MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dobrze już było...

wald
W gablocie, przytwierdzonej do ściany, wisi sztandar. Wielka zielona płachta nosi napis "Rolnicza Spółdzielnia Wytwórcza Jutrzenka Dębno"; zdobi ją niewielka emaliowana odznaka "Zasłużony dla rolnictwa". Sztandar i odznaka to pozostałość z lat przeszłych; pamiątka, do której nie przywiązuje się specjalnej wagi.

   Przeszłość w ogóle nie ma już znaczenia; najwyżej wtedy, gdy ludzie zaczynają narzekać, że im źle, bo kiedyś było lepiej. Prezes Zbigniew Kotowski nie lubi takich jęków; ucina sprawę krótko: "Dobrze już było - więc teraz trzeba pracować".
   Prezes pozwala sobie na stanowczość, bo nie lubi rozmamłania. Zna swój fach, zna swoje miejsce, zna obowiązki; oczu mu nikt nie zamydli. Naoglądał się w życiu takich firm - że hej! Ojciec, który pracował jako kierownik i dyrektor PGR-ów, przeszedł przez kilka gospodarstw; on sam też wiele w życiu widział. Pamięta, jaką kanadą była dla leserów praca w państwowym rolnictwie, rozumie, że trudno im się przestawić na wysokie wymagania i niewysoką płacę (900-1200 zł miesięcznie) - ale co z tego? Ziemi nikt nie oszuka, rachunku ekonomicznego nie pokoloruje. Każde cygaństwo i zaniedbanie musi wyjść na jaw.
   Gdy obejmował rządy w spółdzielni w Dębnie - miał 130 pracowników. To i tak mniej niż w latach osiemdziesiątych, kiedy poza działem rolniczym i zwierzęcym prowadzono jeszcze produkcję pomocniczą (metalową i drzewną) i zatrudniano ponad 200 osób; ale wciąż za dużo. Rozstania były nieuniknione - tak samo jak konieczność podejmowania najtrudniejszego chyba przedsięwzięcia: przerabiania ludzkich umysłów. Największych obiboków zwolnił, wprowadził rygory, które też niejednego zniechęciły; wspominać tego nie chce, bo i po co, ale inni dopowiadają: że wprawdzie nikt nikogo za rękę nie złapał, ale faktem jest, w tym najgorszym okresie dziwnym trafem wybuchł pożar w spółdzielczej stodole.
   No, ale to już było i przeszło. Dziś nie ma Rolniczej Spółdzielni Wytwórczej, dziś działa Rolniczo-Wytwórczy Kombinat Spółdzielczy. Prezes uważa, że spółdzielczość wcale nie jest zła, tylko ludzie muszą do spółdzielczości dojrzeć. U niego dojrzeli, przynajmniej te 48 osób - sami członkowie! - które zostały.
   Pracują w dwóch filiach: w głównej siedzibie, w Dębnie, króluje bydło mleczne rasy czarno-białej z domieszką HF, czyli holsztyńsko-fryzyjskiej, w Chałupkach Dębniańskich zaś - świnie. Polskie białe zwisłouche w towarzystwie knurów o belgijskich genach: pietrain, duroc. Stada już są spore, a mają być jeszcze większe: docelowo 250 krów, 800 macior. Rok temu zaprzestano odchowu cieląt: rocznie wysyłano do Włoch 2000 sztuk, ale odkąd Zachód zląkł się BSE, sprawa upadła. Przynajmniej na razie; na wszelki wypadek kontaktów nikt nie zrywa.
   Do tych ferm dochodzi przeszło 700 hektarów ziemi - 620 własnych, wykupionych w końcówce PRL, 85 dzierżawionych od rolników indywidualnych. Niewykluczone, że i te dzierżawione kombinat wykupi: w okolicy ziemia jest tania, za hektar wystarczy dać 1000-1500 zł, a chętnych do kupna brak.
   Ziemi jest dość, ze sprzedażą kwalifikowanego materiału siewnego rolnikom, mleka spółdzielni w Trzebownisku, mięsa "Konstarowi" ze Starachowic nie ma problemów - a mimo to prezes wciąż czuje niedosyt; i patrzy na Wschód. To żadna tajemnica, że marzy mu się transgraniczne przedsięwzięcie: ma już upatrzonego partnera - kołchoz imienia Lenina koło Równego.
   - Dwa tysiące osiemset hektarów - opowiada prezes Kotowski. - Czarnoziemu! Moi koledzy tam pracują, chwalą sobie. Myślę, że to może być dla nas szansa. Na Ukrainie jest tania siła robocza, koszty produkcji niewysokie. Ja to widzę tak: oni dają ziemię i robotników, my wchodzimy z technologiami, materiałem siewnym, naszymi nawozami sztucznymi, metodami chowu trzody chlewnej i nadzorem; tu musi być zysk satysfakcjonujący obie strony.
   Rozmowy toczą się nawet nieźle - i jest bardzo prawdopodobne, że uda się złamać opór kołchozowej "starszyzny", obawiającej się wykorzystania przez "polskich kapitalistów". Tym bardziej że obawa przed wejściem do ukraińskiego rolnictwa niemieckich inwestorów jest jeszcze większa...
   Kierunek wschodni ma być przyszłością kombinatu. Według prezesa, sytuacja firmy jest stabilna - o ile jakiekolwiek rolnicze przedsięwzięcie jest w Polsce stabilne... - ale to nie znaczy, że można czuć się bezpiecznie.
   W ostatnich latach w Dębnie sporo zainwestowano: za 360 tys. zł zakupiono nowoczesną linię udojową, chłodnię "Laval" na 6000 litrów, miksujący wóz paszowy - w przyszłym ma być gotowa komputerowa stacja żywienia krów i wtedy do obsługi 200 krów wystarczą cztery osoby. Więcej pracowników znajdzie zatrudnienie przy produkcji roślinnej (uprawie zbóż, rzepaku, buraków cukrowych) - w którą też się inwestuje: w minionym pięcioleciu kombinat wzbogacił się o najmocniejszy ciągnik polskiej produkcji 1634, agregat uprawowo-siewny "Kuna", kombajn zbożowy "Claas", prasę ze zwijarką beli słomianych. Czeka go jeszcze modernizacja świńskiej fermy w Chałupkach Dębniańskich: trzeba tam zainstalować pełną automatyzację i wentylację.
   Z powodu tych inwestycji oraz konieczności utrzymywania rezerwy finansowej nie ma za dużo pieniędzy do podziału. Ale przejadać zysków też nie można: mało to spółdzielni poupadało tylko dlatego, że uwikłały się w pożyczki i przyszła bessa? Pod tym względem kombinat jest bezpieczny, korzysta tylko z kredytów preferencyjnych, które spłaca w terminie. Inna sprawa, że modernizacje i zakupy sprzętu rozkładane są na etapy, umożliwiające niekumulowanie wydatków.
   - Uważam, że nie jest źle - zapewnia prezes. - Ale przyszłość będziemy mieli, jak dogadamy się z Ukraińcami. Przy takim zapleczu, takich glebach, takich możliwościach nie tylko, że staniemy jeszcze mocniej na nogach, ale będziemy mogli pomyśleć o szerszym zbycie naszej produkcji - przecież Ukraina to ogromny rynek...
(wald)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski