Grzegorz Miecugow: SWOJE WIEM
Wszak za niespełna 6 tygodni zaczynają się w Polsce i na Ukrainie mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Być może okaże się, że wybuchy związane były raczej z tym, że Dniepropietrowsk to rodzinne miasto Julii Tymoszenko albo że były to porachunki lokalnych bandziorów.
Całe to zamieszanie skłoniło mnie jednak do cofnięcia się myślą o pięć lat, czyli do roku 2007, w którym imprezę nam przyznano. Wtedy bardzo się z tego cieszyłem. Głównie dlatego, że wyraźnie przygasała "pomarańczowa rewolucja” i wydawało mi się, że wspólne mistrzostwa to doskonały sposób na ponowne jej pobudzenie, a w efekcie przyciągnięcie Ukrainy do Europy. Mam bowiem dobrze w pamięci zdanie Jerzego Giedroycia, który uważał, że nie będzie wolnej Polski bez, między innymi, wolnej Ukrainy.
Czy to się spełniło? Niestety, nie do końca. Także z naszej winy. Nie zbudowaliśmy na przykład autostrady do Lwowa. Winni są jednak przede wszystkim sami Ukraińcy. Kilka dni temu nowy prezydent Niemiec Joachim Gauck wezwał, by nie jechać na Ukrainę z powodu sposobu, w jaki traktowana jest przez władze Julia Tymoszenko. Przez całą Europę przetoczyły się też ostatnio protesty przeciwko masowemu wybijaniu psów na Ukrainie. Większość uczestników mistrzostw zamieszka w Polsce. Podobnie większość kibiców, bowiem ceny hoteli są tam mniej więcej trzy razy wyższe niż w Polsce. Jak widać, nie ma prostych dróg. A ta, która jest przed Ukrainą, jest nie tylko kręta, ale i długa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?