Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dreszczowiec przy Parkowej, Resovia jedną nogą w II lidze

Redakcja
III liga piłkarska: mecz w Dębicy skończył się wielką bijatyką

Wisłoka Dębica - Resovia 2-3 (1-0)

1-0 Kalita (31), 1-1 Kusiak (61), 1-2 Kamiński (67), 2-2 D. Kantor (90), 2-3 Walaszczyk (90+1).
Wisłoka: Dydo - Pyskaty (64 Mariusz Wolański), Pokrywka, Konrad, Michał Wolański (53 Bielatowicz) - Zołotar (87 Grębowski), Kędzior, Wolak, Kalita, S. Kantor - D. Kantor.
Resovia: Król - Kozubek, Kusiak, Baran, Szkolnik - Piątkowski (46 Cygnar), Danielak (82 Kruczek), Walaszczyk, Turczyn - Wiktor (46 Fryc), Kamiński (88 Madeja).
Sędziował Michał Pastusiak z Lublina. Żółte kartki: S. Kantor, Wolak, M. Kantor - Turczyn, Fryc. Czerwone kartki: Wolak (90+3) - Król (90+3). Widzów 800.
Wisłoka doznała pierwszej porażki na własnym boisku. Resovia powiększyła przewagę nad Stalą do 8 punktów i praktycznie można jej gratulować awansu do drugiej ligi. Po dreszczowcu, jakiego w tym sezonie jeszcze nie oglądaliśmy.
Piłkarze obu drużyn wystawili swoich kibiców na ciężką próbę. Wisłoka nie pękła przed liderem i na przerwę schodziła prowadząc 1-0. Po ładnym strzale Dariusza Kantora piłka odbiła się od słupka i spadła pod nogi Mirosława Kality, który trafił idealnie, w róg bramki. Gol biało-zielonym się należał i na dobrą sprawę powinien paść tuż po rozpoczęciu gry. Bartosz Zołotar przegrał jednak pojedynek z Tomaszem Królem. Lider grał za wolno i zagrażał bramce gospodarzy tylko po rzutach wolnych i rożnych. Po jednej z takich akcji Wiesław Kozubek "główkował" pół metra od celu.
Trener Tomasz Tułacz wiedział, że jeśli nic nie zmieni, nie wywiezie z Dębicy punktów. Zostawił w szatni Jarosława Piątkowskiego i Mariusza Wiktora, na boisku pojawili się środkowi pomocnicy Oskar Fryc i Paweł Cygnar, Walaszczyk przeniósł się na lewą flankę, Andrzej Danielak do ataku. Resoviacy zaczęli walczyć o piłkę już na połowie rywala i błyskawicznie zdobyli teren. Efekty też przyszły bardzo szybko. Najpierw głową po rogu strzelił Marek Kusiak, sześć minut później akcję Danielaka wykończył najskuteczniejszy wiosną piłkarz lidera Piotr Kamiński. Ale najlepsze dopiero miało nadejść. W 90 minucie D. Kantor z wolnego posłał taką "bombę", że przypomniał się wtorkowy mecz Ligi Mistrzów Arsenal - MU i strzał Cristiano Ronaldo. W Londynie przysnął bramkarz Manuel Almunia, w Dębicy rozstąpił się rzeszowski mur. Fani Wisłoki nie przestali fetować gola, gdy Adrian Konrad głupio sfaulował w polu karnym Walaszczyka. Do "11" podszedł sam poszkodowany. Strzelił źle, ale dostał od losu jeszcze jedną szansę, bo Bartłomiej Dydo odbił piłkę przed siebie. Była 91 minuta meczu. - Zamknąłem oczy i kopnąłem przed siebie. Tym razem wpadło - śmiał się po spotkaniu Walaszczyk.
Mecz zakończył się jednak wielką bijatyką. Któryś z piłkarzy Wisłoki sfaulował rywala, ktoś z rzeszowian stanął w obronie poszkodowanego i wyskoczył, by samemu wymierzyć sprawiedliwość. Po chwili na środku boiska kłębił się tłum, scena wyjęta żywcem z lodowisk NHL. Czerwoną kartkę obejrzał bramkarz Resovii, a że limit zmian został wyczerpany, między słupki powędrował Kusiak. - Niepotrzebne było to całe zamieszanie - przyznał później pomocnik Wisłoki Mateusz Kędzior.
TOMASZ SZELIGA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski