wspierając rodzinę Izdebskich można wpłacić pieniądze na konto Fundacji Na Rzecz Dzieci z Chorobą Nowotworową „Wyspy Szczęśliwe” - PKO BP IO Kraków nr.: 83 1020 2892 0000 5302 0150 8522

Z hasłem: „Zakup leków dla Jacoba Izdebskiego”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski